Zajęcie dla najbardziej wytrwałych

Poszukiwanie jedności to nie tylko nawiązywanie relacji. Skoro przyczyną podziałów jest grzech, konieczne jest nawrócenie. Drugi dzień Kongresu Ekumenicznego należał do katolików i starokatolików.

Rzecz jest bowiem w tym, że nie chodzi o ustalenie kompromisu, co się niekiedy zarzuca. Nie chodzi też o to, by jednym dużym krokiem „przeskoczyć” nad dzielącymi nas różnicami. Chodzi o to, by pogłębiać nasze rozumienie, by zobaczyć zagadnienie z różnych perspektyw, które mogą czasem okazać się nie tyle różne, co uzupełniające. Czasem to trwające przez lata i wieki polemiki sprawiły, że dwa sposoby patrzenia przekształciły się w sprzeczne poglądy. 

A jeśli różnice wydają się nieprzekraczalne, trzeba postarać się przynajmniej dokładnie określić, na czym polegają.

Bez wątpienia, dialog ekumeniczny jest zajęciem dla najbardziej wytrwałych.

Poszukiwanie jedności to nie tylko nawiązywanie relacji. Skoro przyczyną podziałów jest grzech, konieczne jest nawrócenie. Osobiste i nawrócenie Kościoła. Im bardziej ktoś angażuje się w spotkania ekumeniczne, tym bardziej jest tego świadomy – mówiono podczas Kongresu. Elementami tego nawrócenia musi być dostrzeżenie duchowego bogactwa po każdej ze stron, osobisty rachunek sumienia i porzucenie przyzwyczajeń. Warto przypomnieć papieża Franciszka, który w adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium pisze: Jest tak wiele cennych rzeczy, które nas łączą! I jeśli rzeczywiście wierzymy w wolne i hojne działanie Ducha, ileż możemy się nauczyć od innych! Nie chodzi tylko o otrzymanie informacji o drugich, by ich lepiej poznać, ale o zebranie tego, co Duch w nich zasiał jako dar również dla nas. (...) Poprzez wymianę darów Duch może nas coraz bardziej prowadzić do prawdy i dobra (EG 246).

Oczywiście, dostrzeżenie tego wymaga też osobistego rachunku sumienia, a często także porzucenia przyzwyczajeń.

By zakończyć podsumowanie drugiego dnia Kongresu trzeba jeszcze wspomnieć o pierwszej sesji, dotyczącej ściśle Kościoła katolickiego, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Statystyka (przedstawił ją o. Marcin Lisak OP) jest nieubłagana: sekularyzacja jest wprawdzie powolna, ale postępuje. W krótkiej debacie pojawił się punkt widzenia ewangelizatorów (zreferowała go Sylwia Palka, autorka serii wywiadów „Co mówi Duch do Kościoła w Polsce”), Zbigniew Nosowski mówił o nawróceniu kościelnych struktur w świetle wizji papieża Franciszka, a ks. Andrzej Pietrzak SVD, pracujący w Brazylii, mówił o konieczności pożegnania się z europocentryzmem. Statystyki podane przez Agencję Fides wskazują bowiem, że prawie połowa katolików mieszka w obu Amerykach, Europa to zaledwie 22%.

Wśród wielu myśli chciałabym przywołać kilka. Być może to, co najbardziej jest potrzebne, to przede wszystkim konieczność zmiany myślenia o Kościele, sposobu bycia Kościołem. Niekoniecznie dlatego, że dotychczasowy był niewłaściwy, ale dlatego że zmieniła się rzeczywistość, do której Kościół jest posłany. Kościół nie jest dla siebie, ale dla świata. Celem szycia bukłaków nie jest szycie bukłaków. Kościół, który nie służy, służy do niczego.

Jakiś plan? Franciszek nie podaje stanu docelowego. Być może dlatego, że podać można tylko kierunek: świat dziś zmienia się bardzo szybko. Papież zachęca do poszukiwań. Tak, to prawda, brak algorytmu tworzy dyskomfort. Ale być może tak właśnie ma być. Abraham poszedł w nieznane i był to właściwy kierunek.

Ks. Andrzej Pietrzak wspomniał na koniec referatu, że wartościowe myśli są rzadkie... Przywołam zatem jedno zdanie, które powinno wzbudzić nasz niepokój. Mówiąc o europocentryzmie w Kościele (czy w naszym przypadku o polonocentryzmie) można przywoływać wiele różnych argumentów. Przecina je jedna celna uwaga: mówienie o jakimkolwiek centryzmie w Kościele katolickim jest sprzeczne z naszą wiarą. Wierzymy w Kościół jeden, święty, POWSZECHNY i apostolski.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

Reklama