Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan 18-25 stycznia 2006

Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich (Mt 18,20)

HOMILIA

Dziś już ostatnie spotkanie modlitewne w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. W ciągu ostatnich siedmiu dni staraliśmy się wspólnie odkrywać i przeżywać prawdę o obecności Jezusa Chrystusa pośród nas. Chrześcijanie z różnych Kościołów i Wspólnot kościelnych okazywali sobie miłość i zrozumienie z nadzieją, że coś z tej świątecznej, podniosłej i radosnej atmosfery zostanie na cały rok. A potrzeba nam odnawiać w sobie wciąż na nowo pragnienie pojednania, bo choć, na szczęście, nie mamy w naszej najnowszej historii tak tragicznych kart podziału narodu ze względu na wyznanie, jak tego doświadczyła i po części wciąż doświadcza Irlandia, to jednak są jeszcze pomiędzy nami mury, które muszą runąć, aby z kamieni po nich pozostałych zbudować mosty.

Ostatni dzień naszej ekumenicznej modlitwy jest poświęcony pielgrzymowaniu i nadziei.
Każdy człowiek pragnie znaleźć swoje miejsce w życiu, własny dom, coś stałego. Każdy szuka swojej Ziemi Obiecanej, ku której wędruje, której szuka, czasem błądząc i cierpiąc. Szukamy prawdziwej przyjaźni, trwałej rodziny czy stałej pracy. Szukamy w naszym życiu jakiegoś stałego punktu odniesienia, który nie pozwoliłby nam się zagubić w wędrówce życia. Ale nawet wtedy, gdy już zrealizujemy nasze marzenia o rodzinie, domu, przyjaciołach, nawet wtedy w głębi serca pozostaniemy pielgrzymami, wędrowcami na tej ziemi.
Niestety, często zapominamy o tym, że najważniejszym punktem odniesienia, porządkującym całe nasze życie, jest Bóg. Ten, który nigdy nas nie opuścił, nie zdradził i nie zawiódł. Jahwe, Ten, który jest przy nas, Emanuel, Bóg z nami, który nas strzeże, prowadzi i napomina.

Jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, takiej właśnie obecności Boga, czułej i wymagającej, doświadczali Izraelici wędrujący przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Obłok podczas dnia i słup ognia w nocy były znakiem obecności Boga pośród swego ludu. Drugie czytanie z księgi Apokalipsy św. Jana w obrazach i symbolach ukazało nam bliskość Boga, jaką będziemy cieszyć się w niebie, już w sposób pełny i nieutracalny. Bóg będzie dla nas wszystkim, bo Bóg jest miłością, a serce każdego człowieka najbardziej pragnie miłości.

Pomiędzy wędrówką Izraela do Ziemi Obiecanej a spełnieniem się proroctwa Jana znajdujemy się my, chrześcijanie, należący do Kościoła Chrystusowego, do ludu pielgrzymującego do prawdziwej ojczyzny, która jest w niebie. I już tu i teraz możemy radować się obecnością Boga, Jego bliskością! Syn Boży stał się człowiekiem i obiecał, że nawet po powrocie do swej chwały pozostanie z nami aż do końca świata. Dotrzymał słowa, i teraz, przez Ducha Świętego, jest obecny wśród nas i dla nas w słowie Bożym, w sakramentach, zwłaszcza zaś w Eucharystii. Obecny jest tam, gdzie choćby dwóch albo trzech modli się w imię Jego, to znaczy także dziś na tej modlitwie! Jest obecny w naszych sercach i w każdym człowieku, zwłaszcza w potrzebującym. On jest naszą tarczą, obrońcą i opiekunem, jak wyraził to pięknie św. Patryk, patron Irlandii, w swojej modlitwie:

Chrystus ze mną, Chrystus przede mną,
Chrystus za mną, Chrystus we mnie,
Chrystus poniżej mnie, Chrystus powyżej mnie
Chrystus po mej prawicy, Chrystus po mej lewicy...
Chrystus w sercu każdego, kto o mnie myśli,
Chrystus na ustach każdego, kto do mnie mówi
Chrystus w każdym oku, które patrzy na mnie,
Chrystus w każdym uchu, które mnie słyszy.


Niestety, my, tak bardzo obdarowani Jego obecnością, często zapominamy, że nasz Zbawiciel prócz nas samych, naszego Kościoła, naszej wspólnoty, miłuje i jest obecny także w innych ludziach i wspólnotach, gdzie oddaje się Jemu chwałę. Zamykamy się na innych, sądząc, że ewangeliczni dwaj lub trzej to wyłącznie my sami i nie potrzebujemy nikogo spoza naszego Kościoła. Nie stać nas na wysiłek wyjścia poza zaścianek naszych wyobrażeń i skorygowania często błędnych opinii o innych chrześcijanach. Słuchamy, nie słysząc słów o tym, że pierwsi chrześcijanie mieli jedno serce i jednego ducha, że miłowali się wzajemnie, przebaczali sobie winy i tym sposobem życia przyciągali do Chrystusa i Jego Kościoła.

Na szczęście nigdy nie brakowało i nie zabraknie proroków, ludzi wielkiego serca, którzy nieustannie budzą nas z letargu duchowego i przypominają, że jedność i miłość pośród chrześcijan z różnych Kościołów jest nie tylko możliwa, ale i konieczna, że możemy jej doświadczyć już tu, na ziemi. Takimi prorokami, budowniczymi mostów, byli Jan Paweł II i brat Roger, którzy odeszli do Pana w ubiegłym roku. Teraz wstawiają się za nami u Boga, upraszają dla nas odwagę i moc Ducha Świętego, byśmy nie przestali wierzyć i ufać, że Bóg jest pośród swego Kościoła i pragnie jedności dla swoich dzieci.

Rozbudźmy w sobie na nowo wiarę, że mimo naszych grzechów, słabości i małoduszności Bóg jest naprawdę pośród nas, że Jego gorąca miłość

może rozpalić nasze serca i oczyścić z wszelkiego grzechu. On i tylko On może sprawić, że któregoś dnia spotkamy się wszyscy na wspólnym świętowaniu Eucharystii.

Na koniec Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan módlmy się za siebie nawzajem słowami tradycyjnego irlandzkiego błogosławieństwa:

Niech droga wznosi się, aby Cię spotkać,
Niech wiatr będzie zawsze za Tobą,
Niech słońce ciepło oświeca Twą twarz,
Deszcze spadają miękko na Twoje pola,
I do naszego następnego spotkania niech Bóg trzyma Cię zawsze w swej dłoni.


Amen.

Ks. Janusz Bujak - Koszalin

Modlitwa powszechna (przyczynna) - zob. Część IV.

«« | « | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama