Coraz bardziej dramatyczna staje się sytuacja chrześcijan w Syrii. Wskazówką są ostatnie sukcesy związanego z Al Kaidą ugrupowania An-Nusra, które zdobyło miasto Ariha na północnym wschodzie kraju.
Była to ostatnia kontrolowana przez rząd w Damaszku miejscowość na pograniczu z Turcją. Sukcesy radykalnych rebeliantów Iraku i Syrii stawiają w coraz trudniejszej sytuacji wyznawców Chrystusa. Mówi syryjskokatolicki patriarcha Antiochii Ignacy Józef III Younan:
„Irak i Syria doświadczają potwornej hekatomby. Te dwa kraje znajdują się w sytuacji krytycznej, bo mieszka tam cała mozaika wyznań i narodowości. Tymczasem możni tego świata wykorzystali istniejące różnice, by przeciwstawić jednych drugim w imię tak zwanego systemu demokratycznego bazującego na modelu zachodnim. To wszystko jednak było oszustwo. Sytuacja w Syrii jest tragiczna. Tzw. Państwo Islamskie chce narzucić swoją religię wraz z szariatem w krajach, które były nastawione raczej na świecki system państwowy, jaki mógł zapanować w regionie Bliskiego Wschodu. To prawda, że nie był to taki system demokratyczny jak na Zachodzie, jednak nie można mieć na Bliskim Wschodzie demokracji, póki nie oddzieli się religii od państwa. I to trzeba mówić ludziom, jeśli chcą się czuć bezpieczni, bo to jest sedno problemu”.
Miastem-symbolem tej wojny jest Aleppo. Jego mieszkańcy od trzech lat żyją w sytuacji oblężenia. Obok skutków ostrzału artyleryjskiego z obu stron ludności zagraża także pleniąca się przestępczość, zwłaszcza plaga porwań. „Nie ma dnia, by ktoś nie opowiadał o przypadku zniknięcia kogoś bliskiego – stwierdził pracujący wśród uchodźców w okolicach Aleppo jezuita, ks. Ziad Halil. – Porwani znikają bez wieści i trudno jest dotrzeć do grupy, która stoi za uprowadzeniem. W ciągu czterech lat wojny duże oddziały rebelianckie przerodziły się w zbrodnicze bandy, inne przybrały oblicze ekstremistyczne. Porywają dla okupu, z zemsty czy z racji politycznych”. Syryjski zakonnik zaznacza, że na celowniku bandytów znaleźli się zwłaszcza wyznawcy Chrystusa. Coraz więcej chrześcijańskich rodzin skupia się wokół kościelnych ośrodków pomocy, porzucając swoje domy i dzielnice.
Nadzieję budzi zaangażowanie młodych wolontariuszy, którzy pracują wśród uchodźców. Są wśród nich zarówno muzułmanie, jak chrześcijanie różnych denominacji. „Pracują ramię w ramię i w ten sposób nawzajem się poznają – zaznacza ks. Halil. – To najlepsze antidotum na ekstremizm, który wyniszcza Syrię”.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."