publikacja 01.11.2011 06:18
– Gdy tu weszłam, w moich oczach pojawiły się łzy – mówi Edith Otto z Wentorf koło Hamburga.
Przez stulecia w Brójcach Lubuskich żyli obok siebie Polacy, Niemcy i Żydzi. Dziś świadczą o tym katolicki i ewangelicki kościół, budynek synagogi (choć ten utracił dawne cechy) oraz resztki cmentarza żydowskiego i ewangelickiego. W tym roku miejscowi parafianie uporządkowali ewangelickie mogiły.
– Naszym chrześcijańskim pragnieniem było przywrócić należną cześć temu miejscu. Umarłych pogrzebać to jeden z uczynków miłosierdzia. To oznacza nie tylko sprawić pogrzeb, ale zachowywać pamięć o zmarłych i dbać o miejsca, w których spoczywają ich ciała – wyjaśnia ks. Paweł Bryk, proboszcz z Brójec. – Tu spoczywają chrześcijanie, nasi bracia i siostry w Chrystusie. Nieważne, czy byli Polakami, czy Niemcami, ważne, że cmentarz nie może być śmietnikiem ani miejscem do zakrapianych zabaw przy ognisku – dodaje.
Ostatni moment
Jeszcze w marcu cały cmentarz, powstały prawdopodobnie w XVII wieku i znajdujący się dziś przy ruchliwej krajowej dwójce, był zarośnięty. Nie dało się tu wejść ani tym bardziej pomodlić. Wyrzucano tu śmieci i odbywały się imprezy przy ognisku. – Od kilkunastu lat dojrzewała idea odnowienia tego miejsca i upamiętnienia dawnych mieszkańców, których ciała tutaj spoczywają – wyjaśnia jedna z inicjatorek akcji uporządkowania cmentarza Halina Pilipczuk. Zanim ruszyły prace, rada sołecka podjęła uchwałę o uporządkowaniu cmentarza ewangelickiego i postawieniu obelisku. – Najwyższy czas był, żeby to zrobić. Jeszcze trochę i by nic tam nie zostało – zauważa sołtys Emilia Łodyga.
Grupa studentów: Joanna Zięba, Monika Alechno-Matuszczak i Damian Matuszczak wraz z dr. Marcelim Tureczkiem (na zdjęciu) przygotowuje publikację na temat brójeckiego cmentarza Krzysztof Król/GN
W porządki włączyło się ok. 150 osób. Niektórzy byli tylko raz, inni przychodzili ciągle. Prace wspomogła miejscowa szkoła. – Chcieliśmy pokazać uczniom nie tylko wartość religijną, ale też społeczną tego miejsca – zauważa Lucyna Nowak, dyrektor Zespołu Edukacyjnego. – To także lekcja patriotyzmu, bo ten lokalny trzeba budować od najmłodszych lat i najbliższej okolicy. Czasem wiemy, jakie zabytki są w innych miastach, a nie znamy swojej miejscowości – dodaje.