Nieprzezwyciężalna jak dotąd sprzeczność nie ujawnia się właściwie w nauce o usprawiedliwieniu jedynie przez łaskę. Do dzisiaj nierozwiązaną różnicę zdań stanowi nie tyle istnienie i natura Kościoła, ile znaczenie jego widzialnej, instytucjonalnej postaci i jego niezbędność dla pośrednictwa zbawczego.
wydawnictwowam.pl Gerhard Ludwig Müller: "Papież. Posłannictwo i misja". Wydawnictwo WAM Fragment książki: "Papież. Posłannictwo i misja" kard. Gerharda Ludwiga Müllera publikujemy za zgodą wydawnictwa WAM (w linku znajdziesz więce informacji o książce)
Czytaj także:
Zgodni w nauce o usprawiedliwieniu?
Nieprzezwyciężalna jak dotąd sprzeczność nie ujawnia się właściwie w nauce o usprawiedliwieniu jedynie przez łaskę, gdyż w oparciu o źródła chrześcijańskiej wiary we wspólnym Piśmie Świętym jest od samego początku oczywiste, że zbawienie nie może stać się udziałem żadnego człowieka subiektywnie w usprawiedliwieniu dzięki własnym uczynkom, przez co grzesznik stałby się w pewnym sensie swoim własnym odkupicielem.
Jest to powszechne chrześcijańskie przekonanie wiary, gdy przeciw błędnemu rozumieniu jedynej skuteczności Boga zostaje jasno wyrażone, że człowiek może tylko wtedy utrzymać się przed Jego tronem i osiągnąć życie wieczne, jeśli w danej przez Niego łasce także spełnia dobre uczynki, a wierzący nie wzbrania się przekazywać dalej dobroci Boga (Ef 4), oraz że tylko ten wejdzie do życia, kto uczynił Chrystusowi dobro w najmniejszym z braci (Mt 25,40). Usprawiedliwienie może też być przyjęte jedynie w wierze, natomiast nigdy nie może przekształcić się we własność człowieka. Raczej usprawiedliwiony grzesznik uważa siebie za własność Boga, za nowo narodzonego z wody i Ducha Świętego, za dziecko Boże będące w zażyłym poczuciu bezpieczeństwa w Jego Ojcowskiej dobroci. Do wiary bowiem jako zaufania należy także poznanie Boga i Jego Objawienia w nauczaniu Kościoła. Należy nadzieja jako nieustająca łaska do stałego kroczenia drogą, którą jest Chrystus, a celem również jest Chrystus. Do wiary należy też miłość jako najgłębsza istota i osiągnięty cel relacji z Bogiem.
Widzialność Kościoła – posłannictwo Chrystusa – sukcesja apostołów
Jednak do dzisiaj nierozwiązaną różnicę zdań stanowi nie tyle istnienie i natura Kościoła, ile znaczenie jego widzialnej, instytucjonalnej postaci i jego niezbędność dla pośrednictwa zbawczego. Dochodzą do tego już tylko jako konsekwencja pytania o sakramenty, kapłaństwo i autorytet nauczycielski.
Dla Lutra Kościół jest podsumowaniem creatura verbi: „Bowiem Kościół bierze swój początek ze słowa i obietnicy przez wiarę i jest również karmiony i utrzymywany właśnie przez to samo słowo obietnicy, to znaczy jest on ustanowiony przez obietnicę Boga, a nie obietnica przez niego. Gdyż Słowo Boże stoi w nieporównywalny sposób ponad Kościołem, nad którym to Słowem Bożym Kościół jako stworzenie nie ma władzy, aby cokolwiek ustanawiać, porządkować albo uczynić, ale to on powinien być ustanowiony, uporządkowany i uczyniony”8.
Oznacza to, że duchowy Kościół tworzy się przez słowo obietnicy w wierze jako wspólnota świętych, usprawiedliwionych, których zna sam Bóg. Ta wspólnota objawia się tylko tam, gdzie Słowo i sakrament głoszone i udzielane są zgodnie z ich ustanowieniem (CA 7). Nieco inaczej jest wtedy, gdy zewnętrzny porządek kościelny regulowany jest przez władzę świecką lub przez członków jakiejś organizacji. Taka instytucjonalna przynależność do towarzyszenia nie ma żadnego istotnego znaczenia zbawczego dla usprawiedliwienia, a tym samym dla przynależności do Kościoła we właściwym i prawdziwym tego słowa znaczeniu, a mianowicie do Kościoła jako communio sanctorum, czyli do grona prawdziwie usprawiedliwionych przez wiarę, których zna sam Bóg.
Katolicka wizja Kościoła zaś wychodzi od założenia, że możemy osiągnąć wspólnotę zbawionych tylko poprzez widzialny Kościół z jego wiążącym nauczaniem, jego sakramentalnymi środkami zbawczymi i uznaniem jego ustanowionego przez Chrystusa w Duchu Świętym apostolskiego ustroju i porządku.
Johann Adam Möhler w dziele Symbolik ujął trafnie tę różnicę: „katolicy uczą: widzialny Kościół jest najpierw, potem przychodzi to, co niewidoczne; ono tworzy to pierwsze. Luteranie natomiast twierdzą odwrotnie: z niewidzialnego wywodzi się to, co widzialne, i to jest przyczyną tamtego. W tym pozornie nic nie znaczącym przeciwieństwie wyrażona zostaje ogromna różnica”9.
Rozumienie Kościoła u Lutra jest zdaniem Möhlera nie tyle po prostu błędne, ile jednostronne. Nie trzeba go zatem in toto odrzucać i można je oceniać jako pewną korektę dla eklezjologii katolickiej, jednostronnie ukierunkowanej na widzialną postać Kościoła. Aby nie uzależniać pewności zbawienia od rzeczy stworzonych i ludzi w Kościele, Luter odrzuca skuteczność zbawczą sakramentów ex opere operato, istotny dla zbawienia wiążący charakter i nieomylność jego decyzji soborowych oraz duchowe pełnomocnictwo wyświęconego kapłana (character indelebilis) do sprawowania ofiary Mszy Świętej, bowiem w tym wszystkim widzi zagrożenie, że człowiek zamiast przez wiarę, ustawia siebie przez ludzkie dzieła i instytucje we właściwej relacji do Boga. To co stworzone nie może być jednak dla niego przyczyną usprawiedliwienia grzesznika, lecz jedynie odpowiadającym cielesnej naturze człowieka miejscem i przestrzenią objawiania się. To co widzialne służy jedynie upewnieniu się o tym, co dokonuje się na poziomie bezpośredniości między Bogiem a człowiekiem w korelacji Bożej obietnicy i spowodowanej łaską wiary. Luter nie docenia jednak ugruntowanego we Wcieleniu fundamentalnego prawa pośrednictwa zbawienia, że z powodu naszej fizycznej, społecznej i historycznej kondycji możemy dojść jedynie per invisibilia ad visibilia.
Z całą pewnością można wraz z Lutrem powiedzieć, że środki łaski Kościoła i Kościół jako medium zbawienia i nie są i nie mogą być przyczyną zbawienia. Ale można też mu zaprzeczyć, że są one niezbędnym do tego warunkiem, zarówno z powodu naszej stworzonej natury, jako substancjalnej jedności ciała i duszy, jak i z powodu pozytywnego uzasadnienia we Wcieleniu i całym zbawczym dziele Chrystusa, które Chrystus dla historycznego pośrednictwa powierzył apostołom, ich następcom oraz całemu Kościołowi w jego sakramentalnym ustroju i ciągle na nowo ożywiane jest w Duchu Świętym. Sakramenty są nie tylko znakami, ale skutecznymi znakami; skutecznymi dzięki działaniu Chrystusa, a owocnymi nie w wierze, ale przez wiarę, co podkreśla także Luter, przynajmniej w tym, że obstawał on przy chrzcie niemowląt, a także Melanchton przy rozstrzygnięciu antydonatystycznym, to znaczy uznawaniu skuteczności sakramentów, udzielonych przez niegodnych szafarzy, w Confessio Augustana (CA 8).
W swoim eseju Die ewige Bedeutung der Menschheit Jesu für unser Gottesverhältnis [Wieczne znaczenie człowieczeństwa Jezusa dla naszej relacji z Bogiem] Karl Rahner ukazał, że dialektyczne przeciwstawienie bezpośredniości człowieka wobec Boga oraz kościelnego i sakramentalnego pośrednictwa zostało zniesione w unii hipostatycznej, w której ugruntowane są zarazem jedność, jak i różnorodność Boskiej i ludzkiej natury, a tym samym bezpośredniość i pośrednictwo jest oparte na osobie verbum incarnatum: „Jezus jako człowiek miał nie tylko decydujące znaczenie dla naszego zbawienia, to znaczy dla prawdziwego odnalezienia absolutnego Boga przez swoje historyczne, a teraz przeszłe czyny krzyża itd., ale On jest teraz i na wieki wcieloną i pozostającą stworzeniem trwającą otwartością naszej skończoności na żywego Boga, nieskończonego, wiecznego Życia. Tym samym jest On także w swoim człowieczeństwie stworzoną, będącą w akcie naszej religii rzeczywistością dla nas, do tego stopnia, że bez tego aktu ukierunkowanego na Jego człowieczeństwo i poprzez nie (pośrednio lub bezpośrednio) podstawowy akt religijny wobec Boga nie osiągnąłby swego celu. Zobaczymy w wieczności Ojca tylko poprzez Niego. Właśnie tak bardzo bezpośrednio, ponieważ bezpośredniość oglądu Boga nie jest bynajmniej negacją wiecznego pośrednictwa Chrystusa jako człowieka”10.
Kościół jako creatura Verbi i Kościół jako sacramentum salutis mundi stanowią dwa założenia, które dotąd objawiały się jako dość niezgodne ze sobą, ale może wcale takie być nie musiały. Jeśli jednak widzialny i niewidzialny Kościół, Boskie zbawienie i powierzone ludziom pośrednictwo nie zostaną sobie dialektycznie przeciwstawione, ale w świetle misterium Wcielenia analogicznie wzajemnie do siebie odniesione – w powiązaniu rozróżnieniu – wtedy można wraz z Soborem Watykańskim II podjąć zamierzenie Lutra i mimo wszystko wyrazić katolicką wiarę wolną od kontrowersyjnych teologicznych eskalacji w następujący sposób: „Chrystus, jedyny Pośrednik, ustanowił swój Kościół święty, tę wspólnotę wiary, nadziei i miłości tu, na tej ziemi, jako widzialny organizm, nieustannie go też przy życiu utrzymuje, prawdę i łaskę rozlewając przez niego na wszystkich. Wyposażona zaś w organa hierarchiczne społeczność i zarazem mistyczne Ciało Chrystusa, widzialne zrzeszenie i wspólnota duchowa.
Kościół ziemski i Kościół bogaty w dary niebiańskie nie mogą być pojmowane jako dwie rzeczy odrębne, przeciwnie, tworzą one jedną rzeczywistość złożoną, która zrasta się z pierwiastka boskiego i ludzkiego. Dlatego też na zasadzie bliskiej analogii upodabnia się ona do tajemnicy Słowa Wcielonego. Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu za żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, nie inaczej też społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go Duchowi Chrystusowemu ku wzrastaniu ciała (por. Ef 4,16). To jest ten jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w Symbolu wiary jako jeden, święty, katolicki i apostolski, który Zbawiciel nasz po zmartwychwstaniu swoim powierzył do pasienia Piotrowi (J 21,17), zlecając jemu i pozostałym apostołom, aby go krzewili i nim kierowali (por. Mt 28,18nn), i który założył na wieki jako „filar i podwalinę prawdy” (1 Tm 3,15). Kościół ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę św. Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie (communio), choć i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej” (KK 8).
Ponadto w dzisiejszej teologii ekumenicznej nie wystarczy, aby przeciwstawić dwie definicje Kościoła: podanej przez Confessio Augustana 7 i autorstwa Roberta Bellarmina SJ (1542–1621). Całe bogactwo eklezjologii eucharystycznej, albo też jej pneumatologiczny wymiar i jej maryjny kształt, mogą tutaj zostać uwzględnione w rozumieniu Konstytucji dogmatycznej o Kościele Soboru Watykańskiego II.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."