Wojna na wschodzie Ukrainy jest wyzwaniem dla miejscowych chrześcijan należących do różnych Kościołów, podzielonych przez politykę. Modlitwą, codziennymi gestami, życzliwością wobec innych starają się, aby nienawiść nie zwyciężyła w sercach ludzi.
Ostrożne prawosławie
W latach 90. Kościół prawosławny starał się nadrobić stracony czas. W Doniecku wybudowano kilkanaście nowych cerkwi, m.in. okazałą katedrę pw. Przemienienia Pańskiego, która stanęła przy głównym prospekcie miasta – ulicy Artioma. Sponsorami prawosławia stali się miejscowi oligarchowie, m.in. Wiktor Janukowycz, który jako gubernator doniecki i lider miejscowej Partii Regionów dał się poznać jako możny protektor miejscowego prawosławia. Zdjęcie byłego prezydenta nadal wisi na honorowym miejscu w donieckiej katedrze. Zdecydowana większość mieszkańców Doniecka to prawosławni, należący do diecezji doniecko-mariupolskiej prawosławnego Kościoła Ukraińskiego Patriarchatu Moskiewskiego.
Pod koniec lat 90. zaczęły powstawać parafie należące do Patriarchatu Kijowskiego, ale było ich znacznie mniej. Nigdy nie odgrywały wielkiej roli w życiu społecznym miasta. Kilka lat temu przeżyły zresztą wielki wstrząs, kiedy ich biskup przeszedł do Kościoła greckokatolickiego, gdzie został zwykłym księdzem. – Były z tym spore kłopoty, opowiadał mi greckokatolicki biskup Doniecka Stefan Meniuk, gdyż Watykan niechętny był kontaktom z Patriarchatem Kijowskim, aby nie psuć dialogu z Patriarchatem Moskiewskim. Duchowni z Patriarchatu Kijowskiego, podkreślający swą wierność Ukrainie, stali się obiektem ataków separatystów, dlatego sporo ich teraz wyjechało.
Bardziej złożoną postawę prezentuje hierarchia prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego. Metropolita doniecki Hilarion (Szukało) pochodzi z zachodniej Ukrainy i część prorosyjskich prawosławnych zarzuca mu brak patriotycznego zaangażowania na rzecz samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DNR). Aktywistom DNR, który przyszli prosić go, aby zaapelował o pójście na referendum w sprawie ogłoszenia suwerenności Donieckiej Republiki, powiedział, że jest to kwestia polityczna i Kościół nie będzie w tej sprawie się wypowiadał. Warto także dodać, że metropolita Hilarion odegrał ważną rolę w negocjacjach w sprawie uwolnienia ks. Pawła Witka, chrystusowca, zatrzymanego i uwięzionego przez separatystów. Z wiarygodnych źródeł wiem, że metropolita osobiście interweniował w sprawie jego uwolnienia, a jego autorytet był w tej bardzo dramatycznej sytuacji decydujący. Część aktywistów DNR, z którymi rozmawiałem, przekonywała, że miejscowa hierarchia prawosławna nie jest samodzielna, gdyż finansowo i organizacyjnie zależna jest od miejscowych oligarchów. Jednak politolog Cyryl Czerkaszyn z Uniwersytetu Donieckiego dostrzega także inne powody takiej postawy. – Prawosławni muszą działać ostrożnie, przekonuje, gdyż wiedzą, że jeśli otwarcie wesprą separatystów, spowoduje to negatywne reakcje wobec nich w centralnej i zachodniej Ukrainie.
Ta kwestia wydaje się kluczowa dla zrozumienia wstrzemięźliwości prawosławnej hierarchii we Wschodniej Ukrainie. Jeśli struktury podległe Patriarchatowi Moskiewskiemu chcą utrzymać się na całej Ukrainie, nie mogą otwarcie popierać buntu na Wschodzie, gdyż mogłoby to dla nich oznaczać poważne problemy w innych regionach kraju. Metropolita Hilarion ogłosił też list pasterski, w którym potępił każdą formę gwałtu i przemocy. Przypomniał, że wszystkich chrześcijan obowiązuje przykazanie „Nie zabijaj”. Potępił także pełną nienawiści i kłamstw propagandę. Choć nie wskazał, co konkretnie miał na myśli, biorąc pod uwagę, że w sferze publicznej w Donbasie wypowiadają się jedynie separatyści, zostało to zinterpretowane jako głos sprzeciwu przeciwko nieustannemu porównywaniu wszystkiego, co ukraińskie, do faszyzmu.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."