Wiary nam nie wydrą

W ostatnich miesiącach komuniści w Chinach usunęli co najmniej pięćset krzyży. Buldożery zrównały z ziemią kilkadziesiąt kościołów i kaplic. To najsilniejsza od czasów rewolucji kulturalnej kampania usuwania chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej.


Kościół okradany


Za niszczeniem chrześcijańskich miejsc kultu stoją ogromne zyski materialne związane ze spekulacjami finansowymi. Często kościoły, które kiedyś znajdowały się na peryferiach, teraz znalazły się w centrach miast, gdzie ceny ziemi są bardzo wysokie. Na przykład w miejscu zburzonego kościoła w Sanjiang ma powstać centrum handlowe. Prowincja Zhejiang, gdzie leży Wenzhou, ogłoszona została chińską strefą przemysłową, w której do 2020 r. dokona się intensywny rozwój gospodarczy. Szacuje się, że chińskie ministerstwo ds. wyznań zagarnęło Kościołowi majątek wart 13 mld euro.

Tyle warte są przejęte budynki i grunty, na których się znajdują. Jeden z należących do Kościoła budynków zarekwirowanych w diecezji Henan komuniści wynajmują za 400 mln euro rocznie. Kościół otrzymuje z tego zaledwie 4 tys. euro! Nie tylko brak wolności, ale i brak materialnych środków sprawia, że chrześcijanie na o wiele mniejszą skalę, niż tego by chcieli, angażują się w prowadzenie szpitali, przychodni, sierocińców, jadłodajni czy przedszkoli. 
Niepokój komunistów budzi niespotykana dotąd tak wielka determinacja wyznawców Chrystusa w obronie swoich świątyń. Stają się oni także coraz aktywniejszymi obrońcami praw człowieka, zaangażowanymi w społeczeństwie obywatelskim przeciwko korupcji, nadużyciom władzy, przemocy, wykorzystywaniu najsłabszych. – Świadectwo wiary męczenników i rozczarowanie ateistycznym komunizmem sprawia, że wielu Chińczyków odnajduje w Kościele nadzieję, bardziej ludzki sposób życia, który potrafi sprostać również represjom. Stąd powrót władz do reżimu w stylu Mao Zedonga – twierdzi ks. Sergio Ticozzi, misjonarz od ponad 40 lat pracujący w Hongkongu i monitorujący sytuację Kościoła w Chinach. 


Władza ma plan… antykatolicki



Chińskie ministerstwo ds. wyznań w Pekinie, kontrolujące wszystkie kwestie dotyczące kultu, opublikowało właśnie plan pracy na najbliższy rok, podkreślając, że „będzie to bardzo ważny czas, jeżeli chodzi o pracę religijną”. Mowa w nim o konieczności umacniania Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich i Konferencji Episkopatu Chin (obu podległych komunistom i nieuznawanych przez Watykan), a także o planach zorganizowania Zgromadzenia Przedstawicieli Katolików Chińskich. Ostatnie takie spotkanie odbyło się w 2010 r. i przyjęte zostało przez Watykan „z wielkim bólem”. Stolica Apostolska apelowała do wiernych, aby w nim nie uczestniczyli. Ostatecznie spotkanie to okazało się komunistyczną farsą. 
Zapowiedziano też serię niezależnych, czyli bez zgody papieża, święceń biskupich oraz przypomniano, że warunkiem dalszych negocjacji mających przywrócić zerwane w 1951 r. relacje między Chinami a Stolicą Apostolską jest uznanie przez Watykan wszystkich ekskomunikowanych chińskich biskupów oraz nieupominanie się o los zaginionych duchownych i wiernych. To warunki nie do przyjęcia w czasach, gdy papież Franciszek głośno mówi o roli świadectwa męczenników i wyraża dezaprobatę dla ukrywania prześladowań chrześcijan na świecie. 
Każdego dnia kilka tysięcy Chińczyków przyjmuje chrzest. W ciągu ostatnich lat w Państwie Środka rozprowadzono 80 mln Biblii. Jednak Chrystus w Chinach wciąż przeżywa swą mękę i nic nie wskazuje na to, by miało się to wkrótce zmienić. Kiedy oddajemy do druku ten numer „Gościa” dociera informacja o porwaniu dwóch kapłanów z Kościoła podziemnego. Tuż po odprawieniu Mszy św., na oczach zszokowanych wiernych księża Quan Shaoyun i Cao Jianyou zostali zatrzymani przez policję i wywiezieni w nieznanym kierunku.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama