Kościół jako komunia nas wspiera, jest on dla wszystkich miejscem przyjaznym. [9] „Dla nas Kościół jest jak matka, która wysłuchuje swoje dzieci, przygarnia je, pociesza.” [10] Te słowa młodego mieszkańca Ameryki Łacińskiej przynaglają nas do szukania, jak być odblaskiem współczującej miłości Boga?
Czy w sytuacjach konfliktowych będziemy umieli wysłuchać drugiego człowieka? Tyle rozdarć byłoby wówczas mniej bolesnych. [11] Zróbmy wysiłek, by postawić się w sytuacji innego człowieka.
Czy będziemy umieli czuwać, żeby podział dóbr był bardziej sprawiedliwy? Zdobądźmy się na uproszczenie naszego sposobu życia, na solidarność z najbiedniejszymi i większą wrażliwość na to, co stworzone.
Czy będziemy blisko uboższych od nas? Kiedy dzielimy się z nimi, dokonuje się wzbogacająca wymiana – oni uczą nas wspaniałomyślności, która pomaga nam wyjść poza krąg własnych spraw. I jeszcze więcej, ich niedostatki uczą nas akceptować naszą własną kruchość. Tak postępując przyczyniamy się do poszanowania godności każdej ludzkiej istoty.
Czy zdobędziemy się na przebaczenie? Czyż jest jakiś inny sposób, żeby przerwać łańcuch przedłużających się upokorzeń? [12] Nie chodzi o zapomnienie o bolesnej przeszłości ani o zamykanie oczu na współcześnie dziejącą się niesprawiedliwość. Ewangelia wzywa nas jednak, byśmy przekraczali pamięć o zranieniach dzięki przebaczeniu, a nawet umieli się wznieść ponad oczekiwanie wzajemności. W ten sposób odnajdujemy wolność dzieci Bożych.
Tak, chcielibyśmy walczyć z sercem pojednanym, żarliwie poszukiwać komunii i umieć wszystkich ogarniać przyjaźnią.
[1] Kiedy młodzi mieszkańcy wiosek w swoich kolorowych tradycyjnych strojach przyjechali do Cochabamby, zaczęło się święto barw! Ile radości sprawiła świadomość, że młodzi mieszkańcy różnych regionów Boliwii mogą się spotkać: przybysze z równin i z gór, z miast i z wiosek. To spotkanie pokazało, że młodzi ludzie swoim sposobem życia mogą współdziałać w pilnym tworzeniu „mikroklimatu pojednania”. Aby Ewangelia mogła się stać w Boliwii prawdziwą siłą niosącą pojednanie, chrześcijanie coraz częściej starają się, głosząc wiarę, lepiej rozumieć podstawy tradycyjnej kultury i tradycyjnych religii.
[2] Dla świętego Pawła pojednanie, jakie przyniósł Chrystus, ogarnia całe stworzenie. Został On posłany, aby „pojednać wszystko z sobą – i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach” (List do Kolosan, 1, 20). Dlatego Jezus „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi.” (List do Filipian 2, 5 -11).
[3] W liturgii prawosławnej podczas Bożego Narodzenia śpiewa się w poetyckim języku, który czerpie natchnienie z rozważania Pisma Świętego: „Kiedy Stwórca zobaczył, że ginie człowiek utworzony jego rękami, zstąpił naginając niebiosa; narodzony z Dziewicy, świętej, niepokalanej, przyjął w swoim ciele całą ludzką istotę.”
[4] Żyjący w drugim wieku chrześcijanin, Ireneusz z Lyonu, odważył się nawet powiedzieć: „W swojej nieskończonej miłości Chrystus stał się tym, kim jesteśmy my, abyśmy my stali się w pełni tym, kim jest On.”
[5] Duch Święty jest jakby duszą stworzenia: „Piękno świata, takie jakie widzimy obecnie, nie mogłoby trwać bez udziału Ducha Świętego (…). To On, wylany na całe stworzenie, podtrzymuje i ożywia wszystko co jest na niebie i ziemi i daje temu wzrost.” (Jan Kalwin, "Institutio Religionis Christianae" [Nauka religii chrześcijańskiej] I, XIII, 14)
[6] Nie zawsze przeżywamy komunię z Bogiem na poziomie uczuć, obecność Ducha Świętego w nas jest głębsza. Nawet, jeśli nie odczuwamy nic, możemy się modlić, nawet jeśli byłby to najprostszy gest – uklęknąć, rozłożyć ręce. I Bóg do nas przychodzi.
[7] Chrystus posyła w świat tych, których przyciąga do siebie. Zobacz: Ewangelia według świętego Marka 1, 17.
[8] Zobacz: Ewangelia według świętego Łukasza 10, 1-16.
[9] Roxana, młoda Boliwijka, wyjaśnia łagodzącą rolę, jaką Kościół próbował pełnić podczas bardzo silnych napięć, do jakich ostatnio dochodziło w tym kraju: „Co wywołuje protesty, złość i niezadowolenie ludu? Brak miłości? Poczucie bezsilności tych, którzy wiedzą, że ich głosu nikt nie słucha? Kiedy chcemy dzielić cierpienia ludu, odczuwamy potrzebę zbliżenia się do nadziei, jaką daje Bóg. W ten sposób drzwi kościołów otworzyły się na nieustającą modlitwę, dzwony wzywały mieszkańców dzielnicy na spotkania, na których można było uzyskać informacje. Młodzi ludzie odkryli siłę jedności, solidarności i przyjaźni. My. ludzie młodzi, jesteśmy żywą krwią Kościoła, nasze uczestnictwo i nasza energia są mu niezbędne.”
[10] Bóg mówi: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.” (Iz 49, 15)
[11] Wzajemne słuchanie się jest zarówno niezbędne w stosunkach między ludźmi, jak i na szczeblu społeczeństwa i w stosunkach międzynarodowych, między krajami i kontynentami.
[12] Jedną z niespodzianek spotkania w Cochabambie była obecność wielu przybyszy z Chile, zważywszy pełne konfliktów stosunki między obydwoma sąsiednimi krajami. W ostatnim dniu spotkania młodzi Chilijczycy postanowili zaraz uczynić gest pojednania wobec młodych Boliwijczyków i przekazali im list otwarty z prośbą o przebaczenie za wszystkie konflikty dawne i obecne.