Minęło 10 lat od czasu podpisania przez katolików i ewangelików Deklaracji o Usprawiedliwieniu. O tym, co zmienił ten dokument, a także o różnych spojrzeniach na ekumenizm i jedność chrześcijan z biskupem Kościoła ewangelicko-augsburskiego Tadeuszem Szurmanem, rozmawia Jan Drzymała.
Co Ksiądz Biskup mógłby w tej kwestii doradzić?
- My poświęcamy ekumenizmowi dużo czasu w kilku klasach. Kościół katolicki każdemu ewangelikowi jest znany. Informujemy również o mniejszych Kościołach. Zarówno w szkole jak i na naukach konfirmacyjnych. To mamy w podręcznikach i każde dziecko ewangelickie musi mieć pewien zakres wiadomości o metodystach, o prawosławiu i innych Kościołach, które należą do Polskiej Rady Ekumenicznej. Myślę, że w Kościele katolickim nie bardzo jest odpowiednik tego, a przecież katechizacja i informowanie są ważniejsze niż sam dokument.
Te informacje szczególnie mogłyby się przydać w przypadku małżeństw mieszanych…
- W tym momencie to jest najbardziej bolący problem. My ślubów zróżnicowanych wyznaniowo mamy stosunkowo dużo. W Kościele katolickim jest to margines. Dla nas natomiast, którzy żyjemy w diasporze, trudno jest nieraz znaleźć partnera z własnego wyznania.
Z obecnie obowiązujących przepisów wynika, że dzieci z małżeństw mieszanych katolicko-ewangelickich, niezależnie od tego gdzie odbył się ślub, wychowywane powinny być w duchu katolickim. Małżonek katolik musi się do tego zobowiązać, a strona ewangelicka jedynie przyjmuje to do wiadomości.
Problem się skomplikował w 2000 r,, kiedy przyjęto deklarację o wspólnocie chrztów, która zakłada, ze dzieci niezależnie gdzie były ochrzczone mogą przystąpić później albo do Pierwszej Komunii Św. lub do Konfirmacji. To jeszcze bardziej wzmacnia pozycję Kościoła katolickiego, bo w zasadzie jest on bliżej wiernych. Jest w każdym przedszkolu, w każdej szkole… W związku z tym procent dzieci ochrzczonych z małżeństw mieszanych zaczyna się zdecydowanie przesuwać w stronę katolicką, a to jest przy diasporze bardzo poważne zagrożenie egzystencjalne. To oczywiście nie jest wypowiedź ekumeniczna, ale czysto praktyczna. Prawdę mówiąc, jestem dość praktycznym chrześcijaninem.
Co zatem Ksiądz Biskup proponuje?
- Niech rodzice zadeklarują, że wychowają dziecko w duchu chrześcijańskim, bez określania wyznania. Polska w kwestii zapisów dotyczących małżeństw mieszanych jest na szarym końcu wśród krajów Europejskich. Trzeba to być może zmienić i rozwiązać ten problem. Regularnie na to zwracam uwagę.
Widzi Ksiądz Biskup jakieś pozytywne efekty dialogu ekumenicznego na przestrzeni ostatnich 10 lat?
- Oczywiście. Patrzę na ekumenizm z perspektywy trzydziestu kilku lat. Na Śląsku ekumenizm już dawno istniał. Był to ekumenizm integracyjny zakorzeniony w dawnych czasach jeszcze przed Soborem Watykańskim II. Już wtedy ewangelicy i katolicy dobrze ze sobą żyli. Na Śląsku stosunki ekumeniczne nawet w okresie socjalizmu nie zostały zniszczone. Proszę zauważyć, że tygodnie modlitw o jedność chrześcijan trwają od lat 70-tych. Wiele wspólnych akcji prowadzimy na płaszczyźnie charytatywnej. Pamiętam bardzo dobrze moment oddania ewangelikom przez Metropolitę Katowickiego kościoła w Siemianowicach Śląskich w 2000 roku. To był czyn, który odczytaliśmy jako wyraz praktycznego ekumenizmu. To nie były słowa, to był czyn, który został przyjęty przez myślących chrześcijan jako wielkie zwycięstwo idei pojednania. Tę decyzję pamiętamy i ją szanujemy. Tak samo godne i równe traktowanie ewangelików na Śląsku opolskim przez Abp Alfonsa Nossola, jest tego przykładem.
Ekumenizm stoi w tej chwili w miejscu. Czy istnieje jakiś kryzys? Trudno odpowiedzieć. Pojawiła się pewnego rodzaju stabilizacja, ale i też stagnacja. Nie robimy zbyt intensywnych kroków do przodu, ale też się nie cofamy. Największe osiągnięcia ekumeniczne mamy obecnie w zakresie praktycznego chrześcijaństwa.
Pochodzę ze Śląska cieszyńskiego. Tam zawsze ewangelicy zgodnie żyli z katolikami. Widzę znaczący postęp ekumeniczny w porównaniu z czasem mojego dzieciństwa. Pomagaliśmy sobie, żyliśmy koło siebie, ale nie odwiedzaliśmy kościołów. W tej chwili idziemy dalej, poznajemy swoje liturgie, zapraszamy się na wspólne nabożeństwa i to jest niewątpliwie przekazywanie dorobku, myśli, zwyczajów, tradycji. Lepiej się w ten sposób rozumiemy. Myślę że to powinno być jeszcze bardziej akcentowane. Stąd moja prośba o to, aby ekumenizm schodził jak najniżej, aby nasze kontakty nie były tylko świąteczne. Nie stały się wyłącznie kurtuazją. Reszta w rękach Boga...
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»