Po co ten ekumenizm?

W centrum naszego katedralnego tryptyku stoi Matka Boża z Dzieciątkiem. Z lewego witraża figurze przygląda się Marcin Luter. Ta artystyczna osobliwość przypomina o jednym: dzieje chrześcijaństwa także na naszych ziemiach nie były i nie zawsze są łatwe.

W koszalińskiej cerkwi prawosławnej spotykamy się z jej proboszczem ks. Mikołajem Lewczukiem, ks. prof. Januszem Bujakiem, diecezjalnym referentem ds. ekumenizmu, i ks. Januszem Staszczakiem, luteraninem. Różnice widać od razu.
Nam o Bożym Narodzeniu przypominają jeszcze stojące w kościołach choinki. Ks. Mikołaj przygotowuje się dopiero do nabożeństwa na drugi dzień świąt.
 Ksiądz Staszczak dostaje do ręki plakat z programem Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w naszej diecezji. Jest na nim Matka Boża. – Jak to teraz powiesić? – pyta z zakłopotaniem. Protestanci postrzegają Maryję inaczej niż katolicy i prawosławni.


Nasz ekumenizm


Kościół prawosławny na naszych terenach wchodzi w skład dekanatu Koszalin diecezji wrocławsko-szczecińskiej. Parafii jest pięć: w Koszalinie, Słupsku, Bobolicach, Szczecinku i w Wałczu. – Jest u mnie ok. 100 rodzin. Są to obywatele polscy różnych narodowości: Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Łemkowie. Część przyjechała tu za chlebem, inni w wyniku przesiedleń, choćby akcji „Wisła”. Parafia istnieje od 1954 roku – opowiada ks. Lewczuk.
Nasi miejscowi luteranie to niewielka wspólnota wchodząca w skład diecezji pomorsko-wielkopolskiej. Są trzy centra parafialne: w Koszalinie, Słupsku i Pile, do których należą kaplice w kilku innych miastach. – Nasi parafianie to mozaika ludzi o różnym pochodzeniu. Są rdzenni Polacy, Litwini, Łotysze czy niemieccy autochtoni – wylicza ks. Staszczak.
Mamy też u nas niewielu metodystów i adwentystów. – Zdecydowanie najwięcej wiernych jest we wspólnotach zielonoświątkowych i baptystycznych. One są dynamiczne i ciągle się rozwijają – tłumaczy ks. Bujak. Zbory tych wyznań można znaleźć w kilkunastu miejscowościach naszej diecezji.


Co nas różni?


– Są trzy poziomy ekumenizmu. Możemy mówić o ekumenizmie życia, czyli o różnego rodzaju wspólnych działaniach na co dzień. Jest też ekumenizm duchowy, czyli wspólna modlitwa, jak choćby Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, czy to, co robi Wspólnota z Taizé. Jest wreszcie poziom doktrynalny – tłumaczy ks. profesor. 
To właśnie na tym poziomie jest najtrudniej o jedność.
Różni nas bardzo wiele, więc nie można powiedzieć – jak chcieliby niektórzy – że nie ma właściwie znaczenia, do jakiego Kościoła się należy. – Prawosławni mają sakramenty i episkopat. Do nich jest nam zatem najbliżej. Kościoły protestanckie straciły sukcesję apostolską, nie mają Eucharystii, więc łączy nas z nimi jedynie chrzest i wiara w Trójcę Świętą – wyjaśnia ks. Bujak. 
– Mamy inne podejście do niektórych kwestii etycznych, jak np. antykoncepcja i in vitro. Inaczej odczytujemy tu wolę Bożą w stosunku do człowieka. Nasz Kościół dopuszcza in vitro, ale tylko jako pomoc w małżeństwie, jeśli inne metody zawiodły – mówi pastor Staszczak. Całkiem niedawno na Facebooku toczyła się na ten temat ożywiona dyskusja pod postem jednego z protestanckich pastorów z Koszalina. Brali w niej udział także nasi księża katoliccy. Jednak protestanci, także na naszych ziemiach, to grupa bardzo zróżnicowana. – Są tacy, którzy w pewnych kwestiach dotyczących rodziny idą nieraz po tej samej linii co my. Możemy się zatem wspierać – mówi ks. Bujak.
Ksiądz Lewczuk zwraca uwagę na jeszcze inną przeszkodę na drodze do jedności. – Czasami nie chodzi w ogóle o chrześcijaństwo, tylko o sprawy narodowościowe. Nacjonalizm jest wielką przeszkodą w pojednaniu – zauważa duchowny.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama