Chrześcijańscy uchodźcy w Irbilu są w dramatycznej, bardzo niepewnej sytuacji – powiedział po powrocie ze stolicy irackiego Kurdystanu ordynariusz diecezji Carpi koło Bolonii. Bp Francesco Cavina był tam od 1 do 4 kwietnia z delegacją włoskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Zawieźli oni dary, m. in. od Papieża Franciszka. Odwiedzili siedem obozów, w których są zamknięci uchodźcy. 6- czy 7-osobowe rodziny zmuszone są gnieździć się w kontenerach o powierzchni 12 m kwadratowych.
W Irbilu przebywa znaczna część ze 120 tys. wyznawców Chrystusa, którzy w 2014 r. musieli uciekać przed tzw. Państwem Islamskim z Mosulu i Równiny Niniwy. Bp Cavina zwraca uwagę, że nie chcą oni opuszczać Iraku.
„Zarówno uchodźcy, jak chrześcijanie z Irbilu, którzy nie doznali okupacji Państwa Islamskiego, chcą pozostać w Iraku, co nam na wiele sposobów powtarzali. A do tego konieczne jest, by czuli, że zachodnia społeczność chrześcijańska jest im bliska. Patriarcha chaldejski z Bagdadu powiedział nam: «Musimy czuć, że Kościół Powszechny jest nam bliski. Muzułmanie otrzymują bowiem wiele pomocy z zewnątrz i mają wrażenie, że chrześcijanie pozostawieni są sobie samym. Kiedy zatem przybywają do nas z wizytą biskupi i delegacje świata zachodniego, pokazuje to muzułmanom, że nie jesteśmy sami, opuszczeni, ale za nami stoi Kościół» – mówił abp Sako. To naprawdę coś niezwykłego, czego ci chrześcijanie nas uczą: nie bać się wyznawać otwarcie swej wiary. Uznają oni i powtarzali to przy różnych okazjach, że Chrystus jest największym bogactwem w życiu. Można wszystko stracić, ale nie można stracić Pana, bo wtedy traci się nadzieję” – powiedział włoski biskup po wizycie w Irbilu.