Ekumenia, chleb i wino

Jesteśmy braćmi, choć do pełnej jedności droga jeszcze jest daleka.

Cztery lata temu nasza komisja wypracowała dokument „Od konfliktu do komunii”, który był przygotowaniem do obecnego roku, czyli 500-lecia reformacji. Od chwili, kiedy w 1517 r. Marcin Luter przybił 95 tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze, przez następnych 450 lat trwał konflikt między Kościołem katolickim a Kościołami luterańskimi. Cierpimy z powodu tego rozłamu. Jednak przez ostatnie 50 lat mieliśmy okazję zobaczyć siebie w nowym świetle: w świetle jedności, przyjaźni i wzajemnego szacunku. Mamy nadzieję, że lata konfliktu mamy za sobą. Mamy nadzieję na głębszą wspólnotę między nami – mówił w Kamieniu Śl. bp Eero Huovinen, emerytowany biskup Kościoła luterańskiego w Helsinkach.

Wtórował mu katolicki biskup z Birmingham William Kenney. – Nie możemy nie doceniać tego, że tak wiele już wspólnie osiągnęliśmy przez ostatnie lata. W pełni współpracujemy w sprawach sprawiedliwości, rozwoju społeczeństw czy charytatywnych. Osiągnęliśmy bardzo, bardzo wiele również na polu wzajemnej przyjaźni i kontaktów między katolikami a luteranami – mówił.

Komisja po raz trzeci

Obydwaj biskupi są współprzewodniczącymi Rzymskokatolicko-Luterańskiej Komisji Dialogu ds. Jedności, która w tym roku obchodzi 50-lecie istnienia. W jej skład wchodzą teologowie wydelegowani przez Światową Federację Luterańską oraz Papieską Radę dla Popierania Jedności Chrześcijan. Przez wiele lat jej członkiem i współprzewodniczącym był abp Alfons Nossol. Obecnie Komisja składa się z 18 członków (po 9 z każdej strony). Nie ma w tym gronie żadnego Polaka, nad czym zresztą ubolewał abp Nossol podczas uroczystego otwarcia dorocznej sesji komisji w Kamieniu Śl. (18–25 lipca).

Działająca na skalę ogólnoświatową komisja na terenie diecezji opolskiej spotkała się po raz trzeci. Pierwszy raz w 1989 r. w Opolu, a potem w 1998 r. w Kamieniu Śl. Zwłaszcza ta druga sesja okazała się brzemienna w skutki, bo przezwyciężono wtedy teologiczne trudności i wypracowano „Wspólną deklarację o usprawiedliwieniu”.

– To bez wątpienia największe osiągnięcie katolicko-luterańskiego dialogu teologicznego i dokument przełomowy. Nauka o usprawiedliwieniu była obszarem, który bardzo dzielił obydwa Kościoły i obydwie tradycje teologiczne – tłumaczy ks. prof. Zygfryd Glaeser, dyrektor Instytutu Ekumenizmu i Badań nad Integracją WT UO. W tym roku w Kamieniu Śl. teologowie dopracowywali ostateczną wersję dokumentu zatytułowanego „Chrzest i wzrastanie we wspólnocie”. Oficjalnie zaprezentowany będzie on najprawdopodobniej na przełomie czerwca i lipca 2018 roku.

– Jeśli chodzi o chrzest, nie ma obecnie problemów ze wzajemnym jego uznawaniem ze strony naszych Kościołów. Chcemy zobaczyć, jakie są tego efekty. O tym jest ten dokument – tłumaczył bp Kenney dziennikarzom w Kamieniu Śl.

Bracia kontra wanieliki i papiści

Z punktu widzenia dziennikarskiego nie są to stwierdzenia wstrząsająco atrakcyjne. Tym bardziej gdyby treść dokumentu teologicznie sprecyzować: trynitarny charakter chrztu, eklezjalne znaczenie chrztu, ekumeniczne implikacje wynikające ze chrztu…

– Nie mam tyle cierpliwości ekumenicznej co ci teologowie – przyznawał jeden z opolskich dziennikarzy. Jednak mrówcza praca teologów ma sens. Komisja splata na nowo rozerwane pięć wieków temu więzy jedności braci w Chrystusie, cierpliwie usuwa nagromadzone przez 450 lat nieporozumienia. Czy dzieje się to zbyt wolno?

– Głęboko żałujemy zła, które katolicy i luteranie wyrządzili sobie wzajemnie. Wyznajemy nasze własne sposoby myślenia i działania, które utrwalają podziały przeszłości. Jako wspólnoty i jako jednostki budujemy wokół siebie wiele murów: mentalnych, duchowych, fizycznych, politycznych, których skutkami są dyskryminacja i przemoc. Przebacz nam, Panie – modlili się w czasie nabożeństwa upamiętniającego 500-lecie reformacji członkowie komisji.

Jej współprzewodniczący podkreślali, że w ciągu ostatnich 50 lat niezwykle wzrósł poziom zaufania między katolikami a luteranami. Pamiętam, jak abp Nossol opowiadał, że kiedy był młodym księdzem, pożyczył ewangelickiemu pastorowi chleb i wino do sprawowania Eucharystii. Wtedy proboszcz kazał mu iść z tego powodu do spowiedzi.

Pamiętam, jak moja śp. ciocia – najpobożniejsza i najlepsza z wszystkich cioć – z troską wyrażała się o jednym z powinowatych, że jest „wanielikiem” (tj. ewangelikiem), co bynajmniej komplementem nie było. Pamiętam, jak Kościół ewangelicko-augsburski kazano nam omijać z daleka bo – wręcz tak! – „tam jest szatan”. Kolega – „niecierpliwy ekumenista” – wspomina pogardliwe przyśpiewki w stronę „wanielików”. I tego wszystkiego już nie ma – na szczęście. Wiemy, że jesteśmy braćmi w Chrystusie, choć droga do pełnej jedności jeszcze długa. A ci katolicy, którzy ubolewają, że Kościół katolicki zamiast podtrzymywać potępienia z XVI wieku, brata się z luteranami, muszą się jednak skonfrontować z tym, czego uczą sobór powszechny i wszyscy kolejni papieże od 50 lat.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama