Minionej nocy, z 17 na 18 września, w Nigrze porwano włoskiego misjonarza należącego do Stowarzyszenia Misji Afrykańskich (SMA).
O. Pierlugi Maccalli, pochodzący z Włoch, posługuje w parafii Bomoanga, położonej około 130 km na południowy zachód od stolicy kraju Niamey, przy granicy z Burkina Faso. Region ten zamieszkały jest przede wszystkim przez lud Gurma, stanowiący w Nigrze mniejszość.
Włoski misjonarz w tych dniach powrócił z dłuższego urlopu. Trudno więc określić, czy porwała go grupa dżihadystów działająca od kilku miesięcy w tamtym regionie, czy też bandyci, którzy być może spodziewali się, że znajdą wartościowe przedmioty i pieniądze przywiezione przez misjonarza.
O. Maccalli znany jest ze swej działalności ewangelizacynej i na rzecz obrony praw człowieka. Angażuje się w pracę w szkole, poradniach czy formacji ludzi młodych.
Region Nigru, gdzie posługuje, należy do jednego z najbiedniejszych w kraju, uważany jest nawet za miejsce wyizolowane i zapomniane. Charakteryzuje się wielkim ubóstwem, brakiem opieki medycznej, analfabetyzmem i brakiem dostępu do bieżącej wody. Brakuje tam dróg, komunikacji i połączeń telefonicznych.
Na chrześcijaństwo nawrócił się rok temu. Miał 40 lat, był ojcem 5 dzieci.
Ustawa o bluźnierstwie w obecnej formie obowiązuje od ponad 30 lat.
Kościół we Francji jest zaniepokojony nasilaniem się ataków na katolickie świątynie.
Obecnie przeszło doń już 325 parafii dotąd należących do Patriarchatu Moskiewskiego.
W tej sprawie Kościół katolicki i prawosławny mówią jednym głosem.
Ważne jest, aby chrześcijanie mówili jednym głosem i działali wspólnie.