Zwierzchnik wpływowego na Cyprze Kościoła prawosławnego, arcybiskup Chryzostom II, oświadczył w niedzielę, że uczyni wszystko, aby zwykli ludzie "nie byli głodni" w sytuacji, gdy kraj dotknął największy od kilkudziesięciu lat kryzys finansowy.
Abp po raz kolejny zapewnił, że majątek Cerkwi należy do ludzi. Lecz godność - jak zastrzegł - nie pozwala im prosić o pomoc.
Chryzostom II oświadczył, że nakazał duchownym w poszczególnych parafiach dyskretnie wyszukiwać osoby potrzebujące.
Zapowiedział, że Kościół pomoże również w tworzeniu miejsc pracy, by - jak to ujął - "uśmiech mógł znów powrócić na twarze" Cypryjczyków.
W połowie marca abp Chryzostom II oświadczył, że jest gotów udostępnić państwu wart dziesiątki milionów euro majątek należący do Cerkwi, jeśli pomoże to rozwiązać kryzys finansowy w kraju.
Kościół prawosławny jest jednym z większych właścicieli gruntów na Cyprze. Ma też udziały w wielu przedsiębiorstwach m.in. w jednym z głównych cypryjskich banków Hellenic Bank.
W zasadzie już od roku Cypr boryka się z głębokim kryzysem; drastycznie wzrosło bezrobocie (14,7 proc.) i poziom ubóstwa, wyspiarzy, którzy dotąd uważali, że należą do najlepiej żyjących obywateli UE. Od miesięcy coraz więcej małych prywatnych biznesów ogłasza upadłość, coraz więcej rodzin zgłasza się do instytucji charytatywnych z prośbą o pomoc.
Na mocy niedawnych ustaleń ministrów finansów strefy euro w sprawie warunków programu pomocy dla Cypru kraj ten otrzyma od eurolandu i Międzynarodowego Funduszu Walutowego 10 mld euro na ratowanie swojego sektora bankowego. W zamian Nikozja ma przeprowadzić jego restrukturyzację, a także konsolidację finansów, reformy strukturalne i prywatyzację.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."