Kto odnawia Kościół?

O ewangelizacji, odnowie Kościoła i słuchaniu Ducha Świętego z ks. Peterem Hockenem rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz - wywiad przeprowadzono podczas weekendu dla młodych w domu spotkań Katolickiego Stowarzyszenia „En Christo” w Lanckoronie.

Reprezentanci tego martwego konserwatyzmu i ci, którzy koncentrują się tylko na działaniu Ducha Świętego, tu i teraz, boją się siebie nawzajem.
– Tak, to racja. Lęk jest jak choroba. Św. Jan powiada, że doskonała miłość usuwa lęk. Nie można pogodzić ze sobą lęku i zaufania Duchowi Świętemu. Jedną z najwspanialszych cech papieża Jana XXIII było niesamowite zaufanie Duchowi Świętemu. Niektórzy ludzie sądzili, że papież zwołując sobór, był naiwny, lub że był nadmiernym optymistą lekceważącym niebezpieczeństwa. Nie zgadzam się z tym. Ten papież rozumiał, czym jest zaufanie Duchowi Świętemu i rozumiał też paraliżujący wpływ lęku. To widać w jego przemówieniach otwierających Sobór Watykański II.

Ksiądz przez całe swoje kapłaństwo angażuje się w ruchy odnowy Kościoła.
– Wstąpiłem do seminarium w 1958 r. W trakcie studiów pasjonowałem się Soborem Watykańskim II. Zostałem wyświęcony w 1965 r. i zrozumiałem, że moim zadaniem jest upowszechnianie soboru. Wydawało mi się, że odnowa Kościoła będzie wynikiem pracy soborowych teologów i ich uczniów. Po święceniach trafiłem do robotniczej parafii. Zrozumiałem szybko, że zbyt intelektualne podejście do wiary nie jest w stanie wpływać na zwykłych ludzi. Decydującym doświadczeniem było moje wejście w ruch charyzmatyczny. Wtedy uświadomiłem sobie na nowo, że centrum Kościoła jest obecność Ducha Świętego i zmartwychwstałego Pana. Zrozumiałem, że odnowa Kościoła domaga się słuchania Ducha Świętego i Zmartwychwstałego.

Inspiracji dla odnowy Kościoła katolickiego szukał Ksiądz także u chrześcijan innych wyznań. Dlaczego?
– Po święceniach w parafii miałem wiele kontaktów ekumenicznych. Moje podejście do ekumenizmu było wtedy bardzo teologiczno-intelektualne. Ale z chwilą, kiedy wszedłem w odnowę charyzmatyczną, otwarłem się bardziej na ruchy zielonoświątkowe, które zwykle nie są częścią ruchu ekumenicznego. Podjąłem studia na temat ruchów charyzmatycznych w Kościele katolickim. Czytałem miesiącami opracowania teologów i byłem coraz bardziej sfrustrowany. Wydawało mi się, że nie poświęcali oni wiele uwagi wymiarowi ekumenicznemu tych doświadczeń. I wtedy przeżyłem coś w rodzaju oświecenia Ducha Świętego: „nie powinieneś studiować tego, co ludzie myślą o tym, co czyni Duch Święty, ale powinieneś studiować bezpośrednio to, co czyni Duch Święty”. I tak znalazłem nie tylko metodę moich studiów, ale i mojej posługi duszpasterskiej. Zacząłem uczyć się wrażliwości na działanie Ducha Świętego. Musimy wiedzieć, co Duch Święty uczynił w przeszłości, ale musimy także rozumieć chwilę obecną w świetle tych doświadczeń przeszłości.

Czy Duch Święty może powiedzieć coś Kościołowi katolickiemu przez te ruchy działające poza Kościołem?
– Wydaje mi się, że Kościół katolicki może się czegoś nauczyć od każdego ważnego ruchu chrześcijańskiego istniejącego poza Kościołem katolickim.

To zdanie nie jest popularne.
– To nie jest moje osobiste przekonanie. To jest zapisane w wielu dokumentach Kościoła katolickiego. Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint napisał, że ekumeniczny dialog nie jest tylko wymianą myśli, ale zawsze w jakiś sposób wymianą darów. Nie sądzę, by jakikolwiek ruch w historii, który dotknął jakiejś części chrześcijaństwa, był po prostu aberracją. Są głębokie powody, dla których dane ruchy się pojawiły i akcentowały to, co akcentowały. To prawda, że Kościół katolicki w jakiś sposób obejmuje całość biblijnego objawienia. Powiedziałbym raczej, że całe objawienie zostało powierzone Kościołowi. To jest dar, który ma być przekazywany z pokolenia na pokolenie. Geniuszem katolickiej tradycji jest to, że jest skoncentrowana na całości, na pełni. Ale ruchy, które wiązały się z jakimiś protestami i które zakończyły się wyjściem poza ramy Kościoła katolickiego, zwykle pojawiają się wtedy, gdy pewne aspekty objawienia zostają zaniedbane w Kościele katolickim. Ilustruje to choćby cała historia Marcina Lutra. Akcentował on usprawiedliwienie przez wiarę, ale dzięki ruchowi ekumenicznemu doszło do uzgodnienia na temat usprawiedliwienia w roku 1999. Oznacza to, że Kościół katolicki przyjmuje i uznaje to, co było słuszne w proteście Lutra, a do czego nie był zdolny 400 lat temu.
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama