Ekumenizm wymaga daru z samego siebie - powiedział włoski kardynał Dionigi Tettamanzi 6 września w rumuńskim Sybinie, w którym od 4 września trwa III Europejskie Zgromadzenie Ekumeniczne.
Zdaniem włoskiego hierarchy, w Sybinie zebrał się jeden Kościół Chrystusa. "Nawet jeśli historia ruchu ekumenicznego jest często trudna i kontrowersyjna, możemy tu przeżyć doświadczenie podobne do tego z góry Tabor" - stwierdził metropolita Genui, nawiązując do fragmentu Ewangelii czytanego na początku obrad.
Podkreślił, że droga tego, kto poszukuje jedności, wymaga ofiary. Nie jest pobożną pielgrzymką ani szukaniem doczesnych triumfów. "Wymaga odwagi daru z samego siebie, umiejętności tracenia siebie, aby siebie odnaleźć w jedynej prawdziwej tożsamości chrześcijanina: w tożsamości Chrystusa, który w nim żyje. Najgłębsza tożsamość chrześcijanina nie jest ani etniczna, ani kulturowa, ani wyznaniowa - jest eschatologiczna" - wyjaśnił włoski purpurat.
Według niego nawrócenie, do jakiego wezwane są Kościoły, nie polega na zapomnieniu o przeszłości, "która będzie ciążyć tak długo, jak długo nie zabliźnią się rany". "Chodzi w nim o zrobienie miejsca dla działania Ducha Świętego, dlatego Kościoły powinny wołać jednym głosem: «Przyjdź, Panie Jezu»". Bez Ducha Świętego bowiem "Kościół będzie tylko światową organizacją religijną", a "jedność - realizacją najlepszego socjologicznie modelu Kościoła" - tłumaczył włoski kardynał.
Rozmówca KAI zauważył, że "dziś mamy w Sybinie okazję, by rozważać przedsmak jedności w Duchu Świętym", gdyż "na tym etapie swej drogi ekumenicznej Kościół na naszych oczach zmienia się na chwilę, świecąc światłem Chrystusa".
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."