Homilia na siódmy dzień Tygodnia Ekumenicznego 2010

Temat dnia: Świadczyć przez nadzieję i ufność

Jesteśmy wpisani w tęsknotę nadziei. Ta tęsknota skłania ludzi wierzą¬cych do wyraźnie ukierunkowanej modlitwy. Myślenie, mówienie, działanie bywa chaotyczne, nawet rozpaczliwe, jeśli nie jest ukierunkowane, a przynajmniej szczerze poszukujące.

Biblijny Hiob, człowiek cierpienia i samotności, który zastanawia się nad własnym losem, stawia pytania i poszukuje: Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona, nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać? (Hi 3,11). Ludzkie doświadczenia, pytania, poczucie ciemności - ilu z nas doświadczyło tego w swym życiu?

Umierająca na raka kobieta, walcząc ze swoimi myślami, mówi: Żałuję, że urodziłam dzieci, bo nie wiem, co je spotka, być może podobne cierpienie. Ale umiera ze słowami: Kocham Jezusa! W jej sercu musiał więc się toczyć wewnętrzny dialog. Ludzkie poszukiwanie jest często wyrazem niezgody na to, co jest. Wtedy pojawia się pokorna modlitwa tęsknoty: Boże mój, Boże, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody... chcę ujrzeć Twoją potęgę i chwałę (Ps 63,2n.).

Szukanie Hioba to dialog. W dialogu z Bogiem zaczyna się pojawiać rozwiązanie. Nie pochodzi ono od ludzi, których słowa często ranią. Hiob skarży się: Podobnie mówiono mi często, zamiast koić wszyscy dręczy¬cie (Hi 16,2). Dialog z Bogiem prowadził do pewności wiary: Ja wiem, wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni (Hi 19,25).

Lęk często nie pozwala dostrzec Zwycięskiego Mistrza. Wejście w dialog z Bogiem wymaga nie tylko odwagi, ale przede wszystkim pomocy samego Jezusa: Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma. Przypomnijmy sobie jak apostoł Piotr pod wpływem lęku zaparł się Jezusa. Potem żyjący Chrystus prowadzi z nim pełen miłości dialog: Szymonie, synu Jana, czy kochasz mnie? — Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. (J 21,17). To ten właśnie Piotr powie później z wielką wiarą do chromego człowieka: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3,6).

Niespokojny współczesny dialog dotyczący tęsknoty za jednością chrześcijan, rozpoczął się w 1910 r. w Edynburgu, podczas I Światowej Konferencji Misyjnej. Właśnie mija sto lat od momentu wyraźnego krzyku o jedność w imię Jezusa Nazarejczyka. Jeden z pasto¬rów z kontynentu afrykańskiego miał na tej konferencji upomnieć się o to, by chrześcijanie głosili Ewangelię Jezusa, a nie różnego rodzaju „izmy". Ten ton niespokojnej nadziei słychać ciągle w Kościołach - to dowód, że Chrystus oświeca umysły, byśmy rozumieli Pisma. Belgijski kardynał, Leo Suenens, powiedział w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku: Problem jest zasadniczy.

Wystarczy spojrzeć na fakty i cyfry. Jest około dziewięciuset milionów chrześcijan, z których połowę stanowią rzymskokatolicy, chociaż Chrystus, założyciel chrześcijaństwa, modlił się w przeddzień swej śmierci, „ aby wszyscy stanowili jedno''... Na domiar złego chrześcijanie - będąc sami w stanie rozłamu, a nawet skłócenia - występują wobec dwóch miliardów niechrześcijan z religią która ma być według nich religią miłości: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemni miłowali". Oto skandaliczna sytuacja, kiedy ogląda sieją z zewnątrz („Ekumenizm", Warszawa 1967, s. 124).

Niedawno byłem na dwóch ślubach osób o różnej przynależności wyznaniowej. Jedno z tych małżeństw, luterańsko-katolickie, zagląda czasami do parafii, w której pracuję, na liturgię. Widzę ich miłość do siebie, do Chrystusa i do swoich Kościołów, i widzę ten moment, gdy strona luterańska zostaje, a strona katolicka przystępuje do przyjęcia Eucharystii.

W tym momencie czasami rozlegają się słowa pieśni: Jeden chleb, co zmienia się w Chrystusa ciało... Z całą wiedzą, że Eucharystia jest sakramentem jedności, przypominam sobie słowa Jezusa: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie...

W imię Jego będzie głoszone nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego (Łk 24,46-48). Pamiętam o tych słowach, bo ci młodzi ludzie, oddani sobie i Jezusowi, cierpią. I Mesjasz cierpi, ale podtrzymuje nas w tęsknocie za pełną jednością. Ten, który na ziemi wystąpi jako ostatni (Hi 19,25) chce, by w Jego imię glosie nawrócenie (por. Łk 24,47).

To jest fundament. W Jego imię podajemy sobie ręce, jak Piotr, który ujął chromego i podniósł go (por. Dz 3,7).

Ks. Jan Chrzanowski (KRK) Poznań

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama