Relacje między muzułmanami i chrześcijanami w Nigerii są coraz bardziej napięte. W wyniku powtarzających się ataków na kościoły w wiernych narasta poczucie gniewu, nad którym my biskupi tracimy już kontrolę – ostrzega nigeryjski episkopat w oświadczeniu na temat kryzysowej sytuacji w tym kraju.
Podkreśla się w nim, że przemoc, którą epatuje islamskie ugrupowanie Boko Haram, jest ślepa, uderza w niewinnych ludzi, również mahometan. Podstawowa odpowiedzialność za zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa spoczywa na państwie. I choć w ostatnim czasie władze poczyniły w tym kierunku poważne kroki, sytuacja wciąż się pogarsza.
Biskupi z uznaniem przyjmują wszelkie pozytywne gesty ze strony wspólnoty muzułmańskiej, w tym potępienie terroryzmu przez wielu zwierzchników religijnych. W opinii episkopatu słowne deklaracje już jednak nie wystarczą. Ze strony muzułmanów oczekują konkretnych czynów, które przywołałyby terrorystów do porządku.
Zwracając się z kolei do chrześcijan, episkopat przypomina, że ich głównym orężem jest modlitwa. Stąd zachęca na przykład do codziennego różańca w rodzinach. Zastrzega się jednak, że sama modlitwa nie wystarczy. Chrześcijanie muszą być czujni i sami dbać o swoje bezpieczeństwo, z poszanowaniem obowiązującego prawa – czytamy w oświadczeniu nigeryjskiego episkopatu.
W Nigerii tymczasem wciąż dochodzi do starć. W Kano i Damaturu terroryści ostrzelali posterunki policji. Zginęły cztery osoby.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."