Kościół i cała jego działalność ewangelizacyjna ma zmierzać w tym kierunku, by wszyscy wierzący w Chrystusa mogli osiągnąć jedność - uważa bp Tadeusz Pikus, przewodniczący Rady ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski.
KAI: Ale jak o tym przekonać chrześcijan z innych Kościołów?
- Fakty pokazują, że nie jest łatwo przekonywać kogoś w kwestiach religijnych i wyznaniowych. Jednak wydaje się, że każdy człowiek i każdy Kościół powinien dokonać autoprezentacji, wyjaśnić siebie wobec świata, ukazać, od początku do końca, za kogo się uważa. Inną ważną kwestią jest potwierdzenie głoszonych deklaracji. W "Odpowiedziach" Kongregacji Nauki Wiary znajduje się krótka autoprezentacja Kościoła katolickiego. Dokument ten jest w zasadzie przypomnieniem deklaracji "Dominus Iesus" z 2000 r., a właściwie pogłębiającym wyjaśnieniem nauczania Soboru Watykańskiego II. Każdy człowiek i każda wspólnota ma prawo do takiej autoprezentacji. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że Kościół katolicki prezentuje nie tylko siebie, ale wypowiada się też o innych Kościołach. Czyni to tak, jak je widzi i w jaki sposób rozumie ich sytuację. Jest to dobry punkt wyjścia do dialogu z Kościołami, które też powinny dokonać krytycznej autoprezentacji i przedstawić swoją ocenę innych Kościołów. Otwierając się na działanie Boga, zachowując swoją tożsamość oraz miłość wobec rozmówcy, z pokorą wobec prawdy, można z całą pewnością prowadzić owocny dialog ekumeniczny, w którym mocą przekonującą będzie prawda.
Proszę zauważyć, że nasz Pan, Jezus Chrystus przedstawiał, kim jest, jakie są Jego zamiary i mówił: Jeśli chcesz, jeżeli to cię przekonuje, to uwierz i chodź za mną. Taka powinna być też nasza postawa. Chrystus nie głosił królestwa Bożego używając przemocy. Ewangelia przenika wnętrze człowieka. Nawrócenie dokonuje się na tej zasadzie, że człowiek przez uświadomienie sobie, jaka jest prawda, dobrowolnie przyjmuje Ewangelię.
Takie dokumenty jak "Odpowiedzi" mogą i powinny się pojawiać. Nie ma co się obrażać na nie, ani na ich autorów. Natomiast trzeba do nich podchodzić z całą powagą, na ich temat rozmawiać, próbować zrozumieć siebie nawzajem. Czasami jest nam trudno słuchać i starać się zrozumieć drugiego. Wypowiadamy opinie, oceny, wartościowania tylko i wyłącznie opierając się na naszym rozumieniu, które niekiedy nie odpowiada rzeczywistości.
KAI: Właśnie to krytycy tego dokumentu zarzucają Kościołowi katolickiemu, że ocenia inne Kościoły wyłącznie z własnego punktu widzenia, stawiając siebie za wzór, metr z Sevres kościelności!
- Zgadza się. Kościół jednak nie robi tego bezkrytycznie, lecz uzasadnia, na jakiej podstawie to czyni. Według tych samych kryteriów wypowiada się o innych Kościołach i Wspólnotach kościelnych. W dialogu ekumenicznym powinna dokonać się weryfikacja poglądów i ocen w świetle Objawienia Bożego i Jego historii. Ten rodzaj dialogu o charakterze wybitnie doktrynalnym nie może być wyjęty z kontekstu całościowego życia Kościołów.
Pragnę podkreślić, że III Europejskie Zgromadzenie Ekumeniczne z założenia nie prowadzi dialogu doktrynalnego. Nie znaczy to jednak, że przez to pomniejsza dialog teologiczny. Ten wymiar dialogu nie może zaniknąć ani nie powinien stracić na powadze. Ważne jest bowiem, komu wierzę, w co wierzę i jak powinienem postępować. Zatem dialog doktrynalny powinien być prowadzony jednocześnie z innymi działaniami ekumenicznymi. Dialogowi musi towarzyszyć stałe wparcie ze strony życia modlitewnego i ascetycznego.
KAI: Można odnieść wrażenie, że problemem w tym dialogu jest samo rozumienie jedności Kościoła...
- Ujmując sprawy ekumeniczne obrazowo, można by rzec, że w historii Kościoła zostały wzniesione przez chrześcijan mury instytucjonalne, które ich skutecznie podzieliły. Wewnątrz nich każda ze wspólnot rozwijała własne życie duchowe, nieco inne niż na zewnątrz. Jednostka, mimo że jest w sumieniu wolna, nie jest w stanie ich przeskoczyć, udaje się to tylko ludziom świętym. Mury te przez wiele wieków spełniały rolę ochronną dla wrogo nastawionych wspólnot wyznaniowych. Stosunkowo niedawno odkryto, że w tej kuriozalnej dla wielu ludzi budowli, jaką jest historyczny Kościół, są nie tylko ślepe ściany, ale i "ciągi komunikacyjne" - nie tylko coś, co dzieli, ale również coś, co łączy.