Nie wyobrażam sobie Kościoła bez ekumenizmu

O dialogu z luteranami, pobożności maryjnej i ekumenizmie w Polsce z ojcem Stanisławem Celestynem Napiórkowskim OFMConv rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz

Czy Ojciec zna jakiś przykład?

Luteranie w Polsce jako mniejszość nie mają takiej wewnętrznej siły, by głośno o tym mówić. Ale stwierdzam – by dać przykład, że już od kilkudziesięciu lat w środowisku protestanckim, w którym się obracam, nikt publicznie nie mówi, że uprawiamy bałwochwalstwo maryjne. Bracia luteranie w USA i Niemczech w dialogach z nami stwierdzają, że w protestach przeciwko tradycyjnej pobożności katolickiej posuwali się za daleko, że Maryja jest nie tylko katolicka, ale także ewangelicka, że oni, ewangelicy, są również wezwani, by sławić Matkę Pana. W Niemczech powstało ewangelickie stowarzyszenie, które zabiega o wyraźniejsze miejsce Matki Pana w ewangelickiej pobożności; wśród anglikanów w Anglii narodziło się dynamiczne stowarzyszenie maryjne w analogicznym celu; w mojej katolicko-luterańskiej komisji dialogu na forum światowym bracia luteranie przyznali, że mogliby uznać prymat papieski; dodali zastrzeżenie: „gdyby on został ewangelicznie zinterpretowany”; mimo tego zastrzeżenia – to ogromny krok do przodu. Podobne zbliżenia ze strony braci ewangelików można wskazać w ich nauczaniu o świętej Eucharystii, posługiwaniach kościelnych itd.

Co wniósł do ekumenizmu Jan Paweł II?

Nie sposób w tym miejscu wymieniać wszystkich ekumenicznych inicjatyw papieża. Było ich sporo. Wymienię dwa przykłady z polskiego podwórka. Podczas wizyty w kościele luterańskim w Warszawie w 1991 roku papież zwrócił uwagę na konieczność dystansu wobec hasła: Polak–katolik. Przywołał wtedy postać biskupa Kościoła Ewangelickiego-Augsburskiego Juliusza Bursche, który oddał życie za polskość w niemieckim więzieniu podczas wojny. Zaprzeczył w ten sposób rozpowszechnionemu przekonaniu, że luteranin to Niemiec. Papież mówił też o potrzebie tolerancji, ale także o tym, że tolerancja to za mało, potrzebna jest wzajemna akceptacja. Powrócił do tej myśli we Wrocławiu w 1997 roku. Mówił wtedy, że nawet akceptacja to za mało. Jezus oczekuje czytelnego znaku jedności, wspólnego świadectwa. To przesłanie dla ekumenizmu w Polsce wydaje mi się szczególnie ważne.

Co udało się w Polsce osiągnąć w dialogu ekumenicznym?

Kapitalnym, na skalę światową wydarzeniem było podpisanie w styczniu 2000 wspólnej deklaracji o chrzcie przez 7 Kościołów chrześcijańskich. Zwierzchnicy tych Kościołów uznali nawzajem ważność chrztu udzielanego w swoich wspólnotach. Staliśmy się w Polsce pionierami w praktycznym pokonywaniu kolejnej przeszkody na drodze do jedności. Teraz reprezentanci Kościołów opracowują temat małżeństw mieszanych (małżonkowie są różnych wyznań). Najciekawszy dokument na ten temat istnieje już we Włoszech. Wypracował go Episkopat Włoski wraz z synodami waldensów i metodystów. Dokument jest piękny, pełen szacunku dla każdej strony. Aż się serce raduje! Przyjmuje się, że o tym, w jakim Kościele dzieci będą ochrzczone i wychowane decydują małżonkowie. Duchowni mają im pomóc to rozstrzygnąć w sposób dojrzały, ale mają uszanować ich decyzję. Czy uda się wypracować u nas takie porozumienie? Jeśli udało się we Włoszech, za zgodą Jana Pawła II…, miejmy nadzieję.

Małżonkowie przed ślubem nie będą musieli deklarować, w którym Kościele będą chrzcili i wychowywali swoje dzieci?

Jakie będą praktyczne rozwiązania, tego jeszcze nie wiemy. Ale poszukiwania idą w tym kierunku, aby uszanować równą godność sumienia obu stron i decyzję rodziców.

Niektórzy obawiali się, że papież Benedykt XVI przyhamuje działania ekumeniczne. Tymczasem właśnie ruszył na nowo dialog katolicko-prawosławny.

Kard. Ratzingera postrzegaliśmy przez kilkadziesiąt lat w zestawieniu z Janem Pawłem II. Obaj dźwigali inną odpowiedzialność. Kard. Ratzinger miał święty obowiązek pilnowania hamulca w autobusie Kościoła. I rozważnie hamował. W porównaniu z motorem kościelnego autobusy, czyli papieżem, denerwował niekiedy i budził sprzeciw, ale on pełnił swój obowiązek. Teraz ten sam człowiek stoi przy motorze. Trudno wskazać człowieka tak zorientowanego w teologii jak on, kogoś tak otwartego i zarazem tak mocno zakorzenionego w tradycji.
Nie wyobrażam sobie teologii dzisiaj bez ekumenizmu, ani życia w Kościele bez otwarcia ekumenicznego.

Wywiad ukazał się w Gościu Niedzielnym 4/2006


styczeń 2006

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |