Uzasadnione obawy o jedność Kościoła w Niemczech z Kościołem powszechnym

W wywiadzie z kard. Müllerem także obszernie wyzwania związane z dialogiem ekumenicznym.

Jak już powiedziałem, nieomylne decyzje soborów czy decyzje papieży ex cathedra nie dodały nic do Objawienia, które ma swoją niezrównaną pełnię w Chrystusie, ale powiedziały tylko to, co jest w nim zawarte.

Impertynencka zarozumiałość polegająca na przekształcaniu poszczególnych prawd wiary w ich przeciwieństwa, pod pozorem rzekomego postępu dogmatu, mającego uczynić go bardziej przyswajalnym dla współczesnego człowieka, powinna być odrzucona jako to, czym jest faktycznie: fałszowaniem Ewangelii Chrystusa. „Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom” (2 Tm 4, 3n).

W kontekście tzw. Drogi Synodalnej postuluje się reformy, które wydają się być zbliżone do ustroju Kościołów i wspólnot kościelnych Reformacji. Pod jakimi warunkami Kościół może być reformowany?

Termin „reformacja” oznacza wolę zreformowania lub odnowienia Kościoła Chrystusowego w przeciwieństwie do jego sekularyzacji, która była ze wszystkich stron potępiana w późnym średniowieczu. W sposób niezamierzony doszło jednak do odwrotnego skutku, a mianowicie do rozbicia zachodniego chrześcijaństwa. Mówimy o wspólnotach, które odłączyły się od Kościoła katolickiego i postrzegają siebie jako odrębne Kościoły wyznaniowe. O Kościołach lub wspólnotach kościelnych, które powstały w wyniku Reformacji, mówimy również jako o Kościołach typu protestanckiego.

Sobór Watykański II mówi z perspektywy katolickiej „o naszych braciach i siostrach”. Są oni wprawdzie wyznaniowo i liturgicznie odrębni od katolików. Jesteśmy jednak na wspólnej drodze do przywrócenia pełnej i widzialnej jedności instytucjonalnej. Jedność w wyznawanej wierze i kulcie jest ważnym aspektem w odnowieniu Kościoła w Chrystusie, Synu Bożym, Jego Ojcu. Dzięki niej świat może poznać, że Syn został posłany dla zbawienia świata i że w ten sposób jedność Jego uczniów jest znakiem i wyrazem miłosnej jedności i wspólnoty trzech Osób Bożych, czyli Trójcy Świętej. W tym świat pozna chwałę Boga (por. J 17, 23).

Pojęcie reformy Kościoła musi być zatem określone teologicznie jako odnowa wiernych w Chrystusie, Głowie Ciała, którego jesteśmy członkami jako poszczególne osoby ochrzczone. Dziś stosuje się je do Kościoła w formie zsekularyzowanej, tak jak od lat 60. mówi się o reformie pedagogiki, uniwersytetu, gospodarki, państwa opiekuńczego itd. Z łatwością możemy również mówić w sensie technicznym o reformie administracji kościelnej, kształceniu teologów itd.

Ale Kościół jako dom i lud Boży, jako dom Ojca, jako ciało Chrystusa, jako owczarnia, której dobrym pasterzem jest sam Jezus, jako świątynia Ducha Świętego, jako królewskie kapłaństwo, które głosi i przekazuje światu Boże zbawienie, jako wszechogarniający sakrament zbawienia świata w Jezusie Chrystusie - ten Kościół nie może stać się przedmiotem naszej chęci reformy. Ludzką zarozumiałością byłoby ulepszanie dzieła Bożego i czynienie go przyszłościowym, jak gdyby można na spotkaniu firmowym chwalić Adama Opla jako założyciela firmy, ale oczywiście zaoferować dzisiejszemu klientowi nie jego oldtimera, lecz najbardziej zaawansowany model high-tech.

Nie potrzebujemy kościelnych inżynierów, budowniczych modeli, wizjonerów przyszłości i planujących biurokratów, czy też, mówiąc biblijnie: pasterzy, którzy karmią samych siebie i uciekają, gdy żąda się od nich wyznania Bożej prawdy, gdy są wyśmiewani lub gdy są odsuwani na bok jako nieoświeceni - jak Piłat.

Jako najważniejsza po Chrystusie postać w historii zbawienia, nie ma potrzeby uwspółcześniać jego matki Maryi w języku komputerowym. Była Ona, jest i pozostaje aktualna dla każdego wierzącego w słowo, które wypowiedziała do sług na weselu w Kanie Galilejskiej i które jest aktualne do dziś: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Winniśmy wypełnić stągwie wodą, świadczyć o Ewangelii słowem i czynem, i pokładać całą naszą ufność w Chrystusie, który może przemienić w wino swoją boską łaskę.

Kościół stanie się istotny i atrakcyjny dla świata nie poprzez nasze skromne propozycje reform, ale wtedy, gdy ludzie rozpoznają wiarę uczniów w Jezusa, który „objawił swoją chwałę” w swoich cudach, znakach i potężnych czynach, i we wszystkim tym, co streszcza się w krzyżu i zmartwychwstaniu (J 2, 11).

Postulaty „Drogi Synodalnej” zmierzają do tak zwanej interkomunii. Czy istnieje różnica w rozumieniu protestanckiej Wieczerzy Pańskiej i katolickiej Komunii?

Kwestia Mszy Świętej jako ofiary była właśnie przyczyną rozpadu jedności chrześcijaństwa zachodniego. Luter, Zwingli i Kalwin odrzucili całkowicie nie pewne niedociągnięcia dotyczące Mszy Świętej, lecz centrum Eucharystii Kościoła katolickiego, z którego sami się wywodzili, jako wypaczone przez usprawiedliwienie z uczynków. W następstwie tego z dotychczasowej liturgii Mszy św. przetrwała jedynie część komunijna. Usunięto Modlitwę Eucharystyczną z konsekracją, ponieważ ofiara Kościoła została zinterpretowana jako dodatek lub nawet powtórzenie jednorazowej ofiary Chrystusa na krzyżu i dlatego musiała zostać odrzucona. Dziś staramy się lepiej zrozumieć partnera ekumenicznego z jego pozytywnymi intencjami i unikać polemiki. Nie ma to nic wspólnego z ukrywaniem poważnych różnic w rozumieniu Kościoła i sakramentów, które uniemożliwiają wspólną Komunię lub przyjęcie Komunii św. przez wiernych innych wyznań. Nie widzą problemów jedynie ci, którzy z daru Chrystusa czynią rodzaj czysto światowego obrzędu wspólnoty. Ale chrześcijaństwo, które zrezygnowało z dążenia do prawdy nadprzyrodzonego Objawienia i sprowadziło się do etyki społecznej i sentymentalizmu religijnego, i w związku z tym uprawomocnia się tylko docześnie, ośmieszy się jedynie przed zsekularyzowaną opinią publiczną. Nie trzeba się wówczas także użalać z powodu własnej nieistotności.

Skoro w ramach ruchu ekumenicznego wzywa się do interkomunii, to powstaje pytanie, pod jakimi warunkami mogą ją przyjmować także osoby, które przez chrzest nie są członkami Kościoła rzymskokatolickiego?

Kto nie wszedł do wspólnoty Kościoła przez chrzest święty, ten nie ma nic wspólnego z Eucharystią. Ten, kto nie uczynił pierwszego kroku, nie może dojść do celu. Z koniecznych warunków katolickiego rozumienia Kościoła i Eucharystii wynika, że pomoc duchowa ze strony duchownego niekatolickiego jest możliwa tylko w szczególnych przypadkach. Jest to możliwe, gdy chodzi o zbawienie duszy w sytuacji zagrożenia życia, a duchowny własnego wyznania nie jest dostępny. Może to być rozgrzeszenie w kontekście spowiedzi i przyjęcia Komunii Świętej, jeśli dana osoba wewnętrznie potwierdza i wyznaje wiarę katolicką w tych dwóch sakramentach.

Przyczyną różnicy między Wieczerzą Pańską a Komunią Świętą jest rozumienie ofiary. Czy Jezus Chrystus jest ofiarowany za każdym razem zarówno w katolickiej Mszy św., jak i w nabożeństwie protestanckim?

Na krzyżu Jezus złożył samego siebie w ofierze za zbawienie świata w takim sensie, który nie ma nic wspólnego z pogańskim rozumieniem boga, kultu i ofiary, a który przewyższa także starotestamentalne rozumienie ofiary. Ale nie dlatego, że była ona niewystarczająca, lecz dlatego, że tylko Chrystus jako Syn Boży, który stał się człowiekiem, mógł objawić większą miłość Boga poprzez śmierć zadaną przez ludzką nieprawość. Dzięki tej miłości zostały pokonane raz na zawsze grzech i śmierć, a w zmartwychwstaniu życie Boże objawiło się wszystkim wierzącym.

Eucharystia jako celebracja liturgiczna jest sakramentalnym, czyli symboliczno-realnym, uobecnieniem ofiary Chrystusa ze swego życia i Jego zmartwychwstania dla wszystkich, którzy w następnych pokoleniach uwierzą w Chrystusa poprzez słowo przepowiadania. Chrystus jest bowiem Panem rzeczywiście obecnym w Kościele po wszystkie czasy. On sam jest we Mszy świętej tym samym ofiarnym kapłanem i tą samą żertwą, w której na krzyżu dokonał i objawił swoje zjednoczenie z Ojcem w Duchu Świętym. Zwierzchnicy kościelni - jak biskupi i prezbiterzy - są uzdolnieni przez święcenia w Duchu Świętym do sprawowania posługi liturgicznej i duchowej, którą Jezus sprawuje przez nich w sposób rzeczywisty. Dlatego nazywa się ich kapłanami - co oznacza właśnie prezbiterów - bez żadnych pogańskich konotacji takich jak słudzy kultu, którzy wpływają na bogów. Tego, co spełniają, kapłani nie dokonują bowiem z własnej inicjatywy, lecz wyłącznie w imieniu Chrystusa na płaszczyźnie liturgiczno-sakramentalnej to, co Chrystus, Najwyższy Kapłan Nowego Przymierza, czyni dla Kościoła. My, wierzący, nie stoimy biernie jak milczący widzowie na przedstawieniu teatralnym, ale jesteśmy zaangażowani jako członkowie ciała Chrystusa, aktywnie składając naszą ofiarę życia w Chrystusie, z Chrystusem i przez Chrystusa, naszą Głowę, Boga Ojca, od którego przecież już wcześniej otrzymaliśmy wszystko, co możemy Jemu ofiarować. Św. Augustyn, w dziesiątej księdze swojego „Państwa Bożego”, dogłębnie przedstawił ten związek między jedyną w swoim rodzaju ofiarą krzyża a jej uobecnieniem w liturgii Kościoła. Bez znajomości tego tekstu dialog ekumeniczny jest tylko pustosłowiem.

Czy z odmiennego rozumienia samej ofiary wynika, że tylko katolicy mogą przyjmować Komunię św., czy także wierni innych wspólnot chrześcijańskich?

Nauka o charakterze ofiarnym jest - jak już powiedziałem - klasyczną doktryną kontrowersyjną. Ale równie ważny jest związek między Kościołem a sakramentami, który jest istotny dla katolickiej i prawosławnej nauki wiary, a jego punktem kulminacyjnym jest Eucharystia. W całej swojej strukturze protestanckie rozumienie Kościoła nie jest konstytutywnie zbudowane wokół Eucharystii jako centrum, ale wokół wiary jako aktu zaufania, który doświadcza pewności na poziomie sakramentów. W dialogu między katolikami a chrześcijanami wyznań protestanckich doszło już do zbliżenia dzięki temu, że możemy się wspólnie modlić i słuchać Słowa Bożego. Przy pewnych okazjach, myślę tu o ślubach i pogrzebach, uczestniczymy również duchowo w nabożeństwach danej innej wspólnoty, ale bez udawania pełnej komunii Kościołów poprzez przyjmowanie Komunii świętej - komunii, która jeszcze nie istnieje w rzeczywistości.

Ponadto jeśli dla przyjęcia Komunii św. konieczne jest przyjęcie katolickiego rozumienia Komunii św., to powstaje pytanie, dlaczego?

Ponieważ sakramenty są samorealizacją Kościoła. Ponieważ Kościół nie jest zewnętrzną organizacją, która zarządza pewnymi środkami łaski i rozdaje je chętnym, ale jest Ciałem Chrystusa, tak że wewnętrzne wyznanie i zewnętrzny wyraz muszą być zgodne. Również Kościoły protestanckie przez 450 lat aż do ostatnich czasów zawsze zgadzały się z tą zasadą, a te wspólnoty protestanckie, które nie chcą rozumieć sakramentów jako indywidualistycznych środków potwierdzenia dla liberalnego poczucia religijnego, trzymają się swoich wcześniejszych przekonań.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |