Za zdecydowanie pozytywne uznał najnowsze rozmowy teologiczne katolicko-prawosławne, zwłaszcza gdy chodzi o ukazanie roli papieża, metropolita Pergamonu - Jan, współprzewodniczący Międzynarodowej Komisji ds. Dialogu Teologicznego między obu Kościołami.
W wywiadzie dla włoskiej agencji misyjnej AsiaNews podsumował on z prawosławnego punktu widzenia zakończone niedawno we włoskiej Rawennie kolejne posiedzenie tego gremium.
Hierarcha przypomniał, że dokument końcowy tego spotkania - poświęcony kolegialności i władzy w Kościele - uznany również przez stronę katolicką za "animatora" wszystkich prac, "zatwierdzono jednomyślnie i będzie on stanowił podstawę przyszłych prac Komisji". Temat ten ma bowiem zasadnicze znaczenie, a przy tym jest jednym z najtrudniejszych w dialogu katolicko-prawosławnym, powiedział wcześniej w Radiu Watykańskim prał. Eleuterio Fortino, podsekretarz Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan.
Do najważniejszych decyzji, podjętych w Rawennie, metropolita Jan zaliczył zaprzestanie odniesień do niepodzielonego Kościoła pierwszego tysiąclecia, kiedy to określono rolę papieża jako "współpracownika", podczas gdy patriarchowie byli "przyzwalający" (lub "zgadzający się"). Zrobiono tak, aby uniknąć odmiennych interpretacji dwóch eklezjologii - zachodniej i wschodniej. Ta pierwsza podkreślała bardziej fakt, iż papież jest ponad wszystkimi, podczas gdy druga skupiała się bardziej na równości papieża i patriarchów - wyjaśnił przedstawiciel patriarchy.
Przypomniał, że w Kościele Wschodnim istnieje prymat, przysługujący Konstantynopolowi, który jednak jest wyrazem nie władzy, ale raczej podejmowania inicjatyw i koordynacji. Po raz pierwszy więc użyto terminu "primus" (pierwszy) w takim znaczeniu, jakie miało ono w tradycji Kościoła pierwszego tysiąclecia, zawsze w kontekście synodalnym - podkreślił metropolita Jan.
Zaznaczył, że wielka doniosłość wniosków, do jakich doszli uczestnicy posiedzenia, "pozwoliła przejść do porządku nad początkowym wstrząsem dla Komisji, jakim było wycofanie się z jej prac delegacji rosyjskiej". Wyjechała ona przed rozpoczęciem głównych prac na znak sprzeciwu wobec obecności w Rawennie w składzie delegacji konstantynopolskiej przedstawiciela prawosławnego Kościoła estońskiego, którego Moskwa nie uznaje.
Metropolita przypomniał, że sprawa ta ciągnie się od 1996 r., gdy Konstantynopol na prośbę tegoż Kościoła, przywrócił jego autonomię, przyznaną mu w 1923 r. i zawieszoną przemocą w 1945 r., gdy Sowiety zajęły Estonię. Patriarchat Moskiewski, mimo porozumień z Konstantynopolem z Zurychu i Berlina z 1996 r., nadal nie uznaje autonomii Kościoła estońskiego. Hierarcha zapewnił, że jego Kościół nieustannie próbuje pośredniczyć między rządem w Tallinie a Moskwą w sprawach majątkowych, ale władze estońskie odrzucają te wysiłki, powołując się na względy konstytucyjne i "sprawa pozostaje otwarta".
Przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego w Komisji bp Hilarion w ogłoszonym przez rosyjską agencję Interfax specjalnym oświadczeniu po obradach, poddał w wątpliwość "prawomocność" uzgodnień, podjętych w Rawennie. Powołał się przy tym na nieobecność tam jego Patriarchatu, który "sam jeden ma więcej wiernych niż wszystkie pozostałe Kościoły [prawosławne] razem wzięte".
"To twarde stanowisko Hilariona odebrano jako wyraz autorytaryzmu, który ma na celu pokazanie wpływów Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego" - oświadczył przedstawiciel Konstantynopola. Jednocześnie zwrócił uwagę, że - podobnie jak na poprzednim spotkaniu w Belgradzie - Moskwa znów znalazła się w izolacji, gdyż żaden z pozostałych Kościołów prawosławnych jej nie poparł. W ub. r. powodem napięcia i protestów bp. Hilariona było niewłaściwe, jego zdaniem, ukazanie roli patriarchy konstantynopolskiego w prawosławiu, gdy niemal zrównano ją z rolą papieża w Kościele katolickim.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."