"Nie jesteśmy gotowi spojrzeć na siebie w prawdzie"

- Nie jesteśmy jeszcze gotowi, żeby spojrzeć na siebie w prawdzie, ale przesłanie do narodów polskiego i rosyjskiego, które patriarcha Cyryl i abp Józef Michalik podpiszą 17 sierpnia jest profetycznym gestem, zaledwie pierwszym krokiem do pełni pojednania i przebaczenia - mówi w wywiadzie dla KAI metropolita lubelski abp Stanisław Budzik, który był aktywnie zaangażowany w przygotowanie tego dokumentu.

KAI: Od zakończenia wojny minęło prawie 70 lat. Katyń, wywózki, Syberia i Kazachstan, utrata terytoriów i mienia, ponure lata totalitaryzmu... - lista jest długa, a rany są bardzo głębokie, emocje, choć opadają, nadal są żywe. Czy księża biskupi nie powinni poinformować i wyjaśnić wiernym, jaki jest sens tego Przesłania?

– Spotkanie biskupów diecezjalnych, które ma odbyć się na Jasnej Górze kilka dni po podpisaniu przesłania, będzie okazją do skierowania słowa do naszych wiernych. Ponieważ od samego początku jestem świadkiem przygotowań wizyty patriarchy Cyryla i spotkań zespołu redakcyjnego, mogę powiedzieć z ogromną satysfakcją, że proces ten cieszył się ogromnym poparciem całego Episkopatu. Wśród biskupów panowała całkowita jednomyślność.

Ufam, że także nasze społeczeństwo w ogromnej większości oceni ten gest pozytywnie, choć może mylić początek drogi z celem. Tego się obawiam, ale ufam, że społeczeństwo czuje potrzebę wyciągniecie ręki, doceni ten gest i włączy się w dzieło pojednania.

KAI: I na Jasnej Górze wierni powiedzą: przebaczamy?

– Nie cytujemy tego zdania we wspólnym przesłaniu, to jest inny dokument, ale wzywamy nasze narody i Kościoły do wejścia na drogę, która umożliwi nam wypowiedzenie tych słów ze szczerym sercem w przyszłości.

KAI: Miejmy nadzieję, że tak jak list do biskupów niemieckich utorował drogę do porozumienia na poziomie politycznym, tak polsko-rosyjskie przesłanie stworzy fundament dla działań na szczeblu państw i polityków.

– Na poziomie politycznym i społecznym też toczą się rozmowy, jak choćby w Komisji ds. Trudnych, której przewodniczy minister Adam Rotfeld. Wiele się dzieje, a politycy zdają sobie sprawę, że niewiele będzie można zrobić odgórnie, jeśli pojednanie nie "wejdzie" w naród, w ludzi. Tu rola Kościoła jest niezastąpiona. Wszyscy czekają na jego głos.

Rozmawiała Alina Petrowa-Wasilewicz

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»