Dialog przeżywany

Jeśli nie otwieracie się na innych, to znaczy że nie macie im nic do powiedzenia - mówił syryjski patriarcha Grzegorz III Laham.

Międzynarodowa Konferencja Veritatis Splendor, zorganizowana w tym roku po raz pierwszy przez Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II w Krakowie i województwo małopolskie prelegentów miała zaiste imponujących. Zaproszony został kard. Peter Turkson (on akurat nie dojechał, w jego zastępstwie pojawił się mons. Segundo Munoz), przybyli natomiast biskup pomocniczy patriarchatu łacińskiego Jerozolimy Giacinto Marcuzzo, patriarcha Grzegorz III Laham, zwierzchnik Greckiego Melchickiego Kościoła Katolickiego z Syrii, s. Rosemary Nairumbe z Ugandy, pierwsza laureatka nagrody Veritatis Splendor, przyznawanej od tego roku za szczególne zasługi w szerzeniu dialogu międzykulturowego oraz Rocco Buttiglione. Huragan Irma przeszkodził w dotarciu Dagoberto Valdesa, działacza katolickiego na Kubie, za czasów Jana Pawła II członek Papieskiej Komisji Iustitia et Pax. Doleci dopiero jutro, na kolejne spotkania. Jego wystąpienie przekazał zebranym ks. Mieczysław Puzewicz. Z polskich uczestników, poza gospodarzem – kard. Stanisławem Dziwiszem – udział w konferencji wzięli Hanna Suchocka i Krzysztof Zanussi.

Innymi słowy: o dialogu mówili ludzie, dla których dialog nie jest łatwy i prosty. Ludzie, którzy mogliby się czuć zagrożeni i dialogu odmówić. Zwłaszcza, że po drugiej stronie dialog też nie jest oczywistością...

To trudno nawet opisać. Biskup Marcuzzo z Nazaretu, patriarcha Laham z Syrii o dialogu mówili całym sobą. Powiedzieć, że z pasją i przekonaniem to mało. Oni mają dialog w sobie, nim żyją na co dzień, nim wręcz oddychają. Ich dialog realizuje się w każdym słowie i geście, w każdej pomocy udzielonej człowiekowi obok mnie, niezależnie od wyznania. W każdej decyzji, by upominać się nie tylko o swoje, ale o dobro dla wszystkich w kraju. Dla dobra wspólnego.

Obaj byli absolutnie zgodni: chrześcijanie na Bliskim Wschodzie są ludźmi dialogu. Dialog jest zakorzeniony w ich tożsamości. Bp Marcuzzo mówił: ci ludzie, chrześcijanie, sami są wytworem dialogu. Owocem dialogu jest ich arabska tożsamość, pochodzą przecież z różnych części świata i kultur. Dodawał, że Kościoły chrześcijańskie trwają na Bliskim Wschodzie tam, gdzie chrześcijanie mogli być lojalni względem siebie i Kościoła, ale jednocześnie budować mosty miedzy sobą a innymi. Tam przetrwali.

To nie jest żart.

Można współistnieć, żyć obok i nie wchodzić w dialog. Dialog nie jest oczywistością – mówił. Ale jednocześnie: dialog jest możliwy. I jest drogą rozwiązywania problemów.

W Ziemi Świętej – mówił – najważniejszy jest dialog międzykulturowy, nie tylko międzyreligijny. Kultura jest pojęciem szerszym, obejmuje wszystkich. Możemy być różnych wyznań, ale jesteśmy takimi samymi obywatelami, na płaszczyźnie kultury jesteśmy równi. Nieważne, czy ktoś jest chrześcijaninem, muzułmaninem, wyznaje judaizm czy nie utożsamia się z żadną religią. To potężna płaszczyzna spotkania i wspólnej troski o wspólne dobro.

W obliczu wielkiego kryzysu wojny przeciwko Syrii – mówił patriarcha Laham (i to sformułowanie dotyczące wojny nie jest przypadkowe...) - czujemy się tak blisko ludzi, jak nigdy dotąd. Chcemy pomóc wszystkim, bez względu na wyznanie. Kościół musi się zbliżyć do ludzi i dać im doświadczenie wspólnoty.

Kościół chrześcijański na Bliskim Wschodzie – mówił dalej – należy do islamu. Kto inny może nieść im Ewangelię, nie po to, by ich nawracać, ale po to, by ją poznali? Bóg kazał nam być razem z bliźnimi. Kościół jest tu jedynym miejscem szerzenia Ewangelii. Jesteśmy sobą, ale musimy być dla innych. Mamy im coś do powiedzenia.

Jeśli nie otwieracie się na innych, to znaczy że nie macie im nic do powiedzenia!

Nie da się ukryć, mocne słowa. Jeszcze bardziej wzmocnił je Krzysztof Zanussi, który podczas konferencji pełnił rolę „adwokata diabła” i który mówił o walce, nie o dialogu kultur. Cywilizacja i kultura nieprzekonana o swojej lepszości muszą się poddać – podkreślał. Ten wątek powracał zresztą bezustannie, choć nie stanowił głównego wątku: żeby podjąć dialog, trzeba wiedzieć, kim się jest. Trzeba być sobą i chcieć siebie i to, co dla mnie cenne, dawać innym. Nie da się prowadzić dialogu na niejednoznaczności. Dialog rodzi się tam, gdzie ludzie są różni. Tam, gdzie myślą i mówią to samo, nie ma dialogu. Różnimy się od innych. Ale trzeba się tak odróżniać, by nie oddzielać.

Pewnie podobnie, jak goście z Bliskiego Wschodu, byłby zapalony kubański katecheta, gdyby miał szansę dotrzeć. Już z wykładu wynikało olbrzymie zaangażowanie w dialog. Zwłaszcza, że za swoją postawę musiał – żyjąc w totalitarnym państwie – sporo zapłacić... Mimo to dziś mówi o współistnieniu. I o tym, że dialog musi się tak zakorzenić, by stał się stylem życia. Dialog, oparty na świadomości ludzkiej godności każdego człowieka, na słuchaniu, solidarności i miłosierdziu. To w dużym skrócie...

Pełną pasji osobą była także siostra Rosemary. W Ugandzie założyła szkołę dla kobiet, którym wojna zniszczyła życie. To znaczy: na przykład zostały porwane i były niewolnicami seksualnymi. Temat jej referatu brzmiał „Pozszywać swoje marzenia i godność”. Ale tak naprawdę był wielkim wołaniem o pokój. Wielkim domaganiem się pokoju. Dialog dla siostry Rosemary to nie jest tylko gadanie. To jest także dobroczynność i odbudowywanie godności człowieka. Jednym z jej pomysłów jest konferencja pokojowa kobiet, która odbędzie się w czerwcu przyszłego roku. Siostra zaprosiła 50 kobiet, z różnych kultur i języków, z doświadczeniem przemocy czasów konfliktów zbrojnych. Kobiet, które czasem straciły przez wojnę szansę na naukę, czasem bliskich. Jej pragnieniem jest, by głos kobiet został usłyszany. Chce pokazać, że kobiety mogą zasiąść przy stole z decydentami i uczyć przyszłe pokolenie, że mogą przynieść pokój na świecie. Przerwać błędne koło przemocy...

Opowiadam o ludziach, którzy dialogiem żyją. O ludziach, dla których to nie jest fasada ani puste słowo. Takim człowiekiem był też Jan Paweł II. O polityce Watykanu i zaangażowaniu Jana Pawła II w dialog opowiadała Hanna Suchocka. Dziś już nie pamiętamy o wojnach, których dzięki mediacji udało się uniknąć. Zapominamy o tych, w przypadku których papieża nie posłuchano... Szkoda. Tak, to prawda dialog bywa trudny. Ale im trudniejszy, tym bardziej jest potrzebny. Owszem, nie rozwiąże wszystkich problemów. Ale otwiera drogę do ich rozwiązania.

Opowiadam o ludziach, którzy dialogiem żyją... I myślę, że to, o co kłócimy się czasem na co dzień, to pusta fasada. Daleko nam do takiego zaangażowania całego siebie dla drugiego, z szacunkiem dla własnej i jego ludzkiej godności i wolności. Z pełnym przekonaniem, że mam mu wiele do dania, ale też wiele mogę otrzymać.

Patriarcha Laham wspominał swoją rozmowę z muftim Libanu. Od niego usłyszał, że chrześcijanie są solą Libanu, bez nich Liban by nie istniał. Nie bójcie się być światłem i solą swoich społeczności - wołał. Esencją człowieczeństwa jest bycie z innymi i dla innych – przypominał słowa Jana Pawła II.

Pytanie, czy chcemy. To kosztuje.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

Reklama