Od konfliktu do komunii

Jednoczenie się chrześcijan nie jest marginesem. Należy do zbawczej misji Kościoła.

Trzecim i ostatnim mówcą tej sesji był bp Christian Krause, były przewodniczący Światowej Federacji Luterańskiej, za którego czasów podpisano wspólną z katolikami deklarację o usprawiedliwieniu. Przypomniał, że dialog luterańsko-katolicki  z założenia był (i jest) dialogiem teologicznym. Nie poruszał kwestii instytucjonalnych czy strukturalnych, nie dotykał praktyki. Ale właśnie dzięki temu, po zawartych w deklaracji o usprawiedliwieniu sformułowaniach „Wspólnie wyznajemy” mogło pojawić się we wspólnym dokumencie przyjętym w Lund „Razem zobowiązujemy się”. Do szukania tego, co jednoczy w wierze i umożliwia wspólne świadectwo.

Zwrócił też uwagę, że w dialogu tym nie łączono stanowisk ani nie było fuzji instytucjonalnych. Nie było więc prób oszukiwania się ani obaw, że do oszukania dojdzie. Chodziło raczej o „jedność w różnorodności” - jak mówią katolicy albo „pojednaną różnorodność” - jak wolą luteranie. Pozwoliło to nie koncentrować się na tym co dzieli, ale zwyczajnie rozmawiać. Z czasem okazało się, że tak przyjętą deklarację o usprawiedliwieniu przyjęli metodyści, reformowani i anglikanie. I tym sposobem - paradoksalnie - Rzym dla niekatolików znów staje się centrum uwagi.

Ekumenizm dziś

Ostatnim punktem konferencji była dyskusja panelowa pasterzy Kościoła katolickiego i ewangelicko-augsburskiego. Uczestniczyli w niej biskup diecezji cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego, Adrian Korczago, biskup diecezji katowickiej tegoż Kościoła, Marian Niemiec, ordynariusz diecezji opolskiej (katolickiej) bp Andrzej Czaja oraz ordynariusz, a zarazem przewodniczący Rady ds. Ekumenizmu Episkopatu Polski, bp Krzysztof Nitkiewicz.

Jak zrelacjonować dyskusję? Cóż, może co ciekawsze wątki. Bp Korczago zauważył istotny problem dzisiejszego ekumenizmu. Jest nim czasem – jego zdaniem – robienie zbyt wiele, pójście za daleko. Zwłaszcza jeśli są to działania powierzchowne. Są wtedy odbierane jako pozorowane. Zwrócił też uwagę na trudny dla ewangelików problem bycia diasporą. Zaprasza się ich do wzięcia udziału w tej czy owej uroczystości, gdy tymczasem powinni być – na równi z katolikami - jej współgospodarzami. I zaapelował, by zmienić to na przykład przy okazji tak ważnej dla Polski setnej rocznicy odzyskania niepodległości.

O problemie tym mówił też bp Niemiec. Może nasi wierni  są przewrażliwieni – stwierdził -  ale często czują się jak obcy, zagubieni, niedocenieni. Tymczasem – przypomniał – np. w walce o odzyskanie przez Polskę niepodległości ewangelicy sporo zrobili. Warto więc, jego zdaniem, więcej rozmawiać i wspólnie uzgadniać pewne działania. Zauważył też – to już inny wątek – pewną oziębłość, rutynę która zakradła się w obchody Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.

Bp Nitkiewicz, pewnie w nawiązaniu do tego ostatniego zauważył, że ekumenizmowi grozi dziś stanie się swoistym savoir-vivrem, polityczną poprawnością. Tymczasem chodzi o coś zdecydowanie więcej. W kontekście wspomnianej zaś wcześniej tezy, że nie możemy zmienić historii, ale możemy zmienić dzień dzisiejszy wskazał na potrzebę podejmowania wspólnych inicjatyw na płaszczyźnie praktycznej. Co już oczywiście w pewnej mierze się dzieje.

Biskup Czaja (mówił chyba najdłużej) wyraził opinię, że nie ma co tylko zachwycać ile się udało, ale trzeba pytać co dalej. „Mnie interesuje stan świadomości ekumenicznej moich diecezjan” – stwierdził i przypomniał, że jednoczenie się chrześcijan należy do misji zbawczej Kościoła, a nie jest tylko jakąś marginalną jego działalnością. Bo Kościół jest – przypomniał soborową definicję – niejako sakramentem zbawienia. W tym kontekście wskazał na rosnący w siłę katolicki tradycjonalizm i fundamentalizm. Czy dialog ekumeniczny nie zawęził się do wąskiego grona? Co zrobić, żeby to wszystko trafiło do zwyczajnych wiernych? Bo bardzo słaby poziom recepcji tego, co już wypracowano musi niepokoić.

Zadał też bp Czaja w tym kontekście inne pytanie: jak korzystać z wymiany darów między naszymi wspólnotami? I przypomniał, że mówił też o tym papież Franciszek. Po prostu musimy mocniej szukać tej jedności. To pilne zadanie zwłaszcza w kontekście prowadzonej przez nasze wspólnoty misji wśród tych, którzy Chrystusa nie znają – w Azji czy Afryce.

Na koniec zwrócił uwagę na jeszcze jeden problem: zagrożenie wszystkich tradycyjnych Kościołów pentekostalizacją: chrześcijaństwem, w którym nie prawdy wiary są istotne, a uczucia.

Spotkanie zakończyło się propozycję, że „można by częściej”. Oby...

Zamiast zakończenia

Tekst ten nie jest na pewno ani wyczerpującą, ani nawet w pełni obiektywną relacją z tego, o czym podczas konferencji mówiono. To po prostu opowieść świadka wydarzenia, zdeterminowana jego odbiorem rzeczywistości. W wielu miejscach może nie do końca składna. Nie chodziło w niej jednak o wierną relację, ale o wzbudzenie zainteresowania problematyką ekumeniczną i pokazanie, że wbrew temu co często można dziś usłyszeć, nie jest on żadną zdradą. To spotkanie podzielonych braci w duchu prawdy i roztropnej miłości. Miłości, która niczego nie próbuje ukryć ani nikogo oszukać. Która wierzy, że stając się coraz bardziej Chrystusowi spotkamy się kiedyś w jednym, niepodzielonym Kościele.

Choć wiele przeszkód już usunęliśmy, inne wydają się nam dziś nie do pokonania. Ale Duch Święty wieje kędy chce. I kiedy zechce, może poruszyć nasze serca do podjęcia dalszych kroków ku jedności. Ważne, byśmy Mu naszym stanowczym, a bezmyślnym „nie” nie przeszkadzali.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |