Zadziwienie miłością

Do Ciebie, który pytasz, jak się urzeczywistnić, piszę z Afryki ten list. Jest on dalszym ciągiem listu „Żyć tym, co niespodziewane”.

On nigdy do niczego nie przymusza

Tak często pytasz mnie: „Jak się urzeczywistnić?”

Gdybym mógł położyć rękę na twoim ramieniu i iść z tobą!

Z tobą zwrócić się ku Temu, który, znany lub nieznany, cicho ci towarzyszy, nie narzucając się nigdy.

Czy pozwolisz Mu złożyć w twojej głębi świeżość źródła?

Czy też wstydzić się będziesz siebie tak bardzo, że powiesz Mu: „Nie jestem godzien, abyś mi towarzyszył”?

To, co fascynuje u Boga, to Jego uniżenie się. On nigdy nie karze, nigdy nie wodzi człowieka, nie rani jego godności. To każdy nasz autorytarny gest zraża do Boga i zniekształca Jego oblicze.

I Chrystus, „Cichy i Ubogi sercem”, nigdy do niczego nie przymusza wbrew woli.

Gdyby się narzucał, nie zapraszałbym cię do naśladowania Go.

W cichości serca, nieustannie, szepcze każdemu: „Nie bój się, jestem tu”.

Żyć paschą razem z Jezusem

Chrystus wzywa do radości, nie do ponuractwa. Nie uskarżaj się na krępujące więzy, na tyranię swego „ja”. Nie zamykaj się w sobie. Każda chwila życia niech będzie raczej nowym narodzeniem.

Jego radości nie możesz sobie przywłaszczyć, bo uleciałoby twoje szczęście.

Chciałbym cię zapalić do stworzenia z twego życia poematu miłości z Nim. Poemat to niełatwy, bo opiewający nawet szarość twych dni, Jego radość, ale także twoją beztroską radość. Kto bez tego mógłby się urzeczywistnić?

Jakiekolwiek miałbyś wątpliwości, obojętnie jaka jest twoja wiara, On roztoczył już przed tobą to, co fascynuje i porywa.

Ale nikt nie może odpowiedzieć za ciebie. Ty sam musisz się odważyć.

Jak?

Wyjechać daleko, by we wszystkim dzielić warunki życia najbardziej odrzuconych; przeciwstawiać się potęgom niesprawiedliwości; przywracać człowiekowi jego godność - czy o takie narażanie swego życia chodzi? Tak, ale to nie jest jeszcze wszystko, co możesz dać z siebie.

Może więc rozdzielić wszystkie swoje dobra - czy na tym polega ewangeliczna odwaga?

Idąc za Chrystusem zostaniesz któregoś dnia nieuchronnie wprowadzony na tę drogę. Żeby jej sprostać, trzeba najpierw przystanąć przy niezgłębionych źródłach. Kto zaniechałby ugaszenia w nich swych pragnień, stałby się, bez swej wiedzy, doktrynerem dzielenia się.

Na czym polega więc największe ryzyko, to, które proponuje wszystkim „Ubogi Sercem”? Oto ono: „Żyć Paschą razem z Jezusem”.

Z Nim pokonywać drogę wiodącą ze śmierci do życia, towarzyszyć Mu czasem w Jego agonii za całą rodzinę ludzką i rozpocząć już teraz, każdego dnia, razem z Nim zmartwychwstać.

Radość, nie przygnębienie. W każdej chwili wszystko powierzać Jemu, nawet zmęczone ciało. Nie za pomocą wyszukanych metod - zatraciłbyś w nich prawdziwy sens modlitwy.
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»