Kierunek: Ryga

Co roku tysiące osób wyruszają pod koniec grudnia na swoistą pielgrzymkę. Spotykają się na ekumenicznej modlitwie w innym kraju. Tym razem ich przystankiem będzie Łotwa.

Spotkania organizowane przez Wspólnotę Taizé ma swój niepowtarzalny klimat, który pociąga młodych.

Szukając ładu

Bernadett i Sarah już od ponad tygodnia przemierzają Polskę. Każdy dzień to inne miasto, inni ludzie. Wolontariuszki zapraszają do wzięcia udziału w kolejnym Europejskim Spotkaniu Młodych. Do Wałcza docierają wieczorem i jak wcześniej w Szczecinie, Zielonej Górze czy Wrocławiu, także w kościele św. Mikołaja opowiadają o Taizé – ekumenicznej wspólnocie z Francji. O odkrywaniu Boga w prostocie, w harmonii charakterystycznych kanonów i w milczeniu. Sarah jest w Taizé od marca. Pojechała do malutkiej francuskiej wioski, zagubionej pośród pól słonecznika i lawendy, żeby uporządkować swoje życie. – Jadąc tam, byłam osobą zupełnie niewierzącą. Otrzymałam więc znacznie więcej niż tylko to, po co przyjechałam. Pan Bóg dał mi łaskę wiary – przyznaje uśmiechnięta Belgijka. – Porwało mnie odkrywanie wiary poprzez modlitwę, śpiew, medytację. I cisza. Te 10–15 minut ciszy przy każdej modlitwie to coś niesamowitego. Zwykle używamy tak wielu słów, nawet w kościołach, że nie zostaje miejsca na nic więcej – dodaje.

Bernadett jest Węgierką. Rok temu studiowała historię. – Poczułam, że nie robię tego dla siebie, tylko z powodu oczekiwań mojego otoczenia. Zdecydowałam, że już tak nie chcę. Do Taizé popchnął mnie Duch Święty – zapewnia. Ujęły ją dwie rzeczy. – Cisza i prostota. Bez hałasu, bez codziennego siedzenia przy komputerze. Nie jesteśmy całkowicie odcięci od świata, chyba że ktoś chce, bo odstawiając to wszystko, łatwiej skupić się na poszukiwaniu Boga. W Taizé pracujemy, spotykamy się z ludźmi, rozmawiamy. Najważniejszym zadaniem jest odnalezienie siebie – mówi Bernadett.

Być świadectwem

– Wielu ludzi „uzależnia się” od Taizé. Przyjeżdżają tam raz, drugi, kolejny. Chcą pogłębiać swoją wiarę. Spotykając się teraz z młodymi Polakami, opowiadamy im o tej niewielkiej wiosce we Francji, ale mówimy też, że ducha Taizé można tworzyć wszędzie, w różnych miejscach. W tym roku będzie to Ryga – dodaje wolontariuszka. – ESM to doświadczenie wspólnoty. Młodzi przekonują się, że nie są sami w wyznawaniu swojej wiary, że ich rówieśnicy mieszkający w innych krajach także szukają Boga – mówi o noworocznych spotkaniach ks. Andrzej Pawłowski z Wałcza, który od lat organizuje wyjazdy na ESM i do Taizé we Francji. – Zwiedzanie nowego miejsca jest atrakcyjne, ale nie bez znaczenia dla młodych jest również to, że poznają chrześcijan innych wyznań. Młodzież lubi się spotykać, potrzebuje relacji rzeczywistych, nie tylko wirtualnych. Podczas ESM udzielają im się ogromny entuzjazm i radość towarzysząca tym spotkaniom – dodaje.

Damian Ptak był już raz w Taizé. Spędził tam dwa letnie tygodnie. – Spodobał mi się sposób przekazywania wiary. Oczywiście śpiew i spotkania z nowymi ludźmi. W Taizé grupy są międzynarodowe. Te spotkania są najlepsze, bo poznajemy siebie nawzajem, rozmawiamy, także o swojej wierze – opowiada młody wałczanin. Na niego także zadziałał niespieszny klimat modlitwy proponowanej przez wspólnotę. – Czasami zdarza nam się zagadać Pana Boga, zakrzyczeć i zaśpiewać. Jakbyśmy uważali, że im więcej, im głośniej, tym nasza modlitwa łatwiej dotrze. A to chyba nie tak. Dlatego spodobał mi się spokój i dużo czasu na milczenie na modlitwie. Tego wielu z nas potrzebuje – wyjaśnia Damian. Już cieszy się na wyjazd do Rygi i spędzenie sylwestra z tysiącami nowych przyjaciół. – Jedziemy do stolicy państwa, które jest bardzo zlaicyzowane. Będą nas tam dziesiątki tysięcy z całej Europy. To też jest nasze publiczne wyznanie wiary. Chcemy być świadectwem dla młodych Łotyszy. Może zaintryguje ich to, że tylu młodych ludzi szuka Pana Boga i chce być blisko Niego? – zastanawia się.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| EKUMENIZM

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama