Papieżowi Franciszkowi nie uda się, przynajmniej na razie, spotkać z patriarchą rosyjskiego Kościoła prawosławnego. Jeszcze przed rokiem wydawało się, że to spotkanie jest bliskie. Co stanęło na przeszkodzie?
Majdan wiele zmienił
Wiele zmieniło się jednak wraz z rozpoczęciem protestów na kijowskim Majdanie, które zostały w Moskwie odebrane jako próba wyrwania Ukrainy ze strefy „bliskiej zagranicy”. Majdan miał również wymiar duchowy. Wśród protestujących prowadzona była intensywna ewangelizacja. Prym w niej wiedli kapłani Kościoła greckokatolickiego oraz duchowni prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego. Nie brakowało tam także księży katolickich oraz wspólnot ewangelickich. Przedstawiciele ukraińskiego Kościoła prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego brali udział w modlitwie, prowadzonej na centralnej scenie Majdanu. Jedność pękła, gdy upadła władza prezydenta Janukowycza, a Rosja sięgnęła po Krym i wsparła bunt we Wschodniej Ukrainie. Na terenach kontrolowanych przez separatystów nastąpiła czystka religijna. Duchowni katoliccy obu obrządków musieli stamtąd wyjechać. Podobny był los wspólnot ewangelickich oraz prawosławnych z Patriarchatu Kijowskiego. Zdarzały się uprowadzenia i mordy. Ginęli także kapłani z Patriarchatu Moskiewskiego. Niedawno patriarcha Cyryl przedstawił wykaz 50 świątyń i kaplic prawosławnych we Wschodniej Ukrainie, które zostały zniszczone, bądź uszkodzone w wyniku działań bojowych armii ukraińskiej. Przedmiotem szczególnej krytyki stała się wspólnota Kościoła greckokatolickiego. W ocenie rosyjskich hierarchów swymi działaniami przyczyniła się do zaostrzenia konfliktu oraz ponosi odpowiedzialność za prześladowania wiernych Patriarchatu Moskiewskiego. Oceny te spowodowały zahamowanie dialogu rosyjskiego prawosławia z Kościołem katolickim, o czym otwarcie mówili w ostatnim czasie zarówno metropolita Hilarion, jak i patriarcha Cyryl.
Imperialna narracja
Warto zauważyć, że wydarzenia na Ukrainie zmieniły nie tylko sposób uprawiania przez Rosję polityki, ale także język jej przywódców. Krym nie jest już Rosji potrzebny tylko ze względów strategicznych czy geopolitycznych, ale także religijnych, jak przekonywał niedawno prezydent Putin. Przesłanką tej tezy był fakt, że w Chersonezie na Krymie w 988 r. miał miejsce chrzest św. Włodzimierza, księcia kijowskiego, który rozpoczął chrystianizację Rusi Kijowskiej. To jednak argument nieprawdziwy. Chersonez był wówczas częścią Bizancjum, z Rusią Kijowską nie miał nic wspólnego. Kościół w tym momencie był jeden, niepodzielony, a chrzest Włodzimierza był owocem dzieła chrystianizacji wszystkich Słowian, a nie próbą założenia odrębnej „prawosławnej rosyjskiej cywilizacji”, jak to bywa dzisiaj interpretowane. Ruś Moskiewska, do której dziedzictwa nawiązuje współczesne państwo rosyjskie, nie była kontynuatorką Rusi Kijowskiej, ale ośrodkiem nowej państwowości, który przywłaszczył sobie kijowskie tradycje dla legitymizacji swego prymatu na obszarze prawosławnych narodów na Wschodzie. Według tego klucza Kijów, jako matka grodów ruskich, także powinien być częścią rosyjskiej państwowości. To imperialna narracja, która neguje istnienie nie tylko ukraińskiej państwowości, ale wręcz samego narodu ukraińskiego oraz jego historycznego dziedzictwa, także w wymiarze religijnym. Niestety, spotykana także często w wystąpieniach przedstawicieli rosyjskiego prawosławia.
Telefonu nie będzie
W tym kontekście trudno było się spodziewać, że reakcja Patriarchatu Moskiewskiego na słowa papieża Franciszka będzie pozytywna. Następnego dnia po papieskiej konferencji w samolocie głos zabrał szef służby prasowej Patriarchatu Moskiewskiego diakon Aleksandr Wołkow. W rozmowie z agencją Interfaks nie wykluczył możliwości spotkania papieża z patriarchą, ale zarazem zastrzegł, że pozytywna decyzja wymaga konstruktywnego dialogu, którego jednym z warunków jest odniesienie się do sytuacji na Ukrainie. Wprawdzie, jak zaznaczył, w wielu ocenach tego konfliktu oba Kościoły zajmują wspólne stanowisko, jednak działalność Kościoła greckokatolickiego stanowi istotną przeszkodę w tym dialogu. Wspierając jedną ze stron konfliktu oraz jawnie sympatyzując z siłami rozłamowymi na Ukrainie, czyli prawosławnymi z Patriarchatu Kijowskiego, Kościół greckokatolicki w istotny sposób utrudnia dialog między naszymi Kościołami, podkreślił Wołkow. Chcielibyśmy, aby nasz głos w tej sprawie był usłyszany, dowodził dalej, i zaangażowanie polityczne Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie obniżyło się. Ultymatywny ton wystąpienia rzecznika Patriarchatu nie zapowiada, aby rozmowy na temat spotkania patriarchy z papieżem były obecnie możliwe. Wystąpienie diakona Wołkowa nie zostało skomentowane przez rzecznika Stolicy Apostolskiej. Obie strony potrzebują teraz czasu, aby wrócić do rozmów. Wojna na Ukrainie kiedyś jednak się skończy, ostygną emocje i zmienią się interesy zwaśnionych obecnie stron. Aktualne wówczas znów stanie się życzenie papieża Franciszka, skierowane do rosyjskiego prawosławia, aby nie oglądać się za siebie, ale spotkać się i razem iść naprzód. Gdyż ekumenizm to, jak powiedział papież, wspólne podążanie, modlitwa i praca oraz „ekumenizm krwi”, wspólnie przelanej za wiarę. Te płaszczyzny nie przestaną być aktualne także w dłuższej perspektywie czasu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."