Mam nadzieję, że za 15 lat połowę naszego episkopatu będą stanowić kobiety – powiedział zwierzchnik Wspólnoty Anglikańskiej abp Justin Welby, komentując mianowanie pierwszej biskupi dla anglikanów w Anglii.
Decyzja ta definitywnie przekreśla szanse na pojednanie Kościoła anglikańskiego nie tylko z katolikami, ale również prawosławnymi. Patriarchat Moskiewski już w lipcu ostrzegał, że decyzja taka przyczyni się do pogłębienia podziałów między chrześcijanami i wykluczy też możliwość uznania przez prawosławnych sukcesji apostolskiej w Kościele anglikańskim.
Abp Justin Welby, choć formalnie opowiada się za ekumenizmem i czyni gesty świadczące o zbliżeniu, w rzeczywistości nie próbował powstrzymać nowych podziałów. To właśnie jego mediacji po objęciu najwyższego urzędu w Kościele anglikańskim przypisuje się przełamanie impasu w sprawie mianowania biskupek w macierzystym Kościele anglikanów.
Nowy arcybiskup Canterbury jest świadomy negatywnych konsekwencji, jakie ta decyzja będzie miła dla jedności nie tylko chrześcijan, ale również między samymi anglikanami. Ostatnio przyznał on, że prawdopodobnie nie uda się utrzymać jedności Kościoła anglikańskiego. Anglikanów podzielą właśnie biskupki oraz stosunek do homoseksualistów. Abp Welby doszedł do takiego przekonania po zakończonej właśnie wizytacji w różnych krajach świata. W łonie Wspólnoty Anglikańskiej umacnia się bowiem konserwatywno-ewangeliczna opozycja względem liberalnego nurtu. Jest ona zgrupowana w Towarzystwie Anglikanów Wyznawców. „Nam nie chodzi wcale o seks, ale o to, w jaki sposób pojmuje się nauczanie Biblii” – podkreśla Rod Thmas jeden z angielskich liderów tego nurtu.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.