Po raz pierwszy w historii liczba dorosłych Amerykanów określających się mianem protestantów spadła poniżej 50 procent.
Konkretnie do 48 procent. Wykazały to kompleksowe badania przeprowadzone przez amerykański instytut naukowy zajmujący się wpływem religii na życie społeczne (The Pew Research Center’s Forum on Religion & Public Life). Aktualnie największą wspólnotą religijną w USA są katolicy. Jest ich niemal 78 mln, co stanowi prawie jedną czwartą obywateli. Zdaniem naukowców „deprotestantyzację” Stanów Zjednoczonych zapowiadało już wcześniej wiele symptomów. Znamienny jest fakt, że po raz pierwszy w historii republikańskim kandydatem na prezydenta jest niechrześcijanin (Mitt Romney jest mormonem). Znaczące jest również to, że w Sądzie Najwyższym nie ma aktualnie ani jednego protestanta. Składa się on z sześciorga katolików i trojga żydów.
Spadek liczby protestantów w USA wynika z szybko rosnącej liczby Amerykanów, którzy nie utożsamiają się z żadnym oficjalnym wyznaniem. Nie oznacza to, że są oni ateistami. Większość z nich wierzy bowiem w Boga i codziennie się do Niego modli – wykazały badania. Tym niemniej do tej kategorii należy już 20 proc. dorosłych Amerykanów, 5 proc. więcej niż przed pięciu laty. Są to zazwyczaj ludzie o liberalnych poglądach. Głosują na demokratów, opowiadają się za aborcją i przywilejami dla homoseksualistów. Zdaniem politologów przyczyniają się oni do polaryzacji sceny politycznej. Dla demokratów są tym samym, co chrześcijanie ewangeliczni dla republikanów.
Planowana jest nowelizacja kanadyjskich przepisów o mowie nienawiści.
Nienawiść wobec chrześcijan jest w propagandzie islamistycznej zakorzeniona systemowo.
Było to największe masowe porwanie uczniów szkoły od ataku z marca 2024 r.
Wezwał do reakcji na instrumentalizację religii przez reżim kremlowski.
Powodem dopuszczanie kobiet do urzędu pastora oraz progresywne podejście do osób LGBT+.
Podobnie jak w Kościołach chrześcijańskich tradycji zachodniej, trwa cztery niedziele.