Większość czynników zewnętrznych sprzyja nadaniu statusu autokefalicznego Kościołowi prawosławnemu na Ukrainie - uważa Iwan Iljew Stojanow, profesor Uniwersytetu w Wielkim Tyrnowie, czołowy bułgarski historyk i religioznawca, w swej analizie, która ukazała się 8 października na różnych portalach internetowych.
Parlament Ukrainy jeszcze w trakcie czerwcowych obrad Soboru Wszechprawosłwnego zwrócił się do patriarchy ekumenicznego Bartłomieja z prośbą o przyznanie prawosławiu w tym kraju statusu autokefalii. Prośba ta, poparta przez prezydenta Ukrainy, stała się przedmiotem dyskusji w kuluarach Soboru, a wkrótce potem Synod Patriarchatu Konstantynopolskiego utworzył specjalną komisję ds. analizy prośby władz Ukrainy. Oficjalny przedstawiciel Patriarchatu abp Hiob (Gecza) już pod koniec lipca br. odwiedził Kijów, gdzie rozmawiał nie tylko z przedstawicielami wszystkich gałęzi podzielonego ukraińskiego prawosławia, ale też z władzami kraju. Oznajmił wówczas o niezmiennym stanowisku Konstantynopola, który nigdy nie uznał przyłączenia metropolii kijowskiej do Patriarchatu Moskiewskiego w XVII w. i uważa ją nadal za swoje terytorium kanoniczne. Takie stanowisko pozwoliło Konstantynopolowi przyznać autokefalię Polskiemu Kościołowi Prawosławnemu w 1924 r. Abp Hiob dodał, że tamten precedens traktuje jako podstawę do ostatecznego rozwiązania "sprawy ukraińskiej".
Po tym oświadczeniu logiczne wydawało się oczekiwanie szybkiej decyzji Konstantynopola o udzieleniu autokefalii prawosławiu ukraińskiemu. Źródła w kołach rządowych Ukrainy, a także niektórzy biskupi ukraińscy Patriarchatu Konstantynopolskiego w Stanach Zjednoczonych wymieniali nawet przybliżoną datę ogłoszenia tej decyzji - 24 sierpnia (Dzień Niepodległości Ukrainy). Ale oczekiwania te nie spełniły się.
Wielu ekspertów prawosławnych próbuje udowodnić, że ogłoszenie autokefalii Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego spowoduje "globalny rozłam i rozpad światowego prawosławia". Ja jednak uważam takie założenie za błędne, ponieważ prawo Ukrainy do posiadania własnego Kościoła autokefalicznego popiera wiele lokalnych Kościołów prawosławnych, choć są też takie, które są temu przeciwne. W tzw. grupie greckiej swe poparcie wyraża nie tylko Konstantynopol, ale też Patriarchat Jerozolimski. Ku poparciu skłaniają się też prawosławne Kościoły Cypru i Grecji. Wydaje się, że wśród Kościołów greckojęzycznych przeciw ukraińskiej autokefalii może wystąpić jedynie Patriarchat Antiocheński, zarówno z powodu uzależnienia od syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada, jak i wskutek sporu kanonicznego z Kościołem Jerozolimskim. Rumuński Kościół Prawosławny jest zainteresowany tym, aby Kościół Ukrainie uznał jego jurysdykcję nad Mołdawią. A podczas spotkania z prezydentem Ukrainy patriarcha rumuński Daniel poparł zarówno samą ideę autokefalii, jak i fakt, że powinien jej udzielić Konstantynopol.
Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (PAKP), którego zwierzchnik i część episkopatu odczuwają sentyment do Patriarchatu Moskiewskiego, obawiają się przede wszystkim zachowań prawosławnych Ukraińców w Polsce, a dokładnie możliwości powolnej aneksji przez Ukraiński Kościół Prawosławny terytorium kanonicznego PAKP, za pomocą prawosławnej diaspory ukraińskiej. Ale sprawa ta może stracić na ostrości w razie dokładnego określenia kanonicznych granic nowej autokefalii. Poza tym, w wypadku jawnego poparcia Moskwy w "sprawie ukraińskiej" PAKP ryzykuje utratę znacznej części swoich wiernych.
Serbski Kościół Prawosławny ustami swego patriarchy Ireneusza oświadczył na Soborze Wszechprawosławnym, że Konstantynopol ma prawa kanoniczne na terenie metropolii kijowskiej, tym samym dając do zrozumienia, że "sprawa ukraińska" w jego Kościele została już przesądzona. Kościół Prawosławny Ziem Czeskich i Słowacji żywi w praktyce te same obawy co PAKP i również znajduje się pod silnym wpływem Patriarchatu Moskiewskiego. Patriarchat Bułgarski, chociaż nie ma swoich interesów na Ukrainie, hipotetycznie może wystąpić przeciwko tamtejszej autokefalii z powodu swoich skomplikowanych stosunków historycznych z Konstantynopolem i Kościołem Grecji. Należy jednak wziąć pod uwagę państwowy charakter Kościoła bułgarskiego i to, że Bułgaria jest członkiem Unii Europejskiej.
Dlatego - według mojej opinii - protest przeciwko uznaniu autokefalii Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego nie będzie ani długotrwały, ani globalny. Opór wobec niej wynika jedynie z wpływu Patriarchatu Moskiewskiego na episkopaty szeregu lokalnych Kościołów prawosławnych. Wyraża się on w nacisku politycznym i (albo) ekonomicznym. Ale nie należy tego zbytnio się obawiać, gdyż hipoteza o możliwości wywierania skutecznego nacisku politycznego przez Moskwę opiera się na nieaktualnym już spojrzeniu na Europę Wschodnią jako na "obóz socjalistyczny" z reżimami dyktatorskimi. Rzeczywiście, mógł istnieć taki nacisk ze strony Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) na szereg Kościołów lokalnych przed ustanowieniem w tych krajach demokracji i włączenia ich w europejskie instytucje polityczne. Jak pokazały przygotowania i przebieg Soboru Wszechprawosławnego na Krecie nawet Patriarchat Serbski, najbliższy Moskwie pod względem ideologicznym i mentalnym, przestał podążać w "nurcie" polityki RKP. Należy również zaznaczyć, że w praktyce wszystkie Kościoły lokalne odmówiły poparcia Moskwie nie tylko w głoszonej przez nią koncepcji "ruskiego świata", ale też w spojrzeniu na wydarzenia w Ukrainie. Wyjątek stanowią Patriarchatu Antiocheński i Gruziński. Z kolei możliwość wywierania nacisku ekonomicznego przez Patriarchat Moskiewski nie jest już tak prosta, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę sankcje gospodarcze nałożone na Rosję przez Unię Europejską, USA i Kanadę, spadek cen ropy naftowej i kryzys gospodarczy w Rosji. Dziś w praktyce wszystkie prawosławne Kościoły lokalne liczą na wsparcie finansowe w ramach projektów kulturalnych UE i USA, a nie na pomoc z Moskwy. Wyjątek stanowią Antiochia, kilka monasterów Athosu i częściowo Kościół Prawosławny Ziem Czeskich i Słowacji.
Jeśli więc Patriarchat Moskiewski zerwałby wspólnotę z Konstantynopolem z powodu udzielenia przezeń autokefalii prawosławiu na Ukrainie, mógłby liczyć najwyżej na poparcie ze strony Kościołów antiocheńskiego, czesko-słowackiego i bułgarskiego. Natomiast postawa Kościoła gruzińskiego będzie zależeć od stosunków państwowych Tbilisi z Kijowem i Moskwą. A nastroje antyrosyjskie w Gruzji uniemożliwiają opowiedzenie się tamtejszego Patriarchatu po stronie Moskwy.
Eksperci biorą pod uwagę jeszcze jeden czynnik - wewnętrzną sytuację w Turcji. Relacje między Ankarą a Patriarchatem Ekumenicznym nie były nigdy proste, dlatego możliwy jest nacisk na patriarchę w tej sprawie. Jednakże nacisk władz tureckich na Konstantynopol, szczególnie w celu poparcia stanowiska Moskwy, jest dziś mało prawdopodobny.
Innym czynnikiem polityki zewnętrznej, często pomijanym przez analityków, jest postawa Kościoła katolickiego. Jak wiadomo, na Ukrainie reprezentują go obrządki: zachodni (rzymski) i wschodni (bizantyjski). Każdy z nich ma własną hierarchię, a grekokatolicy nawet dwie: Ukraiński Kościół Greckokatolicki (UKGK) i eparchię mukaczewską, podporządkowaną bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Grekokatolicy stanowią dzisiaj na Ukrainie w przybliżeniu 80-85% ogółu katolików w tym kraju. W dodatku - jak wskazują badania socjologiczne z ostatnich lat - tamtejsi grekokatolicy zwracają się bardziej w stronę Kijowa niż Watykanu, a przy tym ich obrządek i percepcja nauki wiary niewiele różnią się od prawosławnych. Dlatego trudno się dziwić, że ponad 60 proc. wiernych UKGK byłoby gotowych przyłączyć się do kanonicznego lokalnego Kościoła prawosławnego na Ukrainie z centrum w Kijowie, gdyby uzyskał on autokefalię. Taka prognoza - według ekspertów katolickich - może być bolesna dla Watykanu, toteż szereg badaczy dostrzega "okazjonalny sojusz" między Moskwą a Watykanem w sprawie ukraińskiej, który mógłby doprowadzić do pewnych watykańskich nacisków na Patriarchat Konstantynopolski.
Warto jednak zauważyć, że poparcie przez papieża Franciszka w Hawanie stanowiska patriarchy moskiewskiego, wyrażające się w uznaniu wojny na wschodzie Ukrainy za konflikt wewnętrzny, spowodowało otwarty protest nie tylko szeregowych wiernych, ale też zwierzchnika UKGK, abp. Swiatosława Szewczuka. Dlatego można mieć pewność, że ewentualne przeciwdziałanie Watykanu kanonicznemu ogłoszeniu autokefalii wywołałoby odpływ wiernych z Kościoła greckokatolickiego.
Jeśli zaś chodzi o ruch ekumeniczny, to niewątpliwie jest nim zainteresowany bardziej Watykan niż Moskwa. Kierownictwo RKM obecnie skłania się bardziej ku konserwatyzmowi niż ku współpracy ekumenicznej. Należy też pamiętać, że Sobór Wszechprawosławny jednoznacznie potwierdził pierwsze miejsce patriarchy konstantynopolskiego w świecie prawosławnym.
Z powyższych uwag wynika, że większość czynników zewnętrznych sprzyja nadaniu statusu autokefalicznego Kościołowi prawosławnemu na Ukrainie. Znacznie bardziej skomplikowana i problematyczna jest natomiast wewnętrzna sytuacja w tym kraju.
Na Ukrainie istnieją obecnie trzy jurysdykcje prawosławne, które mogłyby być podstawą ewentualnego zjednoczenia tamtejszego prawosławia i udzielenia mu autokefalii. Największy pod względem liczby wiernych, zarejestrowanych parafii i monasterów jest Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM), którego zwierzchnik i większość hierarchii nie chce zerwania swojego kanoniczno-administracyjnego związku z RKP. Ale Kościół ten szybko traci zaufanie społeczeństwa ukraińskiego z powodu wojny z Federacją Rosyjską. Poza tym i zwierzchnik, i episkopat nie chcą prowadzić konstruktywnego dialogu z dwoma pozostałymi Ukraińskimi Kościołami Prawosławnymi - Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK) i Autokefalicznym (UAKP).
Ten drugi jest najmniejszy z całej trójki - ma 600-650 parafii znajdujących się głównie w trzech okręgach Ukrainy Zachodniej. W praktyce nie ma ani monasterów, ani instytucji dydaktyczno-naukowych a jego episkopat to byli duchowni UKP PK, którzy porzucili go z przyczyn osobistych. Oprócz tego "autokefaliści" cieszą się niskim poziomem zaufania Ukraińców na poziomie 0,9-1,2%. Kościół ten jest gotów wejść w skład Patriarchatu Konstantynopolskiego na zasadzie autonomii z zachowaniem dotychczasowych stanowisk dla swego episkopatu. Ale ani pod względem organizacyjnym, ani jakościowym UAKP nie jest przygotowany, aby stać się centrum zjednoczenia.
UKP PK to druga pod względem liczebności prawosławna wspólnota Ukrainy. Cieszy się poparciem ponad 40% ludności. Ma własne szkoły średnie i wyższe, monastery i struktury diecezjalne we wszystkich okręgach. Opowiada się konsekwentnie za udzieleniem ukraińskiemu prawosławiu statusu autokefalicznego.
Dlatego - według większości ekspertów - nowy autokefaliczny Ukraiński Kościół Prawosławny może powstać na fundamencie UKP PM, częściowo UKP PM i UAKP. Wszyscy są zgodni z tym, że na dzień dzisiejszy tylko Patriarchat Kijowski dysponuje odpowiednia strukturą organizacyjną, niezbędną dla normalnego funkcjonowania lokalnego Kościoła prawosławnego.
Badania pokazują, że udzielenie przez Konstantynopol autokefalii Patriarchatowi Kijowskiemu mogłoby uczynić właśnie z niego centrum procesu zjednoczeniowego. Do takiego Kościoła lokalnego byłoby gotowych przyłączyć się 25-30% parafii UKP PM i do 90% parafii UAKP, a także - jak zaznaczyliśmy wyżej - być może ok. 60% wiernych UKGK.
Zarazem jednak większość analityków uważa, a ich pogląd przekazano arcybiskupowi Hiobowi, iż udzielenie autokefalii Patriarchatowi Kijowskiemu nie rozwiąże problemu zjednoczenia. Postać jego zwierzchnika, patriarchy Filareta (Denysenki) wydaje się stanowić istotną przeszkodę dla procesu zjednoczeniowego. Główną przyczyną braku zaufania do niego jest jego charakter i styl kierowania Kościołem, który wywołał rozłam wśród ukraińskich prawosławnych i uniemożliwia im zjednoczenie od ponad 20 lat.
Do utworzenia UAKP w 1995 r. doszło przecież w wyniku konfliktem między ówczesnym metropolitą Filaretem a niektórymi biskupami UKP PK. Innym problemem, związanym z patriarchą Filaretem, co podkreślają przedstawiciele Konstantynopola, są kary kanoniczne nałożone na niego przez Moskwę (pozbawienie wszystkich stopni kapłańskich i ekskomunika). Patriarchat Konstantynopolski zdaje sobie wprawdzie sprawę, że kary te mają charakter polityczny i nałożenie ich nie wynikało z naruszeniu przez Filareta norm dogmatycznych albo kanonicznych, niemniej jednak stwarza to realny problem.
Mimo trudnych stosunków zarówno z Patriarchatem Kijowskim, jak i z jego zwierzchnikiem, uczestnicy procesu rozmów zjednoczeniowych zgodnie stwierdzają, że bez jego udziału wszelkie algorytmy dotyczące podjęcia decyzji o autokefalii (i zjednoczenia) nie mają sensu. Tym bardziej że trwa stabilny proces przyłączania się do UKP PK parafii i wiernych, zarówno z UAKP, jak i z UKP PM. Jeśli ta tendencja utrzyma się, to wraz z intensywnym wzrostem liczby własnych parafii, może to sprawić, że już za 3-4 lata Patriarchat Kijowski zacznie przeważać w zachodnich i środkowych regionach Ukrainy.
Dzisiejsza sytuacja wymaga więc zdecydowanej inicjatywy ze strony patriarchy konstantynopolskiego, a polegać winna ona na zaproponowaniu sposobu dokonania procesu zjednoczenia prawosławia na Ukrainie, co powinno poprzedzać udzielenie statusu autokefalicznego.
Prof. Iwan Stojanow
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.
W Białymstoku odbył się z tej okazji koncert dzieł muzyki cerkiewnej w wykonaniu stuosobowego chóru.