Żyjemy do końca

Co robi ginąca cywilizacja chrześcijan w Iraku? Ginie. Na odchodne jeszcze przebacza oprawcom, nie oskarża Boga i... buduje uniwersytet. Ks. Douglas al-Bazi, torturowany przez islamistów, opowiedział nam o dumie z kraju, który połamał mu żebra i powybijał zęby.

Saddam musi odejść

Mimo pozornego spokoju większość Irakijczyków czekała na jakiś przełom i na odejście Husajna. – Nie wiem, co znaczą dni pokoju. Kiedy byłem w szkole podstawowej – opowiada ks. Douglas – wybuchła wojna między Iranem a Irakiem, w 1980 roku. Kiedy szedłem do szkoły średniej, zaczęła się wojna w Kuwejcie, w 1990 roku. Kiedy wstępowałem do seminarium w 1989 roku, trwała blokada ekonomiczna, później zostałem wyświęcony, a wkrótce znowu wybuchła wojna, w 2003 roku. Ludzie czekali na spokój, szukali sposobu, jak uwolnić się od Saddama. Wszyscy chcieli czuć się wolni, jeździć za granicę, do znajomych, rodziny, a nie żyć jak w więzieniu. I gdy zaczęła się ta wojna, to ludzie nawet mieli nadzieję, że już będzie lepiej, zaczęli umieszczać anteny satelitarne na dachach, wcześniej było to zakazane. Cieszyli się, że Saddam odejdzie. Po kilku miesiącach od inwazji amerykańskiej zaczęły się problemy. Przyjeżdżali jacyś dziwni ludzie z Iranu, To ci, którzy walczyli w czasie wojny z Irakiem, teraz przyjechali się zemścić. Mieli listy z nazwiskami. Jeśli ktoś mówił coś przeciwko Iranowi – niszczyli go. Jeśli ktoś był np. pilotem – kończyli z nim. Zaczęli zabijać profesorów, dziennikarzy, samych wykształconych ludzi. A kto jest wykształcony w Iraku? Chrześcijanie. Lekarze, prawnicy – oni byli zabijani. Chrześcijanie znaleźli się między dwiema stronami ognia. Wzrastał też opór przeciwko Amerykanom. W 2005 roku zaczęła się wojna religijna między szyitami i sunnitami – a my znowu między nimi. Obie strony nas prześladowały. Szyici uważali, że jesteśmy blisko sunnitów, bo Saddam był sunnitą. Z kolei sunnici uważali, że jesteśmy bliscy szyitom, bo nie walczymy przeciwko Amerykanom.

Porwanie

Pod koniec 2006 roku Bagdad pogrążył się w totalnym chaosie. – W moim kościele wybuchały bomby. Atakowali mój kościół w reakcji na wykład Benedykta XVI. Odprawiałem Mszę, śpiewałem akurat słowa pieśni: „Jesteś naszym pasterzem, troszczysz się o nas”, gdy usłyszałem dźwięk lecącego pocisku. Śpiewałem coraz głośniej, żeby zagłuszyć ten dźwięk, ale ludzie oczywiście przestraszyli się. Jedna osoba została wtedy zabita, jedna ranna. Później jeszcze przeżyłem dwie bliskie eksplozje – relacjonuje kapłan. Ksiądz Bazi został uprowadzony w listopadzie 2006 roku. Więzili go tylko dziewięć dni, ale zdążyli połamać wszystko, co się dało. – W ciągu dnia byli bardzo mili, ale w nocy po prostu mnie bili. Kiedy nadchodził dzień, prosili mnie o wybaczenie. Tłumaczyli, że pracują jako gang dla innych. Zapytałem, dla kogo pracują.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama