List Arcybiskupa Canterbury, dr Rowana Williamsa

Skoro możemy w jakimś stopniu uczestniczyć w życiu Boga, tym właśnie jest nasz udział w Ciele Chrystusa, jesteśmy włączeni w najgłębszą radość.

Drodzy przyjaciele w Chrystusie,

Wiele lat temu słyszałem pewnego dominikanina, który mówił, że jest coś, co dotyczy Boga, o czym zawsze powinniśmy pamiętać – On kocha to, że jest Bogiem! Bóg jest wieczną radością i wiecznym szczęściem. Bóg nieustannie rozdziela radość, ponieważ kocha – można by powiedzieć – samą ideę miłości, kocha to, że może tylko kochać.

Skoro więc możemy w jakimś stopniu uczestniczyć w życiu Boga, tym właśnie jest nasz udział w Ciele Chrystusa, jesteśmy włączeni w najgłębszą radość. Naszym udziałem nie jest po prostu szczęście lub dobre samopoczucie, ale głębokie przekonanie, że w pełni uczestniczymy w tym, co najprawdziwsze i najbardziej rzeczywiste. To dlatego możemy dostrzec tyle radości w życiu tak wielu osób, które, jak się wydaje, cierpią z powodu wielkich strat: one mają styczność z czymś innym, mają udział w prawdzie.

A ta radość, która wynika z uczestnictwa w tym, co rzeczywiste, to jest radość kochania. To nie jest radość z sukcesu lub z wygody, z powodzenia lub z wielkich osiągnięć, ale wyłącznie radość kochania, ponieważ miłość bez granic jest fundamentem tego, co rzeczywiste. To jest radość ogromna! Jeśli nawet nasze życie jest zdruzgotane, bezpieczeństwo zachwiane, wciąż możemy mówić zadziwieni: „Tym, co przetrwa jest miłość, u podstaw, jest miłość”.

To dlatego radość i współczująca miłość występują razem. Jesteśmy wolni, by ogarnąć współczującą miłością naszego cierpiącego sąsiada, ponieważ wiemy, że czyniąc tak, żyjemy w harmonii z tą energią, która stworzyła wszechświat. Zaspokajanie potrzeb i łagodzenie cierpień – to jest kierunek, w jakim rozwija się najważniejsza siła stwórcza. Ta siła nas prowadzi, możemy więc radować się wśród trudnych prób i strasznych sytuacji, ponieważ w radości jest ostateczna prawda wszystkiego. A ponieważ ta energia miłości jest tym, czym jest, nie ma tu miejsca na oburzenie lub samoobronę, w ten sposób wyraża się ona również w przebaczeniu.

Prawie czterysta lat temu poeta i ksiądz, George Herbert, napisał wiersz zatytułowany „Wołanie”, który kończy się tak:

„Przyjdź moja Radości, Moja miłości, moje Serce:
Radości, jakiej nic nie zdoła odsunąć;
Miłości, której nic nie odłączy;
Serce, którego radością jest miłość.”

Obyście mogli odkryć w sobie takie serce w chwilach spotkań i rozmów, dzielenia się doświadczeniem i modlitwy.

Z moim błogosławieństwem dla waszego spotkania i wspólnej modlitwy.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |