Pomimo eskalacji przemocy w Sudanie Południowym, w tym po serii ataków na duchownych, kościelni przywódcy tego kraju nadal mają nadzieję na od dawna oczekiwaną wizytę Papieża Franciszka. „Spotkanie z Ojcem Świętym przyniosłoby ludziom, którzy bardzo cierpieli i czują się opuszczeni, odrobinę nadziei” – powiedział jezuita, o. Augustine Ekeno, który pracuje w parafii św. Teresy w diecezji Rumbek.
Sudan Południowy, położony na zachód od Etiopii, jest najmłodszym państwem świata. Uzyskał niepodległość od Sudanu w lipcu 2011 r., ale od tamtej pory rzadko doświadczał pokoju. Wciąż wstrząsają nim konflikty wybuchające pomiędzy rządem, opozycją i 64 grupami etnicznymi zamieszkującymi ten kraj. To właśnie przed politykami z Sudanu Południowego, w kwietniu 2019 r., uklęknął Papież Franciszek błagając o pokój.
Porozumienie pokojowe podpisane w styczniu 2020 r. zdawało się torować drogę papieskiej pielgrzymce, która miała zostać zorganizowana wspólnie z wizytą abp Justina Welby’ego, przywódcy wspólnoty anglikańskiej. Plany pokrzyżowała niestety nasilająca się w kraju przemoc. Tylko w tym miesiącu w wyniku krwawych napadów na wioski zginęło 13 osób, a rannych zostało ponad 10. W kwietniu biskup diecezji Rumbek Christian Carlassare został postrzelony przez nieznanych sprawców.
Konflikt potęguje różnorodność religijna Sudanu Południowego. Choć 60 proc. tego 11-milionowego kraju to chrześcijanie, to jednak mieszka w nim także wielu wyznawców tradycyjnych religii afrykańskich, często wrogo nastawionych do Kościoła.
Wdrożenie porozumienia pokojowego spowalnia także pandemia Covid-19. „Koronawirus nie jest jednak całkowicie odpowiedziany za brak pokoju. Kryzys stanowił dogodną wymówkę, dzięki której strony mogły uzasadnić swój powrót do załatwiania własnych interesów” – uważa szef misji ONZ w Sudanie Południowym David Shearer.
Pojawiły się też jasne punkty. 9 maja prezydent Salva Kiir rozwiązał parlament, aby umożliwić dostęp do niego członkom partii opozycyjnych, zgodnie z umową z 2018 roku. Jednak, jak powiedział jezuita, ks. Jean Baptiste Musiitwa, dyrektor Loyola Secondary School w diecezji Wau, „sami Sudańczycy nie dadzą rady zbudować pokoju. Potrzebna jest silna presja międzynarodowa”. Jego zdaniem wizyta Papieża zwróciłaby uwagę świata na ten kraj i toczącą się w nim kolejną „zapomnianą wojnę”.
Z powodu napięć i klęsk żywiołowych, takich jak powodzie i pandemia, również sytuacja humanitarna w Sudanie Południowym jest fatalna. Prawie cztery miliony ludzi to wewnętrzni przesiedleńcy lub osoby poszukujące schronienia za granicą. Jak szacują organizacje pomocowe, do końca tego roku jeszcze ponad osiem milionów mieszkańców tego kraju będzie potrzebowało pomocy humanitarnej. Bank Światowy uznał w tym miesiącu Sudan Południowy za jeden z najbiedniejszych krajów na świecie.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.