Cztery świece, jedno światło

Są miejsca, gdzie o ekumenizmie się nie mówi, ale praktykuje się go zwyczajnie, na ulicy. I to nie tylko od święta, choć te są doskonałą okazją, żeby się lepiej poznać.


W niewielkim Trzebiatowie żyją obok siebie wierni czterech Kościołów: rzymsko- i greckokatolickiego, prawosławnego i ewangelicko-augsburskiego. Od 18 lat spotykają się po świętach Bożego Narodzenia – tych wypadających zgodnie zarówno z kalendarzem gregoriańskim, jak i juliańskim – żeby wspólnie kolędować. A zarazem szukać tego, co wspólne dla nich wszystkich. 


Lekcja szacunku


– To wspaniały sposób na poznawanie różnych kultur, ale i lekcja szacunku dla odmienności. Zabieram ze sobą całą rodzinę. Na to spotkanie przyjechałam z córką i wnuczką. Bo przecież wartości trzeba uczyć się w domu, to nasze zadanie, żeby pokazywać młodszym, jak żyć z sąsiadami. A klimat Trzebiatowa jest zaraźliwy, bo kogo tu nie przywieziemy, za rok wraca, żeby znów się nim nacieszyć – opowiada pani Regina, która niemal każdego roku przyjeżdża z oddalonego o 25 km Kołobrzegu. 
Pastor Hans-Udo Vogler także co roku pokonuje setki kilometrów, żeby przyjechać do Trzebiatowa. Jak przyznaje – nie tylko z sentymentu do polskiego miasteczka, w którym się urodził. 
– Przyjeżdżam tu co roku nie tylko dlatego. Przede wszystkim ściąga mnie tu wielu przyjaciół, których poznałem – mówi. W tych podróżach towarzyszy pastorowi rodzina: syn i po raz pierwszy wnuczka. – Ona bardzo się zdziwiła takim spotkaniem, ale zarazem bardzo ucieszyła, że może przyjechać z dziadkiem i zagrać na flecie podczas wieczoru kolędowego, a także posłuchać zupełnie nieznanych kolęd. Dla niej to coś zupełnie nowego – opowiada pastor. 
Jego zdaniem budowanie mostów, zwłaszcza na tak doświadczonej przez historię ziemi, jaką jest Pomorze, jest niezwykle ważne. Dlatego stara się też organizować wymiany między młodzieżą polską i niemiecką.
– Młodzież wielu rzeczy nie wie, bo się już o nich nie uczy. Trzeba pamiętać także o tym, co było złe między narodami, ale nie szukać tego, co dzieli, tylko tego, co nas łączy. Proszę zobaczyć, jest nas tu tylu, razem, tak blisko siebie jakbyśmy stanowili jedność. Z wyciągniętymi do siebie pięściami nic się nie zbuduje – demonstruje obrazowo i dodaje: – Bóg przychodzi na świat po to, żeby nas połączyć, więc jak możemy sami być dla siebie wrogami? On jest światłem, ale i nam mówi: wy jesteście światłem tego świata. Święta, które obchodzimy, nie są wspomnieniem jakiegoś wydarzenia. Jeśli jesteśmy dla siebie nawzajem dobrzy, to Bóg jest z nami. 


Siła różnorodności


Tradycyjnie już wieczór rozpoczęło zapalenie czterech świec symbolizujących cztery trzebiatowskie Kościoły i życzenia od duchownych. A potem były na scenie pojawiali się kolejno reprezentanci wszystkich wspólnot prezentując swoje jasełka i popłynęły kolędy. Nie zabrakło także na koniec spotkania przy stole, który zastawili sami mieszkańcy miasta, bo – jak sami mówią – także przez kuchnię można zrobić krok ku wzajemnemu poznaniu. 
– Te cztery świece są jak cztery kamienie, na których stoi trzebiatowski dom. Choć każdy z nich jest inny, wszystkie razem tworzą stabilną podstawę. W dzisiejszym świecie różnice stanowią często podstawę sporów, a nawet konfliktów. Na szczęście w naszym domu takich kłótni nie ma, a różnorodność jest oznaką bogactwa i umiejętności zgodnego życia wyznań, kultur, ludzi – cieszy się Zdzisław Matusewicz, burmistrz Trzebiatowa.
Trzebiatowskie budowanie jednej wspólnoty to nie tylko kolędowanie. – Organizujemy wspólnie wiele imprez i to przynosi efekty. Tak, jak razem tworzyliśmy izbę regionalną. Każdy przyniósł to, co miał po babci, po rodzicach: a to haftowany fartuszek, tkaną narzutę, stół przywieziony ze Wschodu. Nazbierało się tego tyle, że powstało małe muzeum. To też nasze wspólne dzieło. W Trzebiatowie dzięki temu jest dobry klimat na poznawanie sąsiada, poznawanie kolegi w ławce. Nikt się nie dziwi, że ktoś zamiast do kościoła idzie do cerkwi. Wręcz przeciwnie, to budzi ciekawość. Inność nie jest problemem – mówi Renata Korek, dyrektor Trzebiatowskiego Domu Kultury i pomysłodawczyni Wieczoru Czterech Świec. – Chyba coraz rzadziej mówimy w Trzebiatowie o tolerancji. To słowo nie jest potrzebne, bo współistnienie jest po prostu normalne. Tylko można podpatrywać i uczyć się od sąsiadów. Taka różnorodność kultur, która się tu zdarzyła sprawia, że jeżeli człowiek chce się uczyć, to staje się o wiele bogatszy – dodaje. 


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama