Dżihadyści powiązani z tzw. Państwem Islamskim sieją śmierć i zniszczenie na północy Mozambiku.
Fundamentaliści dążą do przejęcia władzy w regionie i utworzenia niezależnego państwa. Od października sytuacja wymknęła się spod kontroli. Misjonarze alarmują, że pomoc oferowana przez Kościół jest niewystarczająca, by zapewnić cierpiącej ludności godne warunki życia.
Kolejny raz alarm w tej sprawie podniósł na arenie międzynarodowej ordynariusz diecezji Pemba. Leży ona w prowincji Cabo Delgado, gdzie islamiści uprowadzili ostatnio, a potem uwolnili dwie siostry zakonne. Atakowane są kościoły, ale na celowniku znajdują się przede wszystkim rodziny, które nie chcą iść na współpracę z islamistami. Po tym, jak w sierpniu przejęli oni kontrolę nad portowym miastem Mocímboa da Praia rosną w siłę mogą bowiem drogą morską swobodnie dostarczać broń i pozwalać na napływ najemników. „Wszystko wskazuje na to, że chcą utworzyć w Mozambiku twierdzę Państwa Islamskiego, sytuacja jest bardzo niepokojąca” – mówi Radiu Watykańskiemu pracujący w tym kraju włoski misjonarz ks. Roberto Maver.
Swą solidarność z mieszkańcami Mozambiku już w sierpniu wyraził Papież Franciszek. O dramatycznej sytuacji rozmawiał wówczas telefonicznie z ordynariuszem diecezji Pemba, bp. Luizem Fernando Lisboą. Na polecenie Ojca Świętego już wtedy dla uchodźców z prowincji Cabo Delgado ruszyła pierwsza pomoc humanitarna organizowana przez watykańską Dykasterię ds. Integralnego Rozwoju Człowieka.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."