Wiązanie się z osobą niewierzącą niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo. Może nie myślisz tak teraz, bo jesteś bardzo zakochany. Ale spróbuj zastanowić się nad swoją przyszłością. Dokąd ta relacja cię zaprowadzi?
Na twojej drodze znajduje się przepaść! Jeżeli jesteś oddanym chrześcijaninem, oznacza to, że twoja relacja z niewierzącą osobą nie jest zbyt głęboka. Jeżeli nie możesz dzielić się najgłębszą i najważniejszą częścią swojego życia z bliską ci osobą, to wasza relacja będzie sztuczna. Możecie mieć wspólne zainteresowania, lubić tę samą muzykę, filmy itp. Możecie swobodnie rozmawiać ze sobą i dzielić się różnymi rzeczami. Możecie być dla siebie atrakcyjni i może istnieć jeszcze wiele spraw, które będą was łączyć.
Jednak relacja, która ma przetrwać więcej niż kilka lat, musi się opierać na czymś głębszym – musi być oparta na tym, co jest w waszych sercach. I jeżeli jedna osoba kocha Jezusa, a druga – nie, wcześniej czy później w waszym związku powstanie wielka przepaść. Pewnego dnia zauważysz, że partner, któremu się oddałeś, żyje w zupełnie innym świecie niż ty.
Będziesz samotny! Jeżeli wstępujesz w związek małżeński z niewierzącą osobą, prawdopodobnie myślisz: „Mogę jej świadczyć i przyprowadzić ją do Pana”. W rzadkich przypadkach tak się dzieje, a jeżeli już, to zazwyczaj po miesiącach lub latach bólu i zmagań. Pamiętaj, że jako wierzący nie będziesz miał społeczności z współmałżonkiem.
Nigdy nie będziecie potrafili się razem modlić, chodzić razem do kościoła, rozmawiać o waszych najgłębszych problemach. Cała sfera twojego duchowego życia będzie całkowicie odcięta od twojej partnerki. Nie w taki sposób powinno funkcjonować małżeństwo. Biblia mówi „dwoje będą jednym”, a to oznacza nie tylko jedność fizyczną, ale także i duchową. Możesz wstąpić w związek małżeński, ale być osamotnionym na wiele sposobów.
I wreszcie, możesz całkowicie utracić wiarę. Istnieje duża szansa, że tak się stanie, ponieważ im dłużej jesteś osamotniony w przeżyciach duchowych, tym trudniej jest utrzymać relację z Bogiem. Łatwiej jest wyjść gdzieś ze współmałżonkiem niż próbować namówić go do pójścia na spotkanie z wierzącymi. A pójście samemu też nie jest łatwe. W wielu małżeństwach borykających się z tym problemem, niewierzący partner nie rozumie potrzeby przebywania z innymi chrześcijanami. Często kończy się to urazą, uczuciem gniewu, a nawet prześladowaniem.
Niewierzący zastanawia się, dlaczego ta druga osoba nie chce z nim przebywać. Wtedy najprostszą drogą wyjścia jest całkowite usunięcie się z chrześcijańskiej społeczności i pójście drogą niewierzącego współmałżonka. Budowanie związku z niewierzącą osobą kryje w sobie realne niebezpieczeństwa. Właśnie dlatego Paweł napisał następujące słowa: Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? (2 Kor 6,14-15) Zastanów się, zanim wejdziesz na tę drogę.
Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.