Nowy patriarcha, stare problemy

Szesnastym patriarchą Moskwy i Wszechrusi został Cyryl (Gundiajew), wybrany w pierwszym głosowaniu. Poparło go 508 spośród 702 delegatów uczestniczących w Soborze Lokalnym w Moskwie.

Zdaje sobie sprawę, że katolicy w Rosji nie stanowią żadnego zagrożenia dla rosyjskiego prawosławia. Prawdziwym problemem jest głęboka, odziedziczona po latach przymusowej sowieckiej ateizacji, obojętność religijna przeważającej liczby Rosjan, nawet jeśli formalnie deklarują się jako prawosławni, a także aktywność różnorakich sekt i wolnych Kościołów chrześcijańskich, zwłaszcza zielonoświątkowców.

Katolicy dla patriarchatu nie są groźni, ponieważ ze względów historycznych, kulturowych i cywilizacyjnych zawsze będą głównie wspólnotą mniejszości narodowych. Wprawdzie w czasie obrad Soboru Lokalnego miał dość twarde wystąpienie pod adresem katolików, którym zarzucił działalność misjonarską na obszarze „kanonicznego terytorium” rosyjskiego prawosławia, ale było to podyktowane bardziej doraźną potrzebą chwili i starań o głosy niezdecydowanych, aniżeli przekonaniem, że kwestia ta może stanowić ważny problem w rozmowach z katolikami. Zapewne po jakimś czasie możemy się spodziewać pozytywnych gestów wobec Watykanu i nie można wykluczyć także znaczących rozmów.

Problem Ukrainy
Patriarcha w Kościele prawosławnym ma silną pozycję, ale jednocześnie nie ma tak wielkiej władzy jak papież. Hierarchowie poszczególnych Kościołów lokalnych, będących częścią Patriarchatu Moskiewskiego, m.in. z Białorusi czy Ukrainy, mają bardzo szeroką autonomię, która w ostatnim czasie jeszcze bardziej się zwiększyła. Jednym z najważniejszych problemów, przed którym stanie patriarcha Cyryl, jest kwestia samodzielności struktur kościelnych na Ukrainie. Działają tam trzy Kościoły prawosławne: Patriarchat Kijowski, Kościół Autokefaliczny oraz Autonomiczny Kościół Ukraiński Patriarchatu Moskiewskiego, kierowany przez metropolitę kijowskiego Władymyra (Sabodana), i tylko on jest uznawany w świecie prawosławnym.

Ale także jego członkowie coraz głośniej mówią o prawie do autokefalii, czyli pełnej kościelnej samodzielności. Wybicie się Kijowa na samodzielność, jeśli ma spełniać normy kanoniczne, musi być zaakceptowane przez Patriarchat Moskiewski. Patriarcha Cyryl będzie musiał zdecydować, czy chce być przywódcą tej wspólnoty, a więc działać przede wszystkim w jej interesie religijnym, albo głównie wyrazicielem interesów państwa rosyjskiego, i będzie wspierał to, co jest wygodne dla Kremla.

Warto wspomnieć, że w czasie wojny w Gruzji pojawiły się oficjalne żądania, aby prawosławnych z Południowej Osetii, którzy są częścią Patriarchatu Gruzińskiego, przyłączyć do Moskwy. Wówczas Aleksy II stanowczo temu się sprzeciwił. Na Ukrainie problem jest bardziej złożony i jego konsekwencje dla Cerkwi i samej Rosji są większe. Patriarchat Moskiewski znaczną część swych dochodów czerpie z Ukrainy, gdzie liczba praktykujących i ofiarność wiernych w 11 tys. parafii jest duża.

Także dla Rosji kwestia posiadania wpływów na Ukrainie jest ważną częścią jej geopolitycznych zamierzeń i planów. Jednocześnie Cyryl musi mieć świadomość, że prawosławni na Ukrainie mają prawo do autokefalii, zwłaszcza że historycznym centrum chrześcijaństwa na Rusi był Kijów. Czy stać go będzie na historyczny gest w tej sprawie, który z pewnością przyczyniłby się do zbudowania jedności prawosławnych na Ukrainie? To być może jedno z najważniejszych pytań stojących przed patriarchą Cyrylem.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama