Nie rozdzieramy szat

O strachu przed wojną, Rosjanach i Ukraińcach bez karabinów oraz o spotkaniu młodych w Pradze 
z bratem Aloisem Löserem, przeorem 
Wspólnoty z Taizé rozmawia 
Jacek Dziedzina.

W mediach można odnieść wrażenie, że Europa przygotowuje się do wojny, na jej wschodnich rubieżach wojna jest już faktem – a bracia z Taizé jak co roku organizują Europejskie Spotkanie Młodych, tym razem w Pradze. Przez kilka dni tysiące ludzi w jednym miejscu będą śpiewać „Już się nie lękaj” i „Bóg sam wystarczy”. Czy to najskuteczniejszy sposób na zagrożenie: po prostu zatrzymać się i wielbić Boga?


Gdyby to oznaczało jakąś bierność wobec rzeczywistości, gdybyśmy tylko usiedli sobie beztrosko i mówili: jakoś to się ułoży – to nie świadczyłoby to o nas dobrze. Ale w Pradze spotkamy się z młodymi z całej Europy. Będą wśród nich także Ukraińcy i Rosjanie – żeby słuchać siebie nawzajem. To nie jest tak, że schowaliśmy się w małym kąciku i nucimy sobie przyjemne piosenki. Śpiewamy razem z młodymi ludźmi z całej Europy, z krajów, w których są napięcia i konflikty. W ten sposób też wyrażamy naszą nadzieję, że ci, którzy wprowadzają pokój w tych wszystkich krajach, i którzy są naprawdę bardzo liczni, pokonają nienawiść. Chcemy ich w tym wesprzeć. Nie można też tylko płakać nad rzeczywistością To nie wystarczy. Pomnażanie strachu to tak naprawdę bardzo pasywna postawa. 


Czy w Taizé spotykają się ze sobą Ukraińcy i Rosjanie? Potrafią ze sobą rozmawiać? 


Latem tego roku w Taizé Ukraińcy i Rosjanie spotykali się codziennie, żeby słuchać siebie nawzajem. Starali się poczuć to, co czuje druga strona. Nie chcieliśmy organizować wspólnych warsztatów dla nich, aby trwający konflikt nie przeszkadzał w spokojnej dyskusji. Z drugiej jednak strony zachęcaliśmy ich do osobistych spotkań. I kilkoro młodych ludzi powiedziało nam później, jak bardzo ich perspektywa zmieniła się po takich rozmowach. Gdy masz przyjaciela po „drugiej stronie”, wszystko staje się inne. Pewnego wieczoru poprosiłem Olgę, kobietę z Rosji, i Marinę, młodą Ukrainkę, żeby przemówiły do wszystkich zgromadzonych w kościele ludzi. Marina powiedziała: „Co ważnego znajdujemy w Taizé? Tutaj chrześcijanie z różnych krajów przyjeżdżają modlić się i żyć razem, tu możemy znaleźć pokój serca. Taizé jest miejscem, w którym my, Ukraińcy i Rosjanie, może przezwyciężyć konflikty, słuchać i rozumieć się nawzajem”. To oczywiście nie wystarczy, by zaprowadzić pokój, ale to jest to, co my ze swojej strony możemy ofiarować w tym trudnym procesie. 


Czy tegoroczne spotkanie w Pradze będzie też chrześcijańską próbą poradzenia sobie z konfliktem na Ukrainie?
*

Oczywiście, ESM w Pradze będzie przebiegać pod znakiem obecnej sytuacji. Spodziewamy się ponad 2300 młodych ludzi z Ukrainy, 1000 z Białorusi i kilkuset z Rosji. Będzie to niewielki wkład w poszukiwanie pokoju, ale wkład, który się liczy: dziesiątki tysięcy młodych ludzi spotka się razem, aby wyrazić swoją wolę pojednania. Z tej okazji przygotowuję list z czterema propozycjami. Jedną z nich jest konkretne działanie na rzecz pokoju. Niektóre warsztaty towarzyszące spotkaniu pozwolą pogłębić ten temat. 


Co konkretnie mają zrobić młodzi chrześcijanie w Europie w sytuacji, gdy – z politycznego punktu widzenia – wojna na szeroką skalę nie wydaje się czymś nieprawdopodobnym?


– Wierzę, że konkretnym wkładem chrześcijan jest propozycja spotkania, przebaczenia i pojednania. To jest konkret. Ale także trzeba zrobić wszystko, co możliwe, aby ostrzec przed nadchodzącymi konfliktami. Trzeba umieć dostrzegać odpowiednio wcześnie ukryte dramaty, które mogą wkrótce wybuchnąć, jeśli nic się z nimi nie zrobi. W tym jest miejsce na ogromną odpowiedzialność chrześcijan: słuchać siebie nawzajem.


* Rozmowę przeprowadzono w listopadzie 2014 r.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama