Coraz większy niepokój wzbudza los porwanych 22 kwietnia dwóch metropolitów Aleppo.
Według angielskiego tygodnika katolickiego „The Tablet” abp Bulos Yazigi z Kościoła greckoprawosławnego i abp Gregorios Ibrahim z Kościoła syryjskiego „prawdopodobnie nie żyją” i zostali zabici w dniu porwania.
Francuskie stowarzyszenie pomagające chrześcijanom wschodnim, L’Œuvre d’Orient przestrzega, by do tych doniesień podchodzić ostrożnie. Uznaje ono jednak hipotezę śmierci za prawdopodobną, gdyż jak dotychczas nikt nie przyznał się do porwania, zaś strony syryjskiego konfliktu wzajemnie się o nie oskarżają. Ze źródeł dyplomatycznych wiadomo też, że zakulisowe działania w sprawie wyjaśnienia sprawy porwania podjęła Arabia Saudyjska, świadoma negatywnego wpływu oskarżeń pod adresem rebeliantów o dokonanie tego czynu.
Francusko-libański adwokat Carol Saba podkreśla, że „sytuacja jest równie niejasna jak dwa miesiące temu”. - Nie mamy oczywiście dowodów, że porwani żyją, ale nie stanowi to jeszcze dowodu ich śmierci - mówi ten znajomy patriarchy Jana X, brata porwanego abp. Yazigiego.
Paryski dziennik “La Croix” zastanawia się nad rolą człowieka, który jako jedyny ocalał z porwania. Metropolitom towarzyszyło bowiem dwóch mężczyzn: diakon, który został zabity i świecki, który zbiegł i poinformował o porwaniu. To z jego opisu sprawców wynikało, że porwania mogli dopuścić bojownicy z Czeczenii. Jednak od kilku tygodni nie można skontaktować się z tym jedynym świadkiem porwania.
54-letni Bulos Jazigi jest od 2000 r. metropolitą Aleppo - jednej z najważniejszych jednostek terytorialnych prawosławnego Patriarchatu Antiocheńskiego. Drugi uprowadzony hierarcha - 65-letni Gregorios Ibrahim jest od 1979 r. arcybiskupem metropolitą Aleppo w ramach Syryjskiego Patriarchatu Antiochii i całego Wschodu. Kościół ten należy do tzw. niechalcedońskiej gałęzi wschodniego chrześcijaństwa (razem z Kościołami ormiańskim, koptyjskim i etiopskim).
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.