Zostały porwane w Syrii przez dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego.
Zamęczyli oni także 17-letniego chłopca oraz spalili dwa kościoły (w tym jeden z najstarszych w kraju, w Tell Hormiz) i setki domów należących do wyznawców Chrystusa. Do kolejnego w ostatnich dniach dramatu doszło w leżącym na pograniczu z Irakiem regionie Khabour. Znajduje się tam 35 wiosek zamieszkanych głównie przez wiernych Asyryjskiego Kościoła Wschodu. Informacje te podał archimandryta Emanuel Youkhana. Wcześniejsze doniesienia mówiły o 90 uprowadzonych chrześcijanach.
Terroryści otoczyli wczoraj o świcie trzy wioski i uprowadzili z nich łącznie 104 rodziny (Tel Shamiram 50 rodzin, Tel Hormizd 26 i Tel Jazira 28). Dodatkowo porwali jeszcze dwunastu mężczyzn i dwie kobiety. Pracujący na zaatakowanym terenie bp Mar Aprem Natniel podkreślił, że ofensywa dżihadystów przybiera na sile i chrześcijanie coraz bardziej niepokoją się o swoją przyszłość. Wyraził zarazem nadzieję, że uprowadzeni zostaną jak najszybciej oswobodzeni i nie spotka ich los egipskich Koptów. Poinformował jednocześnie, że ok. 600 rodzinom udało się uciec przed islamistami.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka ujawniło, że w zamian za wypuszczenie na wolność chrześcijan islamiści zażądali oswobodzenia swych towarzyszy broni, którzy zostali ostatnio schwytani przez kurdyjskich bojowników prowadzących ofensywę przeciwko Państwu Islamskiemu. Podkreśla się, że celem ostatnich ataków dżihadystów jest m.in. wytyczenie korytarza ku granicy z Turcją tak, by ułatwić przepływ do Syrii broni i nowych bojowników.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."