To my budowaliśmy Niniwę, a potem pierwsze kościoły i klasztory. Daliśmy nazwę dzisiejszej Syrii, tworzyliśmy jej kulturę i zabytki. Dziś opuszczeni, giniemy na oczach świata. Tak mówią o sobie Asyryjczycy, rdzenni mieszkańcy Bliskiego Wschodu, jedni z najstarszych chrześcijan, o których świat nie chce pamiętać.
Donosy z Polski
Historia przyjazdu do Polski Michaela Abdalli zasługiwałaby właściwie na osobne potraktowanie. Dokładnie 43 lata temu przyjechał tutaj na studia. W Syrii doszło właśnie do zmiany władzy – w wyniku zamachu stanu państwo zostało przejęte przez partię Baas, z ojcem obecnego prezydenta na czele. Po tygodniu od przewrotu pojawiły się plakaty, że nowa władza wysyła maturzystów na studia za granicę. – W moich czasach każdy o tym marzył – wspomina prof. Abdalla. – A jeśli ktoś był wysłany przez państwo, to oznaczało to duży zastrzyk finansowy dla rodziny. Moja rodzina praktycznie przez cały okres studiów żyła ze stypendium, które ja przekazywałem – dodaje. Na studiach w Polsce zaczął mieć nagle problemy z innymi studentami z Syrii. – Tutaj dopiero zauważyłem, że wśród Syryjczyków są jakieś problemy religijne. W moim regionie dotąd tego nie zauważałem. Pracowałem wśród beduinów miesiącami, nigdy do głowy by mi nie przyszło, że mogę być traktowany inaczej, bo mam chrześcijańskie imię Michael. A do Polski przyjechali też fanatycy muzułmańscy, z którymi pierwszy raz tutaj się spotkałem. Doszło do poważnych nieporozumień, które zmusiły mnie do pozostania tutaj.
Polska bardzo mi pomogła. Ukrywałem się, nie miałem paszportu przez kilka lat, a Polska mnie broniła, władze uczelni też bardzo mi pomogły. Władze syryjskie domagały się powrotu do Syrii, przerwania studiów, chcieli mnie deportować na IV roku. Twierdzili, że ja tutaj prowadzę działalność antyislamską, antyarabską, bo mówię o Asyryjczykach, co dla nich oznaczało, że chcę oderwać część Syrii. Moi koledzy, którzy byli bardzo sprawni w pisaniu donosów, co tydzień wysyłali je do ambasady. Oczywiście mieli swoich krewnych w wojsku, poruszyli całą machinę, przekonali rząd, że działam na szkodę Syrii w Polsce. Mój pierwszy grzech był taki, że nie jestem muzułmaninem, drugi, że nie jestem Arabem, trzeci, że lepiej mówię po polsku i mam lepsze kontakty z Polakami niż moi muzułmańscy koledzy z Syrii. To wystarczyło, bo w krajach muzułmańskich chrześcijanin nie może być lepszy od muzułmanina. Nawet jeśli jest lepszy, to musi udawać, że jest gorszy. Odmówiłem powrotu do kraju, bo tam czekała mnie szubienica albo coś podobnego. Przez 6 lat nie miałem dokumentów, miałem tylko dokumenty cudzoziemca, byłem więc w Polsce bezpaństwowcem. Uczelnia mnie jednak zatrudniła. Dlatego Polsce wiele zawdzięczam – ciągnie opowieść Abdalla. Czuje się tu jak u siebie, jednak jest na bieżąco z wydarzeniami w Syrii. Nie tylko jemu żal serce ściska, gdy kraj z tyloma perłami chrześcijańskiej kultury, podobnie jak Irak, ulega na naszych oczach całkowitemu rozpadowi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."