Podobno pod każdym kamieniem ormiańskiego kościoła jest tajemna ścieżka, która prowadzi w stronę nieba. Takich ścieżek szukaliśmy w ormiańskich kościołach w górach nad jeziorem Van w Turcji.
Pas reliefów złożony z przeplatających się motywów biblijnych, roślinnych i zwierzęcych, opasuje cały kościół Krzyża Świętego Niektóre z nich ulegały dewastacji nie tylko naturalnej. Zdołaliśmy dotrzeć do pozostałości 11 kościołów, położonych najczęściej w górach. W ich zrujnowanych wnętrzach, z resztkami staroarmeńskich inskrypcji, płaskorzeźb, bogatych ornamentacji i fragmentami fresków znajdowaliśmy pozostałości ognisk, resztki kości, odchody zwierzęce i ludzkie, inne śmieci. Obok małego kościółka w Göründü, zarośniętego chaszczami, oddzielonego od wioski wysypiskiem śmieci, ktoś jeszcze rok temu hodował marihuanę. O. Andrzej Madej wszędzie wznosi ręce do modlitwy.
Święty Krzyż bez krzyża
Świadectwem troski państwa tureckiego o dziedzictwo kulturowe armeńskiego chrześcijaństwa jest tysiącletni kościół Świętego Krzyża, malowniczo położony na wyspie Akdamar (po ormiańsku: Akhtamar) na jeziorze Van. To dawna katedra armeńskiego katolikosa – patriarchy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. Trzy lata temu odrestaurowano ten kościół jako muzeum. To był ukłon Turcji w stronę Armenii.
Odrestaurowane wnętrze kościoła Krzyża Świętego (Akdamar) Jednak na szczycie pięknego kościoła, licznie odwiedzanego teraz przez turystów, zabrakło krzyża. Turcy, którzy postawili na wyspie wysoki maszt z olbrzymią turecką flagą, argumentowali, że obecnie nie jest to obiekt sakralny, ale muzealny. Decyzja o niestawianiu krzyża na szczycie wzbudziła wielkie kontrowersje. Z tego powodu na otwarcie kościoła-muzeum nie przybył nuncjusz apostolski w Turcji. Jednak patriarcha Ormian ze Stambułu był obecny.
Władze tureckie zgodziły się, by raz w roku we wnętrzu kościoła odprawiona była liturgia ormiańska. Po raz pierwszy od 1915 r. ma być sprawowana we wrześniu tego roku. Z widokiem zadbanego kościoła Świętego Krzyża może najbardziej kontrastuje widok ruin kościoła i klasztoru św. Bartłomieja Apostoła. Stoi na wzgórzu w Albayrak, już od podnóża otoczonego zasiekami. Dookoła kościoła posterunki armii tureckiej. Zakaz fotografowania. Kiedy nasz fotoreporter próbuje z ukrycia, oddalony o jakieś 400 metrów, robić zdjęcie małym aparatem, rozlega się ostrzegawczy gwizdek wartownika. Na odległość strzału jest granica z Iranem, w górach mają kryjówki kurdyjscy partyzanci.
Na koniec ukazała nam się tęcza
Na jego wieży kracze kruk. Nie, nie jest to kruk, którego wypuszczał Noe na zwiady, zanim arka osiadła na górze Ararat – symbolu Armenii. Schodzimy z gór, z ostatniego „naszego” klasztoru – pod wezwaniem św. Tomasza Apostoła. W dole rozpościera się jezioro Van, wokół zielone zbocza górskich pustkowi. Idziemy ze stadem kilkuset owiec. Przed nami rozpina się tęcza, tworząc nad jeziorem łuk, który łączy filary gór po prawej i lewej stronie. Wiem, przypadek. A jednak zapiera dech, trudno powstrzymać wzruszenie. O. Andrzej pyta: – Myślisz, że to On?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."