Chadwick jest niezawodnym przewodnikiem po ogromnym materiale historycznym, który w tym przypadku obejmuje prawie piętnaście wieków. Church Times
Proces rozchodzenia się dróg Kościołów łacińskiego i greckiego był długotrwały i naznaczony dramatycznymi próbami jego przezwyciężenia. Henry Chadwick, emerytowany profesor teologii na Uniwersytecie w Cambridge, autorytet w dziedzinie historii Kościoła, narrację rozpoczyna od czasów apostolskich, a kończy na unii florenckiej. Z prawdziwego "oceanu" literatury teologicznej, patrystycznej i historycznej wybiera pozycje najważniejsze. Prowadzi Czytelnika przez źródła, tak łacińskie, jak i greckie, umiejętnie je interpretując. Objaśnia przy tym okoliczności w jakich teksty powstawały, zachowując równowagę między świadectwami i racjami obu stron. Historia rozłamu Kościoła Wschodniego i Zachodniego pozwala lepiej zrozumieć dzisiejszy stan dialogu ekumenicznego. Chadwick nie stawia żadnej diagnozy, pozostawiając to Czytelnikowi. Dostarcza mu jednak znakomitego materiału do przemyśleń.
Fragment książki:
Niewiele istnieje więzi społecznych silniejszych niż wspólnie wyznawana religia. Gdy pojawiają się różnice, czy to dotyczące obrządku czy kalendarza, zwyczajów czy liturgii, a zwłaszcza niezbędnego posłuszeństwa, owa potężna dotąd więź staje się źródłem głębokich podziałów. Szczególnie wyraźnie są one widoczne w religiach monoteistycznych. W judaizmie różnice między synagogą ortodoksyjną a reformowaną stanowią tak silnie odczuwaną barierę, że Żydowi ortodoksyjnemu łatwiej czasem znaleźć wspólny język z gojem-chrześcijaninem niż z liberalnym rabinem synagogi reformowanej. W islamie różnice między sunnizmem a szyizmem rodzą nieraz wzajemny gniew i poczucie obcości, a nawet prowadzą do prześladowań.
Historia chrześcijaństwa naznaczona jest podziałami – na chrześcijan chalcedońskich i monofizytów (czyli chrześcijan przedchalcedońskich), na katolików rzymskich i na ewangelicznych protestantów (są i katolicy ewangeliczni), na luteranów i kalwinistów czy też na wyznawców urzędowego kalwinizmu i arminian. Największym rozłamem w chrześcijaństwie jest jednak podział na Wschód i Zachód, na chrześcijaństwo rzymskokatolickie i prawosławne.
Średniowieczne milenium było świadkiem zarówno ostrych sporów, jak i szlachetnych prób uzdrowienia stosunków. Punkty sporne istnieją jednak nadal. W łonie Kościoła rzymskokatolickiego pojawiły się znaczne rozbieżności, wciąż żywe, między (a) tymi, którzy uważają utrzymanie ogólnoświatowej jedności we wspólnej komunii za dopuszczalne, możliwe do pomyślenia i realizacji wtedy i tylko wtedy, gdy biskup jednego Kościoła rzymskiego, założonego przez apostołów Piotra i Pawła w stolicy pogańskiego niegdyś świata, zostanie uznany za uosobienie jedynego, w pełni niezawodnego i autentycznego źródła doktryny i moralności, oraz (b) tymi, dla których ograniczona z konieczności zdolność pojmowania pojedynczego człowieka, choćby nawet mądrego i świątobliwego (a nie wszyscy papieże tacy byli), stanowi oparcie zbyt nikłe i dla których wspólna głowa Kościoła powszechnego musi mieć postać bardziej soborową i kolegialną.
Apostoł Paweł pisał do społeczności w Koryncie, w której podziały okazały się silniejsze od jedności (1 Kor 11, 18): „Przede wszystkim słyszę, że (...) dochodzi wśród was do podziału”1. Czytelnik listu dowiaduje się, że podziały były głębokie. Czy rzeczywiście Koryntianie byli jednym ciałem? Z pewnością tak do nich podchodzi apostoł. Nic np. nie wskazuje na to, aby rozdział 6 jego listu, skierowany do tych, którzy uważali, że duchowy charakter łaski zwalnia ich z przestrzegania zasady ograniczającej pożycie płciowe do małżeństwa, nie miał też ganić grupy ascetów, do których adresowany jest rozdział 7, twierdzących, że duchowe doświadczenie łaski zabrania nawet pożycia małżeńskiego.
Św. Paweł traktuje oba niedające się pogodzić stronnictwa jako należące wspólnie do Chrystusa, choć wymagające zdyscyplinowania i poprawy. Jednakże później w tym samym liście (11, 19) mowa jest o tym, że różnice w łonie wspólnoty pozwalają na rozsądzenie, kto ma rację, a kto jest w błędzie. Nie ma mowy o tym, aby każda dowolna opinia nadawała się do zaakceptowania dlatego tylko, że głosi ją jakaś grupa wiernych w łonie społeczności chrześcijan. Tak oto dzięki odstępstwu stawało się jasne, czym jest ortodoksja.
Grecki wyraz haeresis oznacza zwykle szkołę myśli, kierunek filozoficzny, i niekoniecznie musi być używany w sensie pejoratywnym. Używany przez chrześcijan na określenie odłamu oddzielonego od wspólnoty macierzystej, już to przez dobrowolne odejście, już to przez wydalenie z niej, albo też w późniejszym czasie stosowany po prostu na określenie charakterystycznych doktryn głoszonych przez jakąś odstępczą grupę, nabrał konotacji negatywnych. Pierwotne znaczenie etymologiczne wyrazu haeresis – „wybór” – powróciło i terminem tym zaczęto określać odstępców dobrowolnie i uparcie odmawiających poprawy, przedkładających swoje prywatne, przez siebie wymyślone opinie nad poglądy przyjęte przez całą wspólnotę, która uważała ich za zagrożenie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.
W Białymstoku odbył się z tej okazji koncert dzieł muzyki cerkiewnej w wykonaniu stuosobowego chóru.