Kogut pieje pod ikoną

Pachnie kadzidło przywiezione przez mnichów ze świętej góry Athos, jaszczurki wygrzewają się na rozgrzanych murach a Bułgarzy zapalają świece w Baczkowskim Monasterze. I czekają na chwilę, gdy ziemia pod Kristovą Gorą rozstąpi się, a ukryte w niej drzewo krzyża objawi się w pełnej krasie.

Miód, kawa i kundel
Pielgrzymi mijają kilkadziesiąt barwnych straganów. Półki uginają się od miodów, rachatłukum – tureckiego przysmaku, na grillach skwierczą podłużne kotleciki – kebapczety. Aromat kawy miesza się z intensywnym zapachem lip. – Jesteśmy narodem przesiadującym z lubością w kawiarniach. A także w najrozmaitszych jadłodajniach, piwiarniach, restauracjach i gospodach.





Stragany Baczkowa uginają się od miodów.




Swe prośby wierni zapisują w zeszytach. Znajdujemy je w każdej kapliczce Kristovej Gory.


Spędzamy tam duży kawał życia. Typowe dla Bułgarii, ale też całych Bałkanów – wyjaśnia w książce „Jak Ślązak z Bułgarem” katolicka dziennikarka, urodzona w Sofii Alina Petrowa-Wasilewicz. Dokoła monasteru gwar. Wystarczy jednak przekroczyć próg klasztoru, by znaleźć się w zupełnie innym świecie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |