Ekumeniczny wymiar Filokalii

Z ojcem Szymonem Hiżyckim OSB rozmawia Jacek Zelek.

Jacek Zelek: Od jak dawna Ojciec myśli o wydaniu Filokalii? Czy był konkretnie jakiś moment lub wydarzenie, kiedy pojawiła się myśl o polskim tłumaczeniu całości pism duchowych z języka greckiego?

Szymon Hiżycki OSB: Od 2005 r. Była to chwila, kiedy po raz kolejny przeczytałem Opowieści pielgrzyma. Wtedy, po zetknięciu się z Filokalią, z której korzystał Pielgrzym, pomyślałem, że publikacja w całości w języku polskim musi się ukazać w Polsce.

Dwa płuca: Wschód i Zachód zostaną ubogacone kolejną edycją Filokalii. Mówiąc krótko, sama idea projektu ma wymiar ekumeniczny.

Już sam fakt działalności naszego wydawnictwa ma rys ekumeniczny. Wystarczy wspomnieć tutaj serię „Źródła monastyczne”, z której korzysta tradycja wschodnia i zachodnia. Pamiętajmy, że w większości są to teksty sprzed schizmy (Apoftegmaty Ojców Pustyni, Palladiusz, Żywot św. Antoniego, Doroteusz z Gazy, Listy Barsanufiusza i Jana). To dzieła, którymi żył zarówno Wschód, jak i Zachód. Nasza działalność ma za cel przypomnienie pewnego modelu duchowości w oparciu o teksty klasyczne. Sądzę więc, że przekład całościowy Filokalii wpisuje się raczej w linię programową wydawnictwa.

Trzeba przyznać, że Ojcowie Pustyni, podobnie jak ich dzieła, są w cieniu Kościoła.

Jak każda mniejsza część, gdzieś ucieka świadomości ludzkiej. Ale ja bym popatrzył na tę kwestię z trochę innej perspektywy: spojrzałbym na samą Filokalię, jej istotę i niuanse z nią związane, co pozwoli nieco zrozumieć fakt jej powstania.

Filokalię można rozpatrywać z dwóch punktów widzenia. Z jednej strony można ją studiować i badać jako antologię tekstów, która powstała i została zredagowana w XVIII wieku. I wtedy zastanawiamy się, kim byli św. Nikodem Hagioryta i św. Makary z Koryntu. Skąd się wzięli w Wenecji i dlaczego tam wydali Filokalię? Co nimi kierowało przy wyborze tych tekstów, a nie innych? Dlaczego taki układ? Jaki mieli cel, żeby porywać się na tak olbrzymią pracę? Dzisiaj jest z przekładem wiele pracy, a co dopiero w tamtych czasach! Do kogo te teksty były skierowane? Jakie były dzieje późniejszych edycji?

Drugim aspektem spojrzenia na Filokalię jest samo studiowanie tekstów. Jak wiemy, są to pisma powstałe między IV a XV wiekiem, czyli tysiąc sto lat literatury greckiej. I tak możemy krok po kroku pytać o poszczególnych autorów, np. Diadocha z Fotike, Talazjusza z Libii, Nila z Ancyry (tak naprawdę Ewagriusza z Pontu). Możemy badać ich środowisko, dla kogo oni pisali, ich siatki pojęciowe itd.

Filokalia, jak można zauważyć, u samych swych podstaw ma układ szkatułkowy, taka historia w historii. Pojawiają się kolejne edycje i kolejne pytania nas współczesnych: dlaczego podejmują taki trud i dla kogo. I myślę, że trzeba w tych rozważaniach znaleźć taki środkowy punkt, ponieważ są to dylematy przy pisaniu wstępu dla redaktora przekładu. Natomiast ten punkt środka przy analizie Filokalii pozwoli nam to wszystko objąć jakby z lotu ptaka. Jest to niezwykle trudne zadanie, żeby znaleźć odpowiednie „drzwi”, które zaprowadzą nas do właściwego „pokoju”. Jakie postawić pytanie, aby przejść przez wszystkie zagadnienia, które nas interesują?

Trzeba pamiętać, że św. Nikodem Hagioryta pisał wstęp do pierwszego tomu w oparciu o fundament swego doświadczenia – przecież wspólnie ze św. Makarym nie byli autorami tylko i wyłącznie Filokalii. Zakres ich działalności był o wiele szerszy. Pamiętajmy również o ważnym uściśleniu: Nikodem i Makary wydali Filokalię jako pierwsi, ale napisali ją jako drudzy.

A więc kto był pierwszy?

Powstał tekst analogiczny, ale starszy o kilkanaście lat. Autorem tej antologii był św. Paisjusz Wieliczkowski. Dopiero gdy otrzymał egzemplarz wydania Nikodema i Makarego, zdecydował się na swoje własne wydanie. Stąd paradoks, że napisał ją jako pierwszy, a wydał jako drugi.

To były dokładnie takie same antologie?

Nie, ale możemy znaleźć podobieństwa.

Kolejną sprawą, która mnie interesuje, to fakt ograniczenia przez świętych Makarego i Nikodema wyboru tekstów do okresu między IV a XV wiekiem. Dlaczego nie skorzystali z dorobku współczesnych im autorów?

Wiązało się to z przekonaniem o klasyczności pewnych tekstów: należało się odwołać do mistrzów. Święci Makary i Nikodem stanowili taką część społeczeństwa, która żyła pod naciskiem tureckim, stąd aby wydać antologię dzieł klasyków, musieli uciekać aż do Wenecji. Poza tym pewien styl ortodoksyjny, prawosławny, również podlegał procesowi obumierania. Dlatego też można powiedzieć, że ich ideą stało się udostępnienie ludziom żyjącym w różnych wspólnotach „nowych soków życiowych”; chodziło o to, co dzisiaj nazywamy „powrotem do źródeł”, czyli o sięgnięcie po mistrzów życia duchowego, aby odnaleźć na nowo swoją własną tożsamość. Makary i Nikodem wydając Filokalię chcieli powiedzieć: patrzcie, jak wielkie dziedzictwo macie u siebie, jaką duchowość! By wrócić do własnych korzeni, nie musicie korzystać ze współczesnego nowinkarstwa. To, co powstało przed wiekami, stanowi prawdziwą mądrość.

I trzecia sprawa, to kolejny paradoks, ponieważ w założeniu Makarego i Nikodema Filokalia miała być taką Anty-Encyklopedią. Czasy naszych wydawców to okres Oświecenia: wielkie triumfy święcą francuscy encyklopedyści. Powstała Encyklopedia, która miała zbierać całą wiedzę sformułowaną do tamtego czasu. Jak można się łatwo domyślić, sprawy wiary i duchowości sprawdzone zostały do pewnych racjonalistycznych modeli. Ten fakt zaniepokoił Makarego i Nikodema. Chcieli pokazać światu, że oprócz tej rzeczywistości, którą pokazuje Encyklopedia francuska, istnieje jeszcze inny świat, świat życia wewnętrznego, który jest o wiele ważniejszy niż to, co można zbadać mędrca szkiełkiem i okiem. I patrząc na to dzisiaj, z perspektywy historii widzimy, że wtedy to greckie wydanie Filokalii nie odniosło zamierzonego celu. Prawdziwy wybuch jej popularności to dopiero lata 50. XX wieku. Z kolei antologia Paisjusza Wieliczkowskiego od samego początku cieszyła się wielkim uznaniem na Wschodzie, miała to szczęście, że trafiła na podatny grunt. Rozkwit Cerkwi Prawosławnej wiąże się organicznie właśnie z tym, co dała Filokalia. Było faktycznie swego rodzaju odrodzenie duchowe, wystarczy wspomnieć tutaj Starców z Pustelni Optyńskiej, Serafina z Sarowa, to, co opisuje Dostojewski, co mamy u Gogola, a nawet pisał o tym Lew Tołstoj. To był wielki powrót do źródeł, do tego, co dzisiaj nazywamy modlitwą serca i modlitwą Jezusową. Cała duchowość filokaliczna objęła swoją rewolucją nie tylko duchownych, ale jak to jest zaznaczone we wstępie do Filokalii, również świeckich. Nie jest to jakaś tajemna nauka zarezerwowana dla wybranych. Ta piękna duchowość, jeszcze raz to powtórzę, jest dla wszystkich.

*

Wstęp Pseudo-Antoni Wielki, Izajasz Anachoreta. Wybór z I tomu Filokalii Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

«« | « | 1 | » | »»

Reklama