Do kacetu za Mszę

Za odprawienie Eucharystii dla polskich robotników przymusowych trafił do obozu koncentracyjnego. W NRD donosiło na niego kilkunastu współpracowników Stasi. W wieku 102 lat zmarł ks. Hermann Scheipers – ostatni ksiądz więziony w Dachau.

Jeszcze niedawno ks. Hermann Scheipers odwiedzał niemieckie szkoły, by opowiadać o swoich przeżyciach pod dwiema dyktaturami. Uśmiechnięty, chętnie odpowiadał na pytania młodych. Wspominał innych więźniów, obawiając się, że ludzie o nich zapomną. Zawsze przynosił ze sobą swoje oznaczenie obozowe przyszyte do kawałka pasiaka – pod numerem więźnia (24255) czerwony trójkąt. To znak, że był więźniem politycznym, choć nigdy nie miał nic wspólnego z polityką. – Chciałem być tylko duszpasterzem – mawiał.

Ksiądz w III Rzeszy

O tym, jak rozumiał swoją posługę, świadczy choćby to, że nie poszedł do seminarium duchownego w swojej diecezji Münster na zachodzie kraju. – Tam księża się zadeptywali, tak wielu ich było. A ja chciałem być tam, gdzie nowi księża są niezbędni – wspominał. Dlatego urodzony 24 czerwca 1913  r. w Ochtrup poprosił o możliwość ukończenia seminarium w diecezji miśnieńskiej w Saksonii. Kapłanów było tam niewielu, a katolicy stanowili ok. 4 proc. społeczeństwa. Święcenia przyjął w 1937 r. z rąk bp. Petrusa Leggego: hierarchy, który ledwo co wrócił do swojej diecezji po dwóch latach nieobecności – nazistowski sąd skazał go w 1935 r. niesłusznie na grzywnę za rzekome przestępstwa finansowe i nie pozwalał na pełnienie obowiązków.

Nazistowskie władze szybko zwróciły uwagę na młodego kapłana. Pierwszą jego parafią było Wermsdorf. W 1938 r. zorganizował tam nielegalny zjazd młodzieżowej katolickiej organizacji Quickborn. Ktoś doniósł na księdza i gestapo kazało uczestnikom zakończyć zgromadzenie. Wtedy to tajna policja otworzyła mu kartotekę i z uwagą śledziła jego poczynania, wysyłając np. 15-letniego działacza Hitlerjugend, by przysłuchiwał się jego kazaniom.

To nie podludzie

Parafia Wermsdorf obejmowała ok. 150 wsi, po których rozsiani byli osamotnieni katolicy. Aby do nich dojechać, ks. Scheipers dużo jeździł samochodem. Gdy 1 września 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę, władze zakazały cywilom korzystania z pojazdów poza wyjątkowymi sytuacjami – zdaniem władz taką nie było duszpasterstwo. Gdy ks. Scheipers zaprotestował przeciwko temu, dostał na piśmie odmowę – z uzasadnieniem, że „właściciel używa samochodu do rozpowszechniania światopoglądu wrogiego narodowemu socjalizmowi”. Kapłan złożył odwołanie, pytając: „Skoro jestem także kapelanem w pobliskiej jednostce Wehrmachtu, to czy moja posługa wśród żołnierzy także jest rozpowszechnianiem światopoglądu sprzecznego z państwową doktryną?”. Odpowiedzi nie otrzymał.

Krótko po zdobyciu Polski przez wojska III Rzeszy i Związku Sowieckiego na teren Niemiec zaczęto zwozić Polaków zmuszanych do niewolniczej pracy. – Oni byli dyskryminowani. Mieszkali w złych warunkach, źle ich karmiono, nie wolno im było mieć kontaktu z Niemcami. Jedynymi szczęśliwymi chwilami tych biednych ludzi były te, gdy mogli przyjść w niedzielę do mnie do kościoła. Tam było jak w Polsce! Była Msza św., jaką znali, mogli też zaśpiewać polską pieśń I tego im zakazano – opowiadał ks. Scheipers w jednym z wywiadów. – Wtedy powiedziałem sobie: oni nie są dla mnie podludźmi, ale tak samo synami i córkami Boga jak Niemcy. Jeśli więc im nie wolno przyjść do mnie, to ja przyjdę do nich i odprawię dla nich Mszę Świętą. Co prawda nie znałem języka polskiego, ale miałem dobrego tłumacza, który pomógł mi się z nimi porozumieć – dodał.

Nie wiedział, że wspólna Eucharystia z Polakami w obozie dla robotników w Mahles może być dla niego śmiertelnie niebezpieczna. Burmistrz Wermsdorf doniósł na niego do gestapo, które aresztowało go 4 października 1940 roku. Nakaz aresztowania głosił: „Scheipers zagraża istnieniu i bezpieczeństwu narodu i państwa poprzez przyjazny kontakt z członkami wrogiego narodu”. – Na pierwszym apelu w obozie esesman spytał mnie, dlaczego tu jestem. Gdy odpowiedziałem, że za „przyjazny kontakt z Polakami”, strażnik spytał się: „Ile lat miała ta dziewczyna?” – śmiał się po latach kapłan.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama