O wewnętrznym paraliżu, tajemnicach pustych domów, nauce historii i spoglądaniu na słonia z ks. Rolandem Zagórą, proboszczem parafii ewangelicko--augsburskiej w Nidzicy, rozmawia Krzysztof Kozłowski.
Pewnym symbolem myszki i słonia jest powojenna zamiana świątyń w Nidzicy. Ewangelicy otrzymali mniejszy kościół, wcześniej katolicki, katolicy ten większy, ewangelicki.
Tak można oddać tę historię, choć dokumenty trochę inaczej o tym mówią. Miałem okazję poznać relację, oczywiście subiektywną, spisaną przez księdza, który otrzymuje misje budowania parafii ewangelickiej w Nidzicy po 1948 roku. Wiele łez w niej wylewa. W momencie przekazywania kościołów ze strony ewangelickiej uczestniczy ksiądz, jest również przedstawiciel urzędu wojewódzkiego. Parafię rzymskokatolicką reprezentuje kościelny. Ale to dawna historia. Ekumenia jest wspaniałymi drzwiami jedności Kościoła, w której wzajemnie wyrażamy wobec siebie szacunek.
Ale może to być tak, że ów kościelny nauczył cały Kościół warmiński ekumenii. Ktoś musiał zacząć. Bóg czasem posyła różnych ludzi.
(śmiech) Faktem jest, że jesteśmy narzędziami w rękach Boga. Jeśli tak to rozumiemy, to potrafimy zmieniać świat. Patrząc na tę zamianę dziś, widać, że była ona błogosławiona dla naszej parafii. Kościół jest dla nas wystarczająco duży.
Czy Ksiądz spotyka się z postawami ludzi wynikającymi z wypaczonego obrazu Kościoła ewangelickiego?
Od kilku lat widzę ogromną zmianę. Pamiętam moje pierwsze spotkanie w jednym ze sklepów, kiedy przedstawiałem się, usłyszałem: „Ach, to mamy nowego księdza niemieckiego”. Takie myślenie wpisane jest w historię tych terenów. Dziś takie sytuacje już się nie zdarzają. Ale moja tożsamość jest inna. W moim domu pielęgnowane były tradycje polskie. W 1918 r., kiedy tworzy się państwowość polska, mój dziadek na Śląsku Cieszyńskim angażuje się w pracę społeczną. Do dziś mam akt nominacji dziadka, pochodzący z 1936 r., który otrzymał od Ignacego Mościckiego, powołujący go na stanowisko starosty cieszyńskiego.
Rozpoczął się okres wspólnej modlitwy chrześcijan o jedność. To czas podkreślenia znaczenia ekumenizmu. Wydaje się, że łatwo jest się spotkać w kościele, pomodlić. A jak jest z codziennością?
Myślę, że liturgiczne działanie Kościołów są ukoronowaniem codzienności. Artykułowanie jedności w kościele jest jakby finalnym znaczeniem codzienności. My mamy wiele, w ciągu roku, wspólnych spotkań. Na jednym z nich pięknie ujął tę naszą jedność dziekan ks. Stanisław Lewdarowicz, mówiąc, że my nigdy nie mieliśmy z sobą konfliktów, ani nie wybudowaliśmy żadnych murów. To stanowi największą wartość ekumenizmu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że będąc powołani do służby, jesteśmy kreatorami zachowań społecznych. Ludzie, patrząc na nas, zaczynają powielać pewne postawy. Skoro my miedzy sobą potrafimy rozmawiać, uczestniczyć wspólnie w wielu zdarzeniach, to nie można budować murów, które już dawno zostały skruszone. Wspominam zawsze moje pierwsze spotkanie z ówczesnym dziekanem, śp. ks. Władysławem Sudzińskim. Kiedy przyjechałem do Nidzicy, zadzwonił do mnie i mówi: „Słyszałem, że ksiądz jest tu nowy. Mam dużo kawy. Może ksiądz znalazłby czas i przyszedł, wypilibyśmy kawę, poopowiadali”.
To zaproszenie mnie ujęło, a spotkanie spowodowało, że wszelkie zahamowania prysnęły we mnie, niczym bańka mydlana. Prysnął lęk myszki wobec słonia. (śmiech) Chodzi przecież o ukazywanie wzajemnego szacunku wobec siebie. Wzajemne spotkania to wspólna troska o to, aby nie zerwać nitki, która nas łączy. Jeśli jest tak, to wręcz pragnie się kolejnego spotkania i nie czuje się oporów, aby wziąć telefon, zadzwonić, powiedzieć: „Może wypijemy drugą kawę?”. Wielokrotnie tak było i jest. Chciałbym podkreślić, że ogromnie cenię sobie bp. Jacka Jezierskiego i ks. Jacka Wojtkowskiego, jako kapłanów niezwykle otwartych. Podkreślam, że to oni wywołują w nas, w Kościele ewangelickim, potrzebę otwierania drzwi na ich biblijne pukanie, na zaproszenie do podejmowania wspólnych ekumenicznych działań. Uważam, że wiele serc pootwierali i one są otwarte nadal, w naszej diecezji mazurskiej. Bogu zawsze dziękuję, że ich spotkałem w swoim życiu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."