Protestanci niemieccy wyrazili żal i poprosili o wybaczenie za to, że ich przodkowie w czasach reformacji prawie pięć wieków temu zniszczyli wiele obrazów religijnych. W specjalnym oświadczeniu Ewangelicki Kościół Niemiec (EKD) podkreślił, że wspólnota protestancka „potępia z całą mocą tę niszczycielską praktykę”.
„Obrazy stały się już dawno wyrazem pobożności protestanckiej” – powiedziała w rozmowie z przebywającym obecnie w Niemczech prawosławnym patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem luterańska biskupka Petra Bosse-Huber.
Honorowy przywódca światowego prawosławia wziął udział w spotkaniu w Hamburgu nt. znaczenia obrazu z prawosławnego i protestanckiego punktu widzenia. On i przewodniczący EKD bp Heinrich Bedford-Strohm pozdrowili uczestników tego wydarzenia i udzielili im swego błogosławieństwa.
W czasie obrad podkreślano, że niszczenie obrazów było częstsze w okresie bezpośrednio po reformacji. W pierwszej połowie XVI wieku posągi Matki Bożej i świętych, jak również witraże z wizerunkami świętych oraz zjawisk cudownych i nadprzyrodzonych były usuwane z kościołów i kaplic katolickich i często niszczone.
Najwięcej takich praktyk stwierdzono w Szwajcarii, Anglii i na południu Niemiec. Na przykład w mieście Ulm w Badenii-Wirtembergii w czasie tzw. „Götzentagu”, czyli „dnia fałszywych bóstw”, zwolennicy reformacji, przekonani, że przedmioty religijne są symbolami zabobonnego bałwochwalstwa, zniszczyli brutalnie 60 ołtarzy i dwa instrumenty organowe w miejscowej katedrze. Również Genewa była w tym samym mniej więcej czasie widownią jednej z najgwałtowniejszych fal niszczenia obrazów i przedmiotów sakralnych, a inspiratorami tych czynów byli wpływowi teologowie protestanccy.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Za wiarę są z największą surowością karani przez komunistów.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.