Kościół zamknięty z powodu szkód górniczych

Szkody wywołane eksploatacją górniczą doprowadziły do zamknięcia dla wiernych zabytkowego kościoła ewangelicko-augsburskiego w Bytomiu-Miechowicach. Nabożeństwa odprawiane są w kaplicy pobliskiego domu opieki.

Neogotycki kościół z końca XIX wieku jest obiektem zabytkowym. Jak powiedział w czwartek PAP proboszcz parafii ks. Jan Kurko, w ciągu ostatnich pięciu lat pod kościołem czterokrotnie prowadzono eksploatację górniczą - za każdym razem metodą "na zawał", powodującą największe szkody.

W pierwszych dniach marca proboszcz zdecydował o czasowym wstrzymaniu użytkowania kościoła ze względu na zagrożenie dla wiernych. W czwartek jego opinię podzielił powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

"Oględziny obiekty potwierdziły powiększające się spękania sklepień, łuków żebrowych i łęgów; zdarzało się, że z murów wypadały cegły (). Naruszona jest konstrukcja obiektu - kościół jest przekrzywiony ok. 3 cm na metrze" - relacjonował ks. Kurko.

Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Bytomiu Elżbieta Kwiecińska powiedziała PAP, że w wyniku czwartkowych oględzin obiektu zdecydowano o jego wyłączeniu z użytkowania.

"To konieczne, ponieważ elementy konstrukcji kopuły ulegają odspojeniu, odkształceniu oraz przesunięciom, co stwarza zagrożenie dla osób przebywających wewnątrz obiektu" - powiedziała inspektor.

Według jej informacji użytkowanie zostało wyłączone do czasu "wygaśnięcia wpływów głównych związanych z wydobyciem węgla pod tym obiektem". "Trudno powiedzieć, kiedy obiekt może zostać przywrócony do użytkowania, ponieważ uspokajanie terenu po zakończeniu wydobycia może potrwać od trzech miesięcy do roku" - tłumaczyła Kwiecińska.

Według księdza na ponowne otwarcie kościoła licząca ok. 150 osób bytomska wspólnota luterańska będzie musiała czekać co najmniej kilka miesięcy.

Za szkody odpowiada bytomska kopalnia Bobrek-Centrum - ta sama, z powodu której w ubiegłym roku trzeba było wysiedlić kilkaset osób z sąsiadującej z Miechowicami dzielnicy Karb, gdzie z powodu szkód walą się domy.

Według księdza kopalnia nie zabezpieczyła należycie kościoła na szkody górnicze, a podejmowane przez nią działania były i są niewystarczające. Parafia i kopalnia nie porozumiały się dotąd także w sprawie ugody dotyczącej terminu i zakresu likwidacji szkód. Ks. Kurko ocenił, że po stronie kopalni jak dotąd brak woli faktycznego i pełnego rozwiązania problemu.

Rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, Zbigniew Madej, zapewnił, że kopalnia nie uchyla się od odpowiedzialności. Jego zdaniem po dokonaniu prac zabezpieczających kościół będzie mógł być nadal użytkowany jeszcze przed kompleksowym remontem, który także jest planowany - jeszcze w tym roku.

Niedawno wykonano tzw. osiatkowanie uszkodzonych elementów kopuły kościoła. Jak zapowiedział Madej, wkrótce tego typu prace zabezpieczające będą kontynuowane, aby użytkowanie kościoła było bezpieczne.

"Firmy prowadzące tam prace na zlecenie kopalni usuwają zarówno uszkodzenia wynikające z bieżącej eksploatacji, jak i niektóre zaszłości z lat poprzednich. Trzeba jednak pamiętać, że pod kościołem jest wciąż czynna ściana wydobywcza. Gdy za kilka miesięcy zakończy ona eksploatację, kopalnia - jeszcze w tym roku - przystąpi do całościowej, kompleksowej naprawy tego kościoła" - zapewnił Madej.

Według rzecznika prace prowadzone są zgodnie z zaleceniami Instytutu Techniki Budowlanej. Natomiast zdaniem księdza Kurko kopalnia nie wywiązuje się należycie z zaleceń tej instytucji, a podejmowane działania są niewystarczające, czego dowodem jest konieczność wyłączenia kościoła z użytkowania.

Historia obiektów należących do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Bytomiu-Miechowicach związana jest z postacią Ewy von Tiele-Winckler, zwanej Matką Ewą. Dziełem życia pochodzącej właśnie z Miechowic Matki Ewy były zakłady opiekuńcze znane pod nazwą "Ostoja Pokoju".

Ewa von Tiele-Winckler pochodziła z bogatej arystokratycznej rodziny, jednak już jako nastolatka poświęciła się służbie najbiedniejszym, przede wszystkim dzieciom. Z podarowanego jej przez ojca domu rozrósł się ośrodek, który w samych Miechowicach liczył ponad dwadzieścia budynków. Z czasem pod nazwą "Ostoja Pokoju" powstawały domy dla bezdomnych w innych śląskich miejscowościach, a nawet w Niemczech.

«« | « | 1 | » | »»

Reklama